Każdemu czytającemu ten tekst (i nie tylko) życzę dożycia późnej starości. Niestety samego czarnego scenariusza nie da się pominąć, a kwestia pozostan...
Będziemy decydować co stanie się po śmierci z naszym profilem na Facebooku
Każdemu czytającemu ten tekst (i nie tylko) życzę dożycia późnej starości. Niestety samego czarnego scenariusza nie da się pominąć, a kwestia pozostania w Sieci pewnych informacji, gdy odejdziemy z tego świata, to nadal nie do końca uregulowana sprawa. Facebook, będący największą siecią społecznościową na świecie, również musi zmierzyć się z tym tematem.
Dlatego poczynając od dnia dzisiejszego, rezydenci Stanów Zjednoczonych korzystający z serwisu, będą stopniowo otrzymywali możliwość zdecydowania o tym, kto otrzyma prawa do zarządzania profilem po ich śmierci. Wskazanie takiego kontaktu będzie możliwe dla pozostałych użytkowników w późniejszym czasie, co nie jest zaskoczeniem biorąc pod uwagę ogromny zasięg Facebooka. Osoba, którą wybieramy jest określana mianem "legacy contact". Zmiana tej osoby będzie możliwa w każdej chwili w ustawieniach konta.
Jeśli nie będziemy życzyli sobie, by nasz profil pozostał w Sieci i był nadal widoczny dla pozostałych osób, możliwe będzie wybranie opcji całkowitego skasowania naszego konta. Aktualnie, gdy Facebook poinformowany zostaje o czyjejś śmierci, profil osoby jest "zamrażany", ale to doprowadzić może o wielu niestosownych sytuacji. Wytypowana przez nas osoba będzie miała dostęp do opublikowanych na proflu treści, lecz tylko tych, które dodano jako publiczne. Będzie też możliwe ich pobranie w formie zbiorczego archiwum. Niewidoczne będą natomiast prywatne wiadomości. Co więcej, jeśli użytkownik serwisu nie dokona takiego wyboru na stronie, lecz zostanie to uwzględnione w testamencie, to Facebook będzie respektował taki zapis.
Dlaczego mielibyśmy zdecydować sięn na pozostawienie naszego profilu online i oddanie go w czyjeś ręce? Cóż, zdaniem Facebooka, taki profil mógłby pełnić rolę "cyfrowego nagrobka", który mogliby odwiedzać inni i pozostawiać na nim swoje kilka słów. Przy imieniu i nazwisku, w wersji anglojęzycznej serwisu, znajduje się wtedy dopisek "remembering", czyli w wolnym tłumaczeniu "świętej pamięci" lub "wspominając". Na takim profilu nie będą też wyświetlane reklamy. Facebook nie jest pierwszą usługą oferującą taką możliwość. Już w 2013 Google, jako jedna pierwszych największych firm rynku internetowego, wprowadziła taką opcję, co tylko potwierdza jak istotnym elementem stają się dziś nasze "cyfrowe odpowiedniki". Nie tylko decydujemy o nich za życia, ale musimy pomyśleć także, co stanie się z nimi, gdy odejdziemy.
Źródło/obrazki: WSJ.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu