Sony

Ależ dobry produkt stworzyło Sony! Gdyby tylko przenieść go do XX wieku...

Maciej Sikorski
Ależ dobry produkt stworzyło Sony! Gdyby tylko przenieść go do XX wieku...
Reklama

Niedawno nastąpiła ostra zmiana kursu w projekcie Google Glass: wstrzymano sprzedaż, przekazano stery w ręce nowego człowieka, postanowiono zacząć od ...

Niedawno nastąpiła ostra zmiana kursu w projekcie Google Glass: wstrzymano sprzedaż, przekazano stery w ręce nowego człowieka, postanowiono zacząć od nowa. Okazało się, że okulary do rzeczywistości rozszerzonej nie trafią na nos każdego mieszkańca Ziemi w ciągu kilku najbliższych lat. Jednocześnie jednak zastrzeżono, by nie grzebać tego segmentu - chwilowe problemy nie oznaczają, że to droga donikąd. Próbuje to udowodnić np. Sony. Sek w tym, że Japończycy mogą wyrządzić rzeczywistości rozszerzonej więcej szkody niż pożytku.

Reklama

Kiedyś pisałem na AW o wywiadzie, jakiego GW udzielił CEO Sony, Kazuo Hirai. Zwracałem wówczas uwagę na pewien interesujący fragment - autor zapytał Japończyka o okulary rzeczywistości rozszerzonej:

Jak się miewają wasze Google Glass?

- Mówi pan o Smart EyeGlass? Cóż, z naszymi okularami jest jeden problem - są brzydkie. Zapytałem moich projektantów - nie o ten prototyp, który pan widzi, ale o poprzedni: "czy włożyliby je w zatłoczonym pociągu? Bo jeśli nie, to są do bani". Okazało się, że część nie miałaby z tym problemu, a część jak najbardziej. Dlatego powtarzam, że w rzeczach noszonych na sobie, a zwłaszcza na twarzy, aspekt wyglądu i mody jest tak ważny jak parametry i funkcje. Jeśli będą brzydkie, ludzie ich nie włożą, choćby potrafiły nie wiem co. Sony nie jest marką ze świata mody. Nie wiemy, jak się robi ładne okulary. Dlatego zdamy się na firmę, która nada funkcjonalności atrakcyjną formę. Według mnie sukces w tym segmencie osiągną ci, którzy znajdą tę równowagę.[źródło]

Minęło trochę czasu i pojawia się informacja o produkcie SmartEyeglass Developer Edition, czyli o okularach przeznaczonych dla deweloperów. Trafiają właśnie na rynek, w ciągu kilku tygodni mają być dostępne w USA, Japonii oraz w krajach Europy Zachodniej. Tym razem nie napiszę, że Polacy mają czego żałować (oczywiście, jeśli jakiś rodak będzie chciał kupić ten sprzęt, to dopnie swego), bo japońska korporacja proponuje deweloperom technologiczny koszmarek. I każe za niego słono płacić - w Stanach np. będzie to 840 dolarów + podatek (w Europie 670 euro + podatek). Polecam poniższy film prezentujący okulary Sony.

Jak to wygląda? Cóż, zgodzę się z panem Hirai, że produkt nie prezentuje się dobrze. Jest duży, masywny, uniemożliwia noszenie okularów korekcyjnych. Do tego dodatkowy element wpinany w ubranie lub trzymany w ręce. W tym ostatnim znajdują się mikrofon, głośnik, bateria, chip NFC oraz system sterowania. Firmie nie udało się tego upchnąć w sporych okularach, więc dorzuciła coś, z czym użytkownik wygląda po prostu dziwnie (śmiesznie?). A najlepsze jest to, że i tak nie mówimy o autonomicznym produkcie - gadżet trzeba sparować ze smartfonem (niekoniecznie Sony, ale wymagany jest Android).


Nie będę przywoływał wszystkich danych technicznych, odsyłam na stronę producenta, ale o kilku istotnych elementach po prostu trzeba napisać. Dotyczy to np. czasu pracy na jednym ładowaniu: bez włączonej kamery ma to być około 150 minut, z kamerą 80 minut. Bardzo słabo, a do tego kamera nie powala - nie nagrywa nawet wideo z dźwiękiem. Przezroczystość wyświetlacza wynosi 85%, obraz pokazywany jest wyłącznie w kolorze zielonym, producent zastosował też żyroskop, akcelerometr, kompas, czujnik jasności. Okulary ważą 77 g, kontroler dodatkowe 44 g.

Sprzęt ma trafić do deweloperów, którzy stworzą odpowiednie aplikacje i sprawią, że za rok na rynek trafi coś fajnego. Dla konsumenta masowego i dla profesjonalistów. Patrzę na to i zastanawiam się, kto skusi się na taki gadżet? Jasne, można napisać, że przecież i tak jest taniej, niż w przypadku Google Glass, to prawdziwa rzeczywistość rozszerzona, nie jakiś tam mały ekranik psujący wzrok. Sony dopiero testuje rozwiązanie, za kilka lat będzie lepiej - przecież to wersja dla deweloperów... Może i będzie lepiej, ale konkurencja będzie już wtedy na zupełnie innym poziomie. Sony proponuje dzisiaj coś, co było w ich zasięgu kilka lat temu. To nie jest krok naprzód, ale wracanie do początków obecnej dekady. Albo jeszcze wcześniej.

Reklama


Może ja się czepiam i po prostu nie potrafię docenić wyjątkowości tego urządzenia, lecz zaryzykuję i napiszę, że Sony trochę przesadziło: to nie powinno trafić do sprzedaży. Nawet, jeśli mowa o deweloperach. Firma pokazuje po raz kolejny, że nie jest innowatorem i korporacją zdolną do zmiany rynku, lecz gwiazdą, która lata świetności ma już za sobą. Próbują ratować biznes, ale z takimi gadżetami to nie ma prawa się udać. Mam nadzieję, że w podsumowaniu roku nie zapomnę o tym sprzęcie...

Reklama

Źródło grafik: developer.sonymobile.com

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama