Miałam pisać dalej o Customer Development ale uznałam, że przyszła pora na reakcję wobec akcji "Czytuję komentarze pod SPINowym cyklem i staram się na...
Wiem, że określając się jako akademik z góry stawiam się na przegranej pozycji. Boleję nad tym i uważam, że to jest niestety efekt lokalnej specyfiki. Polega ona na tym, że nauczyciele (wszelkiej maści) czy naukowcy nie cieszą się w Polsce poważaniem z przyczyn różnych, wzmożonych z reguły bolesnym doświadczeniem każdego z nas kto skończył (lub nie) liczne szkoły i studia. Niezadowalający poziom szkolnictwa wyższego uważam za fakt i obserwuję go każdego dnia. Poszliśmy w ilość i efekty widać gołym okiem. Na szczęście są wyjątki i również systemowo w szkolnictwie wyższym to i owo się zmienia w dobrym kierunku, więc nadzieja jest. Jak widzę za każdym razem komplet studentów na nieobowiązkowych zajęciach z Przedsiębiorczości na Politechnice i stopniowe przełamywanie się tych ludzi w stosunku do dość nietypowych metod, jakie im proponujemy, to ta nadzieja nawet we mnie rośnie.
Nie popadajmy więc w przesadę. Dyskredytację samej instytucji uczenia się uważam za ślepą ulicę. Modelowanie procesów biznesowych, analiza studiów przypadków, wypracowywanie sposób na poprawienie efektywności zarządzania – to praca analityków, naukowców i wreszcie – nauczycieli. Po co to wszystko? Ano po to by „sól tej ziemi”, w tym przypadku – studenci i przedsiębiorcy, mieli do dyspozycji wiedzę i narzędzia, które pozwolą im z większą łatwością albo, jak kto woli, z mniejszą trudnością (szklanka do połowy pusta / pełna) powiększać swoje bogactwo / zmniejszać nędzę. Oczywiście można wszystko oprzeć na ortodoksyjnym etosie WYŁĄCZNIE WŁASNEGO DOŚWIADCZENIA ale pytam: PO CO? Skoro inni przed nami zrobili coś, wypróbowali, przećwiczyli i możemy się na ich doświadczeniu UCZYĆ lub nim INSPIROWAĆ - to dlaczego tego nie zrobić? Nie jest napisane w kodeksie handlowym że obowiązkowo rozwijamy biznes w oparciu o Business Model Canvas. I całe szczęście! To jest propozycja dla tych, którzy widzą w tym sens i szansę na rozwój.
Wiadomo, że codzienność przedsiębiorcza to żmudny excel, niezapłacone rachunki, opóźnione płatności za faktury, traumatyczny kontakt z instytucjami państwowymi i użeranie się z milionem innych spraw. I możemy z tego zrobić kolejny etos i zamknąć się w hermetycznym kole wtajemniczonych w „prawdziwe życie przedsiębiorcy” i ponarzekać sobie. Podobnie mogą zrobić lekarze, muzycy, robotnicy budowlani i maszyniści, bo ich codzienne życie również nie obfituje w spektakularne sukcesy lecz w pracę, plus mniej więcej to samo co jest udziałem przedsiębiorców. I to nie jest akurat polska specyfika, tak jest w większości miejsc tylko skala poszczególnych problemów się zmienia. Wracając do lekarzy i maszynistów – jednak niektórzy z nich osiągają mniejszy lub większy sukces na miarę indywidualnych zamierzeń – i ja sądzę, że można, a nawet należy sobie w tym pomóc. W SPINie sądzimy, że warsztaty oparte na doświadczeniu polskich i zagranicznych przedsiębiorców mogą być właśnie taką pomocą.
Warto bowiem patrzeć na biznes strategicznie – i ja zajmuję się właśnie poszukiwaniem najlepszych na to sposobów i przekazywaniem tej wiedzy zainteresowanym. Nie zajmuję się uczeniem „excela”, co nie znaczy że ignoruję lub lekceważę jego znaczenie. Bynajmniej. Podtrzymuję natomiast, że strategicznym celem startupu (czyli celem jego CEO i zarządu) jest znalezienie powtarzalnego i skalowalnego modelu biznesowego. Zostało bowiem udowodnione, że gdy to nastąpi, to nie będzie problemu z płaceniem rachunków i bilansowaniem excela. Czego wszystkim przedsiębiorcom, w tym sobie, życzę.
Po tej dygresji zapraszam na ciąg dalszy za tydzień:).
http://spincorner.pl/
www.facebook.com/spincorner
r
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu