Felietony

A co jeśli Sokołów ma w dupie te nasze internety?

Grzegorz Marczak

Rocznik 74. Pasjonat nowych technologii, kibic wsz...

90

Od dawana nosiłem się z zamiarem napisania o kryzysach w social media a teraz mam dobry powód aby faktycznie to zrobić. Mówię tutaj o walce Sokołowa z blogerem kulinarnym. Marce nie spodobało się, w jaki sposób recenzował on ich produkty i poszli do sądu. Generalnie nie będę całego przypadku opisywa...

Od dawana nosiłem się z zamiarem napisania o kryzysach w social media a teraz mam dobry powód aby faktycznie to zrobić. Mówię tutaj o walce Sokołowa z blogerem kulinarnym. Marce nie spodobało się, w jaki sposób recenzował on ich produkty i poszli do sądu. Generalnie nie będę całego przypadku opisywał do nowa, polecam wpis Maćka Budzicha na ten temat.

Przy okazji zrobię Maćkowi małą wrzutkę do jego ogródka bo trochę nie rozumiem jego podejścia. To znaczy chciałbym aby się zdecydował czy jest po stronie blogera czy po stronie marki. Na razie to co widzę to takie trochę napuszczanie do jakieś małej zadymy stawiając się jednocześnie w roli komentatora. Moim zdaniem nie da się być mentorem blogerów i jednocześnie stać w takich sytuacjach w rozkroku.

Wracając jednak do sprawy, Maciek prowokuje na Facebooku oczekując trochę, że rzesze fanów blogera i generalnie internauci napsują trochę krwi producentowi parówek. Możliwe, że tak się stanie. Według mnie im się należy.

Pytanie tylko czy Sokołów się tym przejmie? Żyjemy trochę w tym internecie jak za kratkami, nie dostrzegając świata na zewnątrz. Drobne problemy i przepychanki w social mediach od razu nazywamy kryzysami i snujemy długie analizy kto i dlaczego zrobił błąd.

Jeśli jednak wyjrzymy trochę poza internet (wakacje sprzyjają takim zachowaniom) to nagle okazuje się, że to co dla nas było głośną i bulwersującą sprawą dla innych nie istniało w ogóle jako problem. Sokołów który zdecydowanie nie jest marką nowoczesną może mieć więc głęboko w dupie nasze social media. Jego klient to mainstream który o aferach dowiaduje się z telewizyjnych wiadomości. Jeśli awantura dojdzie więc na poziom telewizji ogólnokrajowej wtedy pewnie się zaczną zastanawiać czy było warto. Póki co bloger i jego wsparcie w social mediach raczej nie budzą w nich lęku.

Zastanówmy się jakie są konsekwencje kryzysu w social mediach dla takiej marki jak (podkreślam "dla takiej marki") Sokołów? PR pewnie cierpi, ale skoro mają gdzieś media internetowe to pewnie mają też PR na takim poziomie. Marketing? Kupią reklamy - nikt się stawiać nie będzie. Klienta stracą? Może ktoś tam się przesiądzie na konkurencje, choć za 2-3 miesiące pewnie niewiele osób podczas zakupów będzie pamiętać, że Sokołów był niedobry. No to może na ich fanpage na FB ludzie będą się wyzłośliwiać? Pewnie jeszcze jakiś miesiąc to potrwa. Patrząc jednak na ich ilość raczej nie zachwieje to pozycją dużej marki a przynajmniej będzie bardzo trudno. Sprzedaż im spadnie? błagam...

Kiedy ich więc zaboli? Kiedy ktoś postanowi w telewizji zrobić reportaż o tym jak ścigają biednego chłopaka co filmy w internecie kręci. Pomyślmy co się jednak stanie kiedy duże media przedstawią Sokołów jako bohatera walczącego z kłamliwym blogerem? Kto wtedy wygra? Niestety mimo iż moim zdaniem Sokołów nie ma racji to jednak tak zwaną opinią publiczną dość łatwo jest manewrować.

Mam wrażenie, że żyjąc w internecie przeceniamy czasem jego siłę rażenia, na pewno już przeceniamy social media. Inna sprawa, że wiele dużych firm panicznie reaguje na niektóre wydarzenia. Starają się być przyjacielem każdego, nawet tych klientów którzy plują na nich z premedytacją. Szczerze mówiąc wolę firmy który są zadziorne i czasem potrafią się odgryźć lub po prostu olewają problem pokazując swoją wyższość.

Dla mnie kryzysy w social mediach w większości przypadków są przereklamowane i przeszacowanej jeśli chodzi o ich wagę i wpływ na otoczenie.

Ps. I tak uważam, że Berlinki są lepsze :)

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

kryzysSocial Media