Babcia kolejny raz pyta, kiedy w końcu znajdziesz sobie chłopaka? Znajomi obnoszą się ze swoim powodzeniem wśród kobiet? Rodzina krzywo patrzy, gdy na...
Babcia kolejny raz pyta, kiedy w końcu znajdziesz sobie chłopaka? Znajomi obnoszą się ze swoim powodzeniem wśród kobiet? Rodzina krzywo patrzy, gdy na kolejny niedzielny obiad przychodzisz sam? Invisible Boyfriend/Girlfriend może być lekarstwem na ten problem. Wystarczy opłacić abonament, a reszta będzie działa się sama.
Partner życiowy jako usługa? Najwyraźniej dotarliśmy do etapu, w którym stało się to możliwe. Usługa nosi nazwę Invisible Boyfriend (lub Invisible Girlfriend - w wersji dla panów), a jej miesięczny koszt to 25 dolarów. W zamian otrzymamy dostęp do wirtualnego partnera. Możemy go sobie swobodnie "skonfigurować". Mamy zatem możliwość wybrania jednej z kilku historii opowiadających o naszym poznaniu, a także określenia walorów fizycznych (wybrania zdjęcia) oraz cech niewidzialnej dziewczyny/chłopaka. Usługa jest całkiem rozbudowana. W ramach subskrybcji aktywny jest wirtualny numer telefonu, pod który możemy wysyłać wiadomości SMS i z którego zawsze otrzymamy odpowiedź. Oczywiście partner będzie również pisał do nas sam w chwilach, gdy "poczuje się samotny". Otrzymamy również dostęp do profesjonalnych fotografii.
Standardowy pakiet zakłada 100 SMS-ów, 10 nagrań na pocztę głosową oraz jedną ręcznie napisaną pocztówkę (serio, ktoś je jeszcze wysyła w USA?). Aktualnie projekt dopiero raczkuje i jest dostępny jako beta. Rejestrując się, możemy zatem otrzymać bezpłatny pakiet 10 SMS-ów ze stworzoną wirtualną drugą połówką. Naturalnie nie jest to usługa dostępna dla Polaków, a jedynie dla mieszkańców USA i Kanady.
Twórcy tłumaczą, że nie chodzi tutaj jedynie o oszukanie znajomych i rodziny czy poczucie się lepiej. Usługa ma pozwalać "poćwiczyć" relacje z drugą osobą w sytuacjach, gdy użytkownik dawno takich nie doświadczył i nie do końca wie, jak się zachować (czyżby upośledzenie emocjonalne było aż tak powszechnym problemem?). Ma to również być rozwiązaniem dla osób, które są już w związkach i chcą wzbudzić zazdrość i swojego partnera. Twórcy wychodzą z założenia, że każdy związek czasem potrzebuje nieco manipulacji. Ciekawe...
Po drugiej stronie nie znajdują się algorytmy lecz prawdziwi ludzie, którzy odpisują na wiadomości, dzięki czemu cała relacja ma być możliwie najbardziej zbliżona do rzeczywistości. Redaktorka Mashable, która przeprowadzała testy, przekonała się na własnej skórze, że rzeczywiście tak jest.
Chciałbym napisać jakiekolwiek rozsądne wnioski, ale jest to naprawdę trudne, bo usługa wydaje się po prostu absurdalna. Nie wiem, w jakim kierunku to wszystko zmierza i czy rzeczywiście jest popyt na tego typu rozwiązania. Szczerze mówiąc, chyba nawet nie chcę wiedzieć.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu