Użytkownicy Spotify posiadający smartfon z "kafelkami" nie mają lekkiego życia. Najistotniejsze aktualizacje aplikacji omijają platformę Windows Phone...
Użytkownicy Spotify posiadający smartfon z "kafelkami" nie mają lekkiego życia. Najistotniejsze aktualizacje aplikacji omijają platformę Windows Phone szerokim łukiem, by pojawić się po naprawdę długim czasie. A gdy w końcu się pojawiają, trudno mówić o poważnym pojdeściu Spotify do ich przygotowania.
Dzisiejszego poranka do Sklepu Windows Phone zawitała nowa odsłona aplikacji Spotify. Zmiany dostrzegalne są na pierwszy rzut oka, ponieważ po kilku miesiącach, jako ostatnia, wersja dla Windows Phone doczekała się najnowszego, ciemnego interfejsu. Nie nawiązuje on do "stylu Windows Phone", co wyraźnie pokazuje, że Spotify stawia przede wszystkim na spójność wewnątrz samej osługi. Zgodność wyglądu z ekosystemem nie znalazła się w ogóle na liście wyzwań programistów i projektantów, co wielu użytkowników uzna za zaletę, inni zaś za sporą wadę.
Tym, na co osobiście czekałem najbardziej, jest funkcja kolekcji muzycznej, która pozwala zdecydowanie wygodniej zarządzać zapisywanymi ulubionymi albumami, utworami, wykonawcami oraz tworzonymi playlistami. Niestety, tu pojawia się pierwszy ze zgrzytów, którego nie mogę wręcz wybaczyć Spotify - aplikacja dla Windows Phone w dalszym ciągu nie obsługuje plików lokalnych, transferowanych z komputerami przy pomocy klienta desktopowego. Nadal niemożliwe jest więc posiadanie wszystkich naszych ulubionych utworów, w postaci plików mp3 i tych ze Spotify, w jednym miejscu.
Spotify obiecuje też znacznie lepsze rekomendacje muzyczne, również w oparciu o to, skąd pochodzimy. Wielka szkoda jednak, że zaprezentowana stosunkowo niedawno opcja Spotify Connect, pozwalająca kontrolować odtwarzanie muzyki na innych urządzeniach, nie zawitała w tej wersji aplikacji na WP. Cieszyć może fakt, że Spotify nie zapomniało kompletnie o platformie Microsoftu. Ale jeśli właśnie to ma być powodem do zadowolenia użytkowników smartfonów z Windows Phone, to tak naprawdę nie ma się z czego cieszyć.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu