Apple

Zaczyna się: na smartfon Apple trzeba będzie poczekać...

Maciej Sikorski
Zaczyna się: na smartfon Apple trzeba będzie poczekać...
34

Tego można było się spodziewać i to na długo przed premierą nowego sprzętu. Media donoszą o wielkim zainteresowaniu najświeższymi iPhone’ami, zwłaszcza większym modelem. Gdyby ktoś kilka lat temu opowiedział taką historię fanom Apple, to pewnie ryknęliby śmiechem i zapewnili, że nigdy do tego nie do...

Tego można było się spodziewać i to na długo przed premierą nowego sprzętu. Media donoszą o wielkim zainteresowaniu najświeższymi iPhone’ami, zwłaszcza większym modelem. Gdyby ktoś kilka lat temu opowiedział taką historię fanom Apple, to pewnie ryknęliby śmiechem i zapewnili, że nigdy do tego nie dojdzie. Bo po co korporacja miałaby robić duże smartfony, skoro najlepsze są 4 (a wcześniej 3,5) cale? Ale powód zmian jest jasny: kasa

Jeszcze przed prezentacją pojawiały się doniesienia z frontu, z których wynikało, że Apple nie zdoła natychmiast odpowiedzieć na olbrzymi popyt klientów. Podawano różne powody, ale wszystko sprowadzało się do jednego podsumowania: trzeba będzie czekać. Jak długo? Chociaż sprzedaż smartfonów startuje za tydzień (w wybranych krajach), to nie brakuje opinii, że na większy model trzeba będzie poczekać kilka tygodni. Kto wie, może nawet kilka miesięcy…

Przyznam, że nie wiem, na ile Apple kontroluje ten proces i celowo robi wokół wydarzenia zamęt, a na ile ma faktyczne problemy z dostawami. O ile oczywiście przyjmiemy, że takie problemy będą występować po 19 września. Nie jest tajemnicą, że ograniczanie podaży może nakręcać popyt – mechanizm znany od dawna. To wywołuje jeszcze większą histerię, ludzie stojący w kolejkach będą się ekscytować mocniej.

Pisałem kiedyś o Xiaomi, które prawdopodobnie ogranicza podaż swojego sprzętu, by nakręcić popyt. Dzięki temu w mediach pojawiają się potem doniesienia o nieprawdopodobnej wręcz liczbie urządzeń sprzedanych w ciągu 30 sekund czy 15 minut. Ta metoda zaczęła już nawet irytować konkurencję, która składa skargi na chińskiego producenta (taka sytuacja miała miejsce w Korei Południowej). Na Apple nikt skargi nie złoży, a nawet jeśli to zrobi, dobrze na tym nie wyjdzie.

Prawdopodobnie szykuje się nam niezłe szaleństwo zakupowe pod koniec przyszłego tygodnia i spodziewam się, że korporacja z nawiązką pobije zeszłoroczny rekord sprzedaży. Muszą to zrobić, by pokazać, że nadal są na topie. Ewentualna wpadka w pierwszy weekend sprzedaży nie wchodzi w grę. W kolejne zresztą też – cały kwartał ma przynieść takie wyniki, o jakich wcześniej pisano w prognozach. I przyniesie. Przecież Apple daje ludziom coś, czego nie mogli wcześniej kupić: duży smartfon…

Na koniec napiszę, że ruch wykonany przez Apple pokazuje, gdzie koncentruje się dzisiaj biznes smartfonowy, a przynajmniej jego klienci. Amerykanie czy Europejczycy zapewne przyjęliby bez szemrania iPhone’a 6 z 4,3-calowym ekranem. W Azji, a zwłaszcza w Chinach byłoby z tym już gorzej. Tomasz pisał niedawno, że korporacja zrobiła to, czego oczekiwał od niej rynek i trudno się z tym nie zgodzić. Dodać trzeba jednak, iż odpowiedziano głównie na oczekiwania z Państwa Środka.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu