Wszędobylski smartfon już dawno zastąpił w naszych kieszeniach i torbach tradycyjne odtwarzacze mp3. Oprócz komfortu nieposiadania kolejnego urządzeni...
Wszędobylski smartfon już dawno zastąpił w naszych kieszeniach i torbach tradycyjne odtwarzacze mp3. Oprócz komfortu nieposiadania kolejnego urządzenia, plusem jest obecny w smartfonach głośnik, pozwalający na odsłuchanie kilku utworów w ekstremalnych sytuacjach. Jednak by do tego nie doszło, czego każdemu życzę, zdecydowanie lepiej będzie wyposażyć się w jeden z testowanych przez nas głośników od Nokii.
Dzięki uprzejmości Nokii, jakiś czas temu w sporej paczce otrzymałem do testów wiele akcesoriów muzycznych marki (i jej partnerów), po której nawet w naszym kraju niedługo niewiele zostanie. Starania Nokii zostaną jednak przeze mnie docenione, ponieważ w pewnym momencie oferta “kompanów” dedykowanych telefonom fińskiej firmy przerastała asortyment każdego innego producenta. Dodatkowo, wiele z tych akcesoriów powstało we współpracy z innymi firmami, co miało zapewnić wysoki poziom ich wykonania i największe możliwości. Z ochotą rozpocząłem więc swoją muzyczną przygodę z dwoma głośnikami.
Coloud MD-1C
Cena pierwszego z głośników to zaledwie połowa kwoty, jaką przyjdzie nam zapłacić za drugi z nich, ale nie powinno to nikogo zmylić. Mowa jest bowiem o około 80 złotych, za które otrzymamy naprawdę sporo. Ważący niecałe 100 gramów głośnik o wysokości 7,5 cm i szerokości 5 cm może sprawiać wrażenie przerostu formy nad treścia, lecz to tylko złudne pierwsze wrażenie. Po wzięciu go do ręki odczujemy jak bardzo jest lekki i dobrze wykonany - nie ma mowy o źle dopasowanych elementach, skrzypieniu czy innych nieprawidłowościach.
Przewód? Gdzie ten przewód?!
Zbita bryła może także źle wyrokować co do jego funkcjonalności - MD1C to głośnik przewodowy, więc by mógł współpracować z naszym smartfonem lub innym odtwarzaczem, to zawsze ze sobą musimy zabierać kabelek. Ten znajdziemy oczywiście w zestawie i… dosłownie w głośniku. Jeden z jego końców jest na stałe podłączony z głośnikiem, a płaski przewód oplatamy wokół głośnika, by zakończoną wtyczką mini-jack drugą końcówkę wpiąć w odpowiednie złącze. Dzięki temu nigdy nie zapomnimy kabelka i wygodnie będziemy mogli go zwinąć, gdy nie będziemy korzystać z głośnika.
Rozwiązanie to oczywiście ma jedną, zasadniczą wadę - jesteśmy skazani na fabryczną długość kabla wynoszącą 17 cm. Czy to wystarczająco? Jeżeli podczas słuchania muzyki chcielibyśmy odpisać na SMS-a czy sprawdzić skrzynkę pocztową, to nie zrobimy tego w sposób komfortowy. Najczęściej takie sytuacje kończą się podniesieniem smartfona do góry ze zwisającym pod nim głośnikiem. Jeżeli zdołacie przygotować wcześniej playlistę i odłożyć telefon na nieco dłużej, to nie będziecie mieć żadnych problemów. Nic nie stoi na przeszkodzie, by korzystając z telefonu jedną ręką w drugiej trzymać głośnik, ale nawet i wtedy ciężko jest powiedzieć o wygodzie i jakiejkolwiek ergonomii.
Domyślnie nie znaczy właściwie
Kształty głośnika pozwalają na umieszczenie go w dwóch pozycjach - standardowej oraz na jednym z boków. Zmiana pozycji z domyślnej ma jednak wpływ na głośność wydobywającego się dźwięku - ten odbijany jest od powierzchni, na której znajduje się głośnik i jest po prostu donośniejszy. Traci na tym jakość dźwięku i poziom niskich tonów, dlatego w zależności od tego czy będziemy słuchać utworu klasycznego, rockowego, popowego czy podcastu najlepiej jest sprawdzić jak brzmi on w obydwu wariantach.
Wspomniane przeze mnie złącze jack umieszczone w głośniku pełni rolę złącza AV, dzięki czemu do głośnika podłączyć można kolejny - taki sam lub zupełnie inny. Drugie ze złącz, microUSB umożliwia na ładowanie baterii głośnika. Ta jest niewymienialna i pozwala na odtwarzanie dźwięku przez zapowiadane 8 godzin. Należy pamiętać jednak o wyłączaniu głośnika przy pomocy przełącznika na podstawce, gdy z niego nie korzystamy.
Czarny, zielony lub pomarańczowy
I pytanie najważniesze: jak gra? Mając pewien punkt odniesienia - drugi głośnik Nokii oraz bliższy testowanemu modelowi posiadany przeze mnie zestaw Sony Ericsson MPS-70 - mogę powiedzieć, że jestem pozytywnie zaskoczony jego możliwościami. Dźwięk jest czysty i wyraźny, nawet przy zbliżaniu się do maksymalnej wartości głośności. Odrobinę brakuje niskich tonów, ale nie jest to niespodzianką przy tego typu sprzęcie. Za ten model przyjdzie nam zapłacić około 79 złotych. Nie jest to wygórowana kwota, ale do możliwości MD-1C jest jak najbardziej adekwatna. A do wyboru są trzy fajne kolory.
Nokia MD-12
Osobom oczekującycym czegoś więcej, zalecam zainteresowanie się modelem MD-12. Już na samym początku mogę powiedzieć, że jest to jedno z niewielu tego typu akcesoriów, które tak szybko mnie do siebie przekonało, a wraz z kolejnymi dniami użytkowania, upewniło w przekonaniu, że wykrycie jakichkolwiek wad będzie niezwykle trudne.
Ciężki, bo dobry
Głośnik uruchamiamy przyciskiem (ale nie tylko, o tym niżej) znajdującym się na bocznej krawędzi, przy jego pomocy wprowadzimy go także w tryb parowania (dłuższe przytrzymanie). Na spodzie głośnika umieszczono antypoślizgową gumę, która doskonale wywiązuje się ze swojego zadania. Przy droższym produkcie Nokii tym bardziej nie doświadczymy żadnych problemów związanych z wykończeniem głośnika. Okrągły głośnik Nokia MD-12 waży 180 gramów. To na papierze blisko dwa razy więcej niż powyżej opisany MD1C, ale w rzeczywistości wydaje się, że masa ta jest nie dwu-, a trzy lub czterokrotnie większa. Czemu akcesorium zawdzięcza tak dużą wagę?
Głośnik wyposażono w solidną baterię, pozwalającą na odsłuchiwanie muzyki aż przez 15 godzin. Nie udało mi się przez tak długi okres bez przerw korzystać z głośnika, ale skumulowany czas pracy akcesorium z pewnością nie był krótszy niż obiecywane 15 godzin. Drugim z dodatków jest magnes. Jest on na tyle silny, że możliwe jest przyczepienie głośnika do drzwi lodówki lub bocznej ścianki kuchenki (niezalecane!). Czy głośnik pozostałby w miejscu po umieszczeniu go na dachu auta i przejechaniu dłuższego odcinka? Niestety nie mogłem pozwolić sobie na zaryzykowanie sprawdzenia siły magnesu w takich okolicznościach.
Podobnie jak w MD-1C, w okrągłym głośniku Nokii znajdziemy dwa złącza - mini jack oraz microUSB. Z tego pierwszego korzystać będziemy jednak dość sporadycznie, ponieważ MD-12 wyposażono w moduł Bluetooth 3.0 oraz NFC umożliwiający nie tylko szybkie parowanie, ale i włączenie samego głośnika. Pierwsza konfiguracja przechodzi oczywiście bezboleśnie i błyskawicznie nasz głośnik staje się źródłem dźwięku wypełniającego całe pomieszczenie.
Włącz głośnik, a nożyce się odezwą
W odróżnieniu do MD- 1C bezprzewodowy głośnik po prostu “ma moc”. Składają się na to nie tylko jakość i głośność dźwięku, ale przede wszystkim poziom niskich tonów. MD-12 wyposażono w technologię wytwarzającą efekt bassów przy wykorzystaniu podłoża. Najlepiej radzi sobie na drewnianym stole, a znajdujące się niedaleko przedmioty zaczynają najzwyczajniej drżeć. Kamienne powierzchnie nie są głośnikowi zbyt przychylne, podobnie jak pobyt w dłoniach, ale w pozostałych sytuacjach MD-12 radzi sobie naprawdę nieźle.
Pierwsze utwory to spory szok dla naszych uszu, bowiem ciężko uwierzyć, że z tak niewielkiego gadżetu wydobywa się tak bogaty i czysty dźwięk. Z zasięgiem technologii Bluetooth również nie ma najmniejszego problemu - głośnik nieprzerwanie grał nawet wtedy, gdy znajdował się kilkanaście metrów od źródła sygnału, który do pokonania miał od jednej do trzech ścian.
"Kup teraz"
Jak już pisałem, trudnością jest odnalezienie prawdziwej wady głośnika MD12, ponieważ znajdujący się w zestawie niezwykle krótki przewód USB - microUSB można zastąpić na przykład tym od naszego smartfona. Cena głośnika to około 149 złotych, ale znalezienie lepszej oferty nie jest niemożliwe. Uważam jednak, że to co otrzymujemy za tę kwotę, jest transkacją sprawiedliwą. Nokia MD-12 to solidny, dobrze wykonany bezprzewodowy głośnik, ze świetnym brzmieniem i baterią na ponad połowę doby. Aha, tym razem również będziecie musieli dokonać wyboru pomiędzy kilkoma kolorami - białym, zielonym, pomarańczowym i żółtym (na zdjęciach).
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu