Android

Test Android TV na Sony X8505C. Takich możliwości nie daje żadna platforma Smart TV

Tomasz Popielarczyk
Test  Android TV na Sony X8505C. Takich możliwości nie daje żadna platforma Smart TV
47

Plany Google’a w stosunku do Androida wydają się dość proste i brzmią w skrócie: „wciśnijmy go wszędzie, gdzie tylko się da”. Tym sposobem doczekaliśmy się wersji na zegarki, samochody, a także telewizory. I właśnie ten ostatni przyjechał do biura Antyweba. Po testach Sony X8505C z Androidem TV mogę...

Plany Google’a w stosunku do Androida wydają się dość proste i brzmią w skrócie: „wciśnijmy go wszędzie, gdzie tylko się da”. Tym sposobem doczekaliśmy się wersji na zegarki, samochody, a także telewizory. I właśnie ten ostatni przyjechał do biura Antyweba. Po testach Sony X8505C z Androidem TV mogę śmiało napisać, że takich możliwości nie oferuje aktualnie żaden Smart TV.

Dotąd na rynku głównie Philips korzystał z Androida w swoich telewizorach, co zresztą opisywałem już na łamach Antyweb. Trzeba przyznać, że przynosiło to pozytywne rezultaty, choć odbijało się bardzo negatywnie na stabilności, niezawodności i wydajności. Android TV bazujący na wydaniu 5.0 tego systemu jest zupełnie inny, bo od początku projektowany przez Google pod kątem telewizorów i przystawek. Platforma póki co przyciągnęła uwagę trzech dużych producentów: Philipsa, Sharpa i Sony.

Podobnie jak Android Wear, Android TV nie może być modyfikowany przez producentów, zatem na każdym telewizorze i przystawce TV oprogramowanie to będzie wyglądało identycznie. Różnice sprowadzają się właściwie wyłącznie do listy preinstalowanych aplikacji. W przypadku Sony X8505C do dyspozycji oddano nam programy takie, jak: Ipla, TVP.pl, Player.pl, a także kilka klientów anglojęzycznych platform wideo. Więcej znajdziemy oczywiście w sklepie Google Play, ale o tym za chwilę.

Funkcje i możliwości

Główny ekran menu wygląda bardzo przejrzyście i estetycznie. Poszczególne kategorie (Polecane aplikacje, aplikacje, gry, wejścia, ustawienia) podzielono na grupy ułożone w pionie. Każda taka grupa składa się natomiast z rzędu kolorowych kafelków. Nad tym wszystkim góruje system rekomendacji programów, który jednak nie współpracuje z polskimi usługodawcami (a przynajmniej w moim przypadku nie współpracował), zatem może nam jedynie podsuwać klipy z YouTube’a czy Google Movies.

W lewym górnym rogu widoczna jest charakterystyczna ikonka mikrofonu. Jak łatwo się domyślić, Androidem TV w dużym stopniu możemy sterować za pomocą komend głosowych. Tutaj bardzo istotny jest fakt, że Google Now, na którym oparto ten mechanizm, coraz lepiej komunikuje się z nami po polsku. Mechanizm ten w miarę upływu czasu zyskuje na swojej użyteczności i atrakcyjności. Obecnie nic nie stoi np. na przeszkodzie, aby wydać komendę ustawienia alarmu na daną godzinę czy zapisania notatki. To oczywiście również prosty sposób na uzyskanie odpowiedzi z wyszukiwarki Google na nurtujące nas kwestie i pytania.

Ekran ustawień został zorganizowany w bardzo podobny sposób jak główny panel. Znajdziemy tutaj kilka odseparowanych od siebie kategorii, spośród których każda obejmuje inny aspekt działania telewizora. Otrzymujemy tym samym całkowitą kontrolę nad modułami łączności, a nawet takimi drobiazgami, jak dioda LED pod ekranem.

Wprowadzanie tekstu z poziomu Android TV nie jest szczególnie komfortowe, choć klawiatura ekranowa została w znaczący sposób zmodyfikowana pod kątem telewizorów. Na szczęście za pomocą dedykowanej aplikacji Android TV Remote Control możemy wspomóc się ekranową klawiaturą w smartfonie. Zresztą sama aplikacja pełni jeszcze kilka innych funkcji i przekształca naszego smartfona w pilot. Wystarczy, że będzie on podłączony do tej samej sieci co Smart TV.

Android TV wspiera technologię Google Cast, którą możecie kojarzyć głównie z Chromecasta. Pozwala ona na płynną współpracę aplikacji mobilnych z telewizorem i wyświetlanie określonych treści na ekranie. W zdecydowanej większości przypadków nie jest to odbicie lustrzane tego, co widzimy na smartfonie czy tablecie, a zupełnie inny, dostosowany do dużych przekątnych interfejs. W ten sposób możemy np. wyświetlać prezentacje z Google Slides, oglądać transmisje z Twitcha, przeglądać zdjęcia z Flickra, a nawet grać w gry. Możliwości są ogromne, a Google Cast jest wspierany przez setki (jeśli nie tysiące) popularnych aplikacji. Co szczególnie ważne, mechanizm ten nie wymaga żadnej konfiguracji – wystarczy, że smartfon/tablet i telewizor są podłączone do tej samej sieci WiFi.

Oczywiście (w przeciwieństwie do Chromecasta) telewizor nie potrzebuje zewnętrznego urządzenia mobilnego i sam potrafi również sam uruchamiać aplikacje. Mamy tutaj pełny dostęp do sklepu Google Play, choć warto zaznaczyć, że jego zawartość została okrojona pod kątem aplikacji przystosowanych do telewizorów. Tych jest stosunkowo dużo i stale pojawiają się kolejne (zapewnienie zgodności nie stanowi szczególnie dużego wyzwania dla deweloperów). Wszystko jest przy tym synchronizowane z naszym kontem Google, zatem jeżeli posiadamy już jakiś program na smartfonie, prawdopodobnie mamy go również na telewizorze (choć zdarzają się niechlubne wyjątki i deweloperzy przygotowują osobne wersje -  te dla Android TV są droższe).

Google Play daje nam dostęp do dziesiątek odtwarzaczy wideo, a tym samym właściwie maksymalną możliwą zgodność z formatami i kodekami. To dobra wiadomość, bo fabrycznie wbudowany odtwarzacz jest mierny. VLC, MX Player i inne w pełni to wynagradzają.

Dostęp do Google Play to oczywiście również możliwość instalowania gier. Specjalnie z myślą o nich mamy zresztą dedykowaną sekcję na ekranie domowym. Jest to szczególnie fajne, bo Android TV obsługuje różnego rodzaju gamepady. Teoretycznie maksymalnie tutaj ich aż dziesięć, ale nie znalazłem gry pozwalającej na równoczesną zabawę tylu graczom. Zresztą ciągle jest tutaj sporo tytułów, które pada nie wspierają w ogóle. Ja do testów użyłem kontrolera od konsoli Xbox One – współpracował bez zająknięcia. Prawdopodobnie każdy inny ze wsparciem dla XInput również będzie. W sprzedaży pojawiają się też już pierwsze urządzenia tego typu dedykowane Androidowi TV, jak np. Razer Serval.

Co z wydajnością, płynnością działania i stabilnością? Niestety, tutaj Google ma jeszcze bardzo dużo do poprawienia. Niestety Sony nie ujawniło, jaki procesor został zastosowany w tym modelu. Nie mamy również dostępu do informacji o pamięci RAM. Wiadomo jedynie, że wbudowano tutaj 8 GB pamięci wewnętrznej, z czego do dyspozycji pozostaje nam 5,8 GB. To stosunkowo mało i w praktyce pozwala nam jednocześnie zainstalować maksymalnie 2-3 „duże” gry oraz kilka(naście) aplikacji.

W trakcie testów animacje lubiły klatkować, a bardziej wymagające gry nie działały w 100 proc. Płynnie. Czasem pojawiały się również dłuższe przerwy w reakcji – szczególnie w sytuacjach, gdy telewizor otrzymał kilka poleceń jednocześnie. Czarę goryczy przelewały okazyjne błędy i zamykające się samoczynnie programy. Miałem wrażenie, że korzystam z wersji beta, a nie systemu wprowadzonego na rynek konsumencki. Jak wspomniałem – Google ma tutaj bardzo dużo do poprawienia.

Co jednak z samym telewizorem i oferowanymi przez niego doświadczeniami?

Pierwsze, co rzuca się w oczy po rozpakowaniu Sony X8505C to smukła konstrukcja. Telewizor ma zaledwie 5,1 cm grubości. Ramka wokół ekranu mierzy natomiast jedynie 1,3 cm szerokości. To świetne wyniki, które mi zaimponowały. To pozytywne wrażenie jednak skutecznie psuje delikatna i wątła podstawka. Z jednej strony dobrze komponuje się ze smukłym telewizorem, a z drugiej wygląda niepewnie i sprawia wrażenie niezbyt stabilnej (szczególnie w połączeniu z 55-calową przekątną). Na szczęście z tyłu mamy otwory na śruby w standardzie VESA, więc po zakupie odpowiedniego ramienia/uchwytu, możemy powiesić sprzęt na ścianie.

Z tyłu znajdziemy podstawowy zestaw złącz, a wśród nich 4 x HDMI (z czego jedno MHL), 3 x USB (z czego jedno w standardzie 3.0), 2 x wejścia kompozytowe, 1 x component, 1 x Ethernet, 1 x optyczne wyjście, a także slot na moduły CI+. Telewizor ponadto dysponuje modułami Bluetooth oraz WiFi (ze wsparciem dla WiFi-Direct).

W zestawie znajdziemy dwa piloty. Pierwszy z nich nie różni się jakoś szczególnie od tego, co Sony od dłuższego czasu dołącza do swoich telewizorów. Moją uwagę szczególnie przykuł tu dedykowany przycisk Netfliksa, co dowodzi coraz silniejszej pozycji tej platformy na zachodzie i jest całkowicie nieprzydatne polskiemu użytkownikowi (choć może już niedługo…). Drugi z pilotów, One-Flic Remote jest wcieleniem wątłości i tandety, a przy tym wygląda nieco kuriozalnie. Pełni on przede wszystkim rolę płytki dotykowej, dając przy tym dostęp do podstawowych przycisków” rejestrowanie dźwięku, power, back, discover, home, przełączania kanałów i regulacji głośności. Ciekawostką jest wbudowany tutaj moduł NFC, dla którego nie znalazłem jednak żadnego praktycznego zastosowania (mimo, że do głowy przychodzą mi setki fajnych pomysłów na jego użycie) poza szybkim wyświetlaniem zdjęć ze smartfona na ekranie TV. Mimo, że telewizor wspiera wyświetlanie obrazu 3D, odpowiednich okularów nie znajdziemy w pudełku.

Obraz, jaki oglądamy stoi na bardzo przyzwoitym poziomie. Zastosowana tutaj 55-calowa matryca VA o rozdzielczości 4K oferuje głęboką czerń, satysfakcjonujący poziom kontrastu oraz charakteryzuje się bardzo wysokim współczynnikiem jasności. Plusem jest też bardzo szeroka paleta barw i ich świetne odwzorowanie (choć tu akurat wiele zależy od kalibracji). Do wad trzeba zaliczyć natomiast niezbyt szerokie kąty widzenia oraz problemy z jednolitym wyświetlaniem odcieni szarości. Podświetlenie (krawędziowe) również mogłoby być bardziej równomierne, bo miejscami daje się zauważyć niewielki clouding.

Sony podkreśla, że nowa seria telewizorów została wyposażona w procesor obrazu X1, który skaluje i poddaje obróbce treści przed ich wyświetleniem. W praktyce przekłada się to na bardzo dobre rezultaty. Nagrania w niższej rozdzielczości prezentują się na ekranie X8505C bardzo dobrze, cechując świetnym współczynnikiem ostrości, brakiem artefaktów i świetnie zamaskowanymi niedoskonałościami. Nie jest to zatem wyłącznie marketingowy slogan – procesor X1 odwala kawał dobrej roboty.

Do plusów trzeba też zaliczyć system nagłośnienia. Producent wyposażył telewizor w dwa głośniki o mocy 10 W. Są to rozwiązania typu Long Duct, które cechują się obsługą pełnego pasma częstotliwości. W praktyce brzmią bardzo satysfakcjonująco, serwując pozbawiony większych zniekształceń dźwięk o sporej mocy. Fani muzyki, koncertów i mocny wybuchów nie obejdą się jednak bez subwoofera lub dobrego soundbara.

Sony X8505C to również świetny telewizor dla graczy. Poza dedykowanym trybem grania (co w gruncie rzeczy, jest standardem) może się on pochwalić input lagiem na poziomie 35 ms. To świetny wynik, który pozwala na komfortową grę w najbardziej dynamiczne produkcje.

Podsumowanie

Android TV to młoda platforma, którą w segmencie Smart TV niewątpliwie czeka wspaniała przyszłość. Dotąd bowiem żaden producent telewizorów (no może poza Samsungiem) nie był w stanie zaoferować dostępu do tak obszernej (choć ciągle skromnej w porównaniu ze smartfonami i tabletami) bazy aplikacji. System jest przy tym funkcjonalny oraz świetnie radzi sobie z komendami głosowymi, które stanowią jeden z jego największych atutów (lub wad, jeśli ktoś nie ma zamiaru rozmawiać z telewizorem). Sam interfejs zasługuje zaś na pochwałę za minimalizm, przejrzystość oraz intuicyjną obsługę.

Niestety Android TV cierpi na te same bolączki co większość Androidów i lub się zadławić, przestać odpowiadać oraz mocno zwolnić, czym nierzadko przyprawia o sporą frustrację. Problemy ze stabilnością oraz wydajnością wymagają, moim zdaniem, relatywnie szybkiej aktualizacji. Narzekać też można na niewielką ilość pamięci wewnętrznej, ale to już przytyk w stronę producenta.

Sam Sony X8505C to solidna propozycja dla osób szukających telewizora oferującego dobrą jakość obrazu, dysponującego bardzo efektywnym upscalerem podnoszącym sztucznie rozdzielczość obrazu do 4K, a także doskonale radzącego sobie w grach. I właściwie te trzy elementy są tutaj doskonałym podsumowaniem.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu