Obserwując technologiczny mainstream czasem mam wrażenie, że nowość widzę nie po raz pierwszy, a nawet po raz drugi lub trzeci. Z powodu swego rodzaju...
Ten telefon wyjaśni Wam dlaczego tak bardzo kibicuję chińczykom i... Polakom
Obserwując technologiczny mainstream czasem mam wrażenie, że nowość widzę nie po raz pierwszy, a nawet po raz drugi lub trzeci. Z powodu swego rodzaju niezadowolenia z tego, co oferują czołowi producenci technologicznego, zaglądam czasem do osiągnięć Kraju Środka i tuż po tym mam straszliwego kaca - żałuję, że praktycznie nikt z czołówki wyścigu (jak się okazuje... o złote gacie) nie odskoczył w bok i nie robi czegoś podobnego.
129 dolarów z 99 centami. To dużo za telefon komórkowy? W tradycyjnym przeliczniku "dolar razy trzy" to jakieś 390 złotych. W Polsce takie urządzenie kosztowałoby zapewne nieco ponad 500 złotych. Ale... hola hola. Dostajemy naprawdę nie byle co, a naprawdę ciekawe urządzenie. Mowa o Leagoo Lead 7.
Owe urządzenie oferuje wyświetlacz IPS stworzony przez JDI (co-venture Sony, Toshiby i Hitachi) o przekątnej 5 cali wyświetlający treści w rozdzielczości HD. To przekłada się na znośne zagęszczenie pikseli na poziomie 294 ppi. W środku zatyka 4-rdzeniowy procesor MediaTek MT6582 w akompaniamencie z 1 GB pamięci RAM, ośmioma gigabajtami pamięci wewnętrznej i slotem na karty pamięci microSD do 32 GB.
Początek nieco biedny, jedziemy dalej. Z tyłu zamruga do nas aparat o matrycy 13MP produkcji Sony. Z przodu dostaniemy kamerę o matrycy 8MP. Całkiem nieźle. Do tego ogromną baterię o pojemności 4500 mAh, która w dodatku naładuje się do 80% już w godzinę. To zaś nieco odbija się na gabarytach urządzenia - mierzy sobie ono 144 . 71,6 x 8,9 mm i waży 160 gramów.
Popatrz na cenę, popatrz na specyfikację i powiedz, czy którykolwiek mainstreamowy producent oferuje coś podobnego?
Telefon, który działa - i to długo. Telefon, który zrobi całkiem niezłe zdjęcia. Smartfon, który nie kosztuje dużo. Jeżeli miałbym szukać czegoś takiego, to najpierw rozejrzałbym się w Chinach. Potem zacząłbym szukać u polskich producentów. Męczy mnie pogoń za cyferkami, irytuje mnie także odchudzanie telefonów tylko po to, by się podobały.
Ale to nie dla mnie robi się smartfony, ale dla mas. A zwykli ludzie kupują telefony nie dla baterii, nie dla funkcji, ale czasem tylko dlatego, że są dostępne w ładnym kolorze, albo mają zainstalowaną jedną jedyną aplikację od samego początku.
Szkoda.
Grafika: 1, 2
Źródło: Phonearena
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu