Google

Niezły tablet za "stówkę"? Czas na ruch Google

Maciej Sikorski
Niezły tablet za "stówkę"? Czas na ruch Google
Reklama

Wiele wskazuje na to, że za niecały tydzień zobaczymy nowy sprzęt Apple – iPada mini, który stał się legendą jeszcze przed premierą (to trochę jak z m...


Wiele wskazuje na to, że za niecały tydzień zobaczymy nowy sprzęt Apple – iPada mini, który stał się legendą jeszcze przed premierą (to trochę jak z meczem Polska – Anglia: jeszcze go nie było, a już zdążył wzbudzić wielkie emocje). Nie ulega wątpliwości, iż korporacja z Cupertino może namieszać tym produktem na rynku i zadać konkurencji cios o wielkiej sile rażenia. Podobno Google zamierza się bronić.

Reklama

iPad jest dziś liderem wśród "dużych" tabletów i nie należy się spodziewać szybkich i drastycznych przetasowań w tym segmencie (choć trudno dziś ocenić, jaką popularnością będą się cieszyły tablety Surface). Rok temu (Amazon wprowadził do sprzedaży Kindle Fire w IV kwartale 2011 roku) sformował się jednak segment mniejszych tabletów, który nie wygląda na chwilową modę. Śladem Amazonu szybko ruszyło Google i dostarczyło na rynek model Nexus 7. Skoro było już dwóch potężnych graczy, którzy walczą o tych samych klientów, to można się było spodziewać wojny cenowej i poprawy jakości produktów. I doszło do tego - amerykański sklep internetowy stanął na wysokości zadania i pewnie popsuł humory ludziom w Mountain View. Porzekadło głosi jednak, że ten się śmieje, kto śmieje się ostatni – owym ostatnim może być Apple.

Jeżeli ceny nowych iPadów (nie mylić z Nowym iPadem) potwierdzą się, to Amazon i Google staną przed poważnym wyzwaniem. Pierwsza firma zaprezentowała ostatnie produkty stosunkowo niedawno i raczej nie obniży w najbliższym czasie ceny sprzętu. Pole do manewru ma natomiast internetowy gigant, który pewnie i tak szykował już odpowiedź na agresywną politykę Amazonu. Plotka głosi, że już niedługo możemy być świadkami premiery tabletu Nexus za 99 dolarów.

Chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć, że "sprzęt za stówkę" musi się różnić od zaprezentowanego kilka miesięcy temu Nexusa 7. Podobno na pokładzie nowego modelu znajdzie się jednordzeniowy procesor ARM Cortex-A9 o taktowaniu 800 MHz i układ graficzny Mali-400 MP. Szału nie ma, ale nadrabiać będzie ponoć system operacyjny (możliwe, iż nowy produkt otrzyma już Androida 4.2). Takie zestawienie podobno zapewni urządzeniu płynną pracę.


Cięcia mają dotyczyć także wyświetlacza, którego rozdzielczość zostanie obniżona z 1280x800 pikseli do 1024x600 pikseli. Na razie nie ma co dyskutować na temat pozostałych parametrów, ponieważ nadal mówimy o urządzeniu funkcjonującym przede wszystkim jako pogłoska. Jest to jednak całkiem realna pogłoska – Google będzie musiało szybko i zdecydowanie zareagować na ruchy konkurencji, a niezły sprzęt za 100 dolarów może im to zapewnić. Taki tablet stanowiłby świetną alternatywę dla urządzeń produkowanych przez mniej lub bardziej znane azjatyckie firmy lub sprzętu Amazonu. Jednak czy odciągnie on klientów od iPada mini? Wątpię.

Skoro jesteśmy już przy mniejszych tabletach, to warto wspomnieć o jeszcze jednym urządzeniu – modelu AQUOS Pad SHT21 marki Sharp. Niedawno prezentowaliśmy pierwszy na świecie smartfon z ekranem IGZO (indium gallium zinc oxide), a teraz przyszedł czas na tablet. Dla przypomnienia napiszę, że technologia ta gwarantuje obraz dobrej jakości i obniża energochłonność. Przedstawiciele japońskiej korporacji zapewniają, że ich tablet może pracować na jednym ładowaniu 200-250% dłużej, niż inne 7-calowe tablety o takiej samej lub podobnej pojemności baterii (3460 mAh).


Reklama

Wspomniany ekran ma się odznaczać rozdzielczością 1280x800 pikseli. Do tego "dorzucono" dwurdzeniowy procesor Qualcomm MSM8960 Snapdragon S4 o taktowaniu 1,5 GHz, 1 GB pamięci operacyjnej oraz 16 GB pamięci wbudowanej (plus czytnik kart pamięci). Sprzęt może pracować w sieciach LTE. Warto zwrócić uwagę na jego masę – zaledwie 280 g. Jeżeli dodamy, iż producent wyposażył sprzęt w stylus, obudowę odporną na wilgoć i pył (standardy IPX5/iPX7), kamerę 8 Mpix, tuner telewizyjny oraz moduły Wi-Fi, Bluetooth i NFC, to otrzymamy naprawdę ciekawy produkt.

Cena urządzenia nie jest znana, więc nie można stwierdzić, czy to konkurencyjny produkt. Jeżeli jednak ktoś już zapałał chęcią zakupu tego modelu, to mam złą informację – prawdopodobnie będzie on dostępny tylko w Japonii. Przyznam, iż dziwi mnie taka decyzja. Wprowadzenie tego sprzętu w przystępnej cenie na globalny rynek mogłoby się okazać strzałem w dziesiątkę. Pogrążony w kryzysie Sharp potrzebuje spektakularnego sukcesu. Może jeszcze zmienią decyzję. A póki co pozostaje nam czekać na iPada mini i ruchy konkurencji. Bo nie można mieć wątpliwości, że te nastąpią i to dość szybko.

Reklama

Źródła zdjęć: sggw.pl Elmoony, Engadget,

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama