Recenzja

Lepszej platformówki nie znajdziecie jeszcze długo! - recenzja Super Mario Odyssey

Kamil Świtalski
Lepszej platformówki nie znajdziecie jeszcze długo! - recenzja Super Mario Odyssey
Reklama

Przez sporo zawirowań logistycznych ostatnia odsłona Mario dotarła do mnie kilkanaście dni po premierze. Mimo wszystko zasiadłem do niej z nieskrywaną przyjemnością. I wiem że ta recenzja pojawia się późno, ale uwierzcie mi. To jedna z tych gier, które zarówno w okolicach premiery, jak i wiele lat później będą smakować równie dobrze. I — jednocześnie — jedna z najlepszych platformówek 3D, jakie kiedykolwiek powstały.

Super Mario Odyssey: platformówka, którą pokochacie niezależnie od tego, ile macie lat!

Mario jest serią ponadczasową. I od czasu swojego wielkiego, platformówkowego, debiutu kilkadziesiąt lat temu — wciąż ma grono wiernych fanów. Zmieniają się generacje, zmieniają się technologie, jedna rzecz jednak pozostaje niezmienna. To przyjemność z odkrywania światów pełnych niezwykłych stworzeń, pogoni za porwaną Księżniczką Peach i walka ze znanymi przeciwnikami. Każda część przynosi nam jednak pakiet usprawnień i nowości. Poszczególne odsłony różnią się też od siebie filozofią projektów świata — i Super Mario Odyssey powraca do tych, które znamy m.in. z Super Mario 64. Oddaje nam ogromne tereny pełne tajemnic, zapominając o krótkich rundach i sztywnym podziale na kilkadziesiąt króciutkich plansz.

Reklama

Magiczna czapka i jej niesamowite możliwości

Super Mario Odyssey to przede wszystkim magiczna czapka, która będzie wiernym towarzyszem naszych podróży. Pozwoli nam wcielić się w role postaci, z którymi wcześniej mogliśmy tylko walczyć. Teraz możemy za jej pośrednictwem przejąć kontrolę nam Goombami, Koopa Troopami i spółką. Ale to tak na rozgrzewkę, bo jej magiczne możliwości pozwolą nam na dużo więcej. Zresztą twórcy serii na każdym kroku serwują nam elementy, z którymi nigdy wcześniej jeszcze nie mieliśmy do czynienia — i robią to charakterystycznym dla siebie, dopracowanym w najdrobniejszych szczegółach, stylu. Nowi bohaterowie, nowe patenty i zupełnie nowe lokacje. Wszystkie naprawdę rozbudowane, pełne tajemniczych przejść i zmuszające nas do wielu kombinacji, jeżeli zależy nam na odnalezieniu porozsiewanych tam księżyców. W związku z nowym kompanem, nie zabrakło nam także nowych sztuczek, którymi możemy żonglować i stawiać czoła wszystkim napotykanym problemom. Warto jednak mieć na uwadze, że w nowym Mario przez większość czasu środek ciężkości leży po stronie eksploracji i szeroko pojętego kombinowania, a nie małpiej zręczności... szkoda!

Jaki ten świat jest ogromny!

Można powiedzieć, że Super Mario Odyssey oferuje nam raptem kilkanaście lokacji — i nie będzie to kłamstwem. Kilkanaście, a dokładnie rzecz biorąc — niewiele ponad dziesięć. Brzmi dość biednie. Ale kiedy już się im przyjrzymy i okaże się, że lwia część z nich to ogromne, zaprojektowane z pomysłem i (nierzadko) kilkoma warstwami tereny, to okazuje się, że dawno nie widzieliśmy równie ogromnej platformówki. Tym bardziej, że w grze znalazło się ponad osiemset księżyców do odnalezienia — a uwierzcie mi, zadanie to nie będzie należało do łatwych. Owszem, część z nich leży na wyciągnięcie ręki i zgarnięcie ich to oczywistość. Ale w ten sposób znajdziecie ich... może ćwiartkę? Pozostałe wymagać będą znacznie więcej wkładu. I choć do przejścia gry i swobodnych podróży między kolejnymi lokacjami wystarczy nam ich niewiele ponad setka, to prawdziwa zabawa zaczyna się już po uratowaniu Księżniczki Peach. To czas w którym doskonale znamy już mechanikę i możemy swobodnie wybrać się na księżycowe poszukiwania. A w razie jakichkolwiek problemów prawdopodobnie będziecie już mieć na tyle dużo złotych monet, że nie będzie stanowiło większego problemu zapłacenie napotkanemu kumplowi, który oznaczy jego lokację na mapie.

A kiedy już jesteśmy przy temacie pomocy, to kilka słów należy się trybie Asysty, który stworzony został z myślą o najmniej doświadczonych graczach. W nim nie tylko będziemy mogli liczyć na bardziej łaskawe zestawy energii dla naszej postaci, ale także cały zestaw drogowskazów, które wskażą nam drogę, którą powinniśmy podążać by ukończyć grę.

Zobacz też: Przenośna konsola do gier - jaką wybrać?

Super Mario Odyssey to rozrywka w najczystszej formie!

Super Mario Odyssey nie ma trzymającej w napięciu fabuły (ale też nie musi jej mieć), możecie też zapomnieć o rywalizacji z kumplami. Gra jest "do skończenia" w raptem kilka godzin, ale nie chodzi o to, aby ją przebiec. Bo Super Mario Odyssey to pokaz tego, jak malowniczymi, przemyślanymi i idealnymi w swojej prostocie wciąż mogą być gry platformowe — gatunek, który swoje lata świetności ma już dawno za sobą. To świat w którym niesamowite możliwości czekają na każdym kroku — a przykładanie się do drobnostek takich jak drżenie bohaterów w lodowych światach tylko dodaje im uroku. Czy to oznacza że gra jest idealną? Niestety nie — ale niewątpliwie jest jedną z tych, które do takich aspirują.

Co nie zagrało w Super Mario Odyssey?

W produkcji znalazły się także elementy, które... wypadają słabiej. Przede wszystkim tryb dla dwóch graczy, w ramach którego jeden kontroluje Mario, drugi zaś wspomnianą już czapkę. Twórcy starali się jak mogli, jednak to po prostu nie działa: po chwili staje się chaotyczne i mimo kilku prób, postanowiłem wpisać go co najwyżej do kategorii ciekawostek. W zestawieniu z fenomenalną kooperacją z Super Mario 3D World jest to wyraźny krok wstecz. Wyżej chwaliłem wam prostotę sterowania, i choć faktycznie — pod wieloma względami to zestaw świetnych patentów, to Nintendo postanowiło wpleść w tę zabawę również zestaw ruchów, które pozwalają na specjalne sztuczki z czapką w roli głównej. Te mają sens, owszem, ale tylko wówczas, gdy gramy z odczepionymi joy-conami, w przypadku konfiguracji handheldowej czy z wykorzystaniem Pro Controllera wypadają... po prostu fatalnie. Niestety — są wśród nich sztuczki, których nijak inaczej się nie da wykonać. Jeżeli więc będzie wam na nich zależało, to zmuszeni będziecie trochę pomachać.

Ponadczasowa produkcja, do której będzie się wracać

Nie będę ukrywał — Super Mario Odyssey nie zaskarbił sobie na tyle dużo mojej sympatii, by stać się dla mnie ulubioną odsłoną serii. O wiele bardziej lubię wspomniany SM3D World czy Super Mario Galaxy 2. Głównym powodem jest zupełnie inne podejście do rozgrywki — bo sam zamiast niekończących się światów, wolę jednak bardziej skondensowane plansze. Mimo wszystko ta gra to... czysta frajda. Odkrywanie kolejnych ukrytych przejść, poszukiwanie księżyców i trafianie na nowości nawet kilkadziesiąt godzin po rozpoczęciu przygody. To jedna z tych produkcji, do których będę wracał wielokrotnie. Ogromny świat i ogromna frajda. Dla młodych i starych. Dla tych, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z tym medium, ale także dla starych wyjadaczy. Myślę, że każdy spokojnie znajdzie tam coś dla siebie — zarówno na chwilę, jak i na dłużej!

Reklama

Kup Super Mario Odyssey już teraz w Komputronik.pl!

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama