Gry

Counter-Strike: Global Offensive zaskakuje. Styczeń najlepszym miesiącem od bardzo dawna! Czy uda się utrzymać passę?

Artur Janczak
Counter-Strike: Global Offensive zaskakuje. Styczeń najlepszym miesiącem od bardzo dawna! Czy uda się utrzymać passę?
Reklama

Na przestrzeni lat Counter-Strike: Global Offensive doczekał się wielu różnych zmian. Jedne były mniej znaczące, drugie całkowicie zmieniły to, jak patrzymy na ten tytuł. Wprowadzono skrzynki, misje, graffiti i nowe tryby. Tytuł ewoluował powoli. Miał swoje wzloty i upadki, ale trzymał się pewnego poziomu. W końcu jednak nawet i stary CS potrzebował czegoś więcej, aby zainteresować nowych odbiorców. Firma Valve postanowiła stworzyć wersję F2P i dodała swoją wariację Battle Royale. Decyzja ta spotkała się z różnymi komentarzami. Część osób po raz któryś przewidywała pełny upadek marki, inni widzieli w tym przyszłość i pochwalali ruch dewelopera. To było jeszcze w 2018 roku. Czy opłacało się w ten sposób rozwinąć omawianą produkcję? Okazuje się, że tak.

Counter-Strike rośnie w siłę!

Miniony miesiąc okazał się świetny dla CS:GO. Średnia liczba graczy wynosiła nieco ponad 400-tysięcy (401,399). Ostatni taki wynik zanotowano w lutym 2017, po tym czasie aktywność graczy zaczęła drastycznie maleć. Najgorszy był maj i lipiec w zeszłym roku. Wtedy można było mówić o 266 i 262-tysiącach. Choć w następnych miesiącach było już trochę lepiej, nie wystarczyło to firmie Valve. Trzeba było odważniejszych działań, aby poprawić kondycję marki.

Reklama

Pewnie był to jeden z powodów, aby wprowadzić Danger Zone i zaoferować darmową wersję Counter-Strike. Konkurencja zabrała do siebie wiele osób, a nie zmieniając nic, marne były szanse na jakąkolwiek poprawę sytuacji. Warto wspomnieć, że grudniu 2018 w jednym momencie na serwerach było aż siedemset czterdzieści sześć tysięcy fanów omawianej produkcji. Dawno nie udało się uzyskać takiego wyniku. Nieważne więc, czy komuś te zmiany się podobają, czy nie, efekty są widoczne gołym okiem. Szkoda natomiast, że równie „imponująca” była liczba ukaranych graczy.

Druga strona medalu

Bazująć na danych z serwisu steamdb, w samym styczniu Valve ukarało ponad 900-tysięcy graczy CS:GO. Z jednej strony można się cieszyć, bo przynajmniej mamy o wiele mniej oszustów, natomiast z drugiej to pokazuje, jak popularny jest ten proceder. Zawsze, gdy wspominam o “cziterach” w tej grze pojawiają się głosy, że „ja nigdy kogoś takiego nie spotkałem”, albo „to marginalny problem”. Co tam dowody w postaci prawie miliona osób. Mówimy tutaj tylko o tych, którzy dali się złapać, gdyż korzystali z prostych rozwiązań.

Często natrafiam na komentarze, gdzie ludzie wprost mówią o tym, że od dawna mają „wspomagacze”, ale muszą za nie płacić, aby nie bać się bana. Według nich CS został już tak prześwietlony, że wystarczy być zorientowanym w sprawie i stosować dobre rozwiązania, aby móc cieszyć się „usprawnioną” rozrywką. Zresztą wystarczy wpisać w google odpowiednią frazę, a wyszukiwarka poda dziesiątki, jak nie setki stron. Jedne płatne, inne nie. Można znaleźć również polskie duże fora, gdzie są aktywne dyskusje o najnowszych narzędziach do łamania zabezpieczeń. To nie jest Yeti, o którym tylko ktoś słyszał. Pewnie walka z tymi serwisami jest trudna, ale nie pamiętam, aby Valve zamykała takie miejsca. Trochę szkoda.

Dziś jest dobrze, a co później?

Obecna sytuacja Counter-Strike: Global Offensive nie pozostawia złudzeń. Darmowa wersja, battle royale i nowe skiny wykonały swoje zadanie. Niebawem IEM w Katowicach, więc zainteresowanie raczej nie spadnie. Czy później uda się utrzymać taką pozycję lub wznieść się jeszcze wyżej? Czas pokaże. Jak zawsze, będę się bacznie przyglądał sytuacji i Was informował. Może Valve doda coś do zabezpieczeń? Da nam w końcu serwery z odpowiednim tickrate lub zaskoczy czymś jeszcze innym?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama