Felietony

Study in Poland? No. Thank you!

Piotr Peszko
Study in Poland? No. Thank you!
Reklama

Ponieważ uczelniom w Polsce grozi niż demograficzny i wypadałoby zacząć konkurować o studentów, ktoś z zaawansowaną świadomością technologiczą wpadł n...


Ponieważ uczelniom w Polsce grozi niż demograficzny i wypadałoby zacząć konkurować o studentów, ktoś z zaawansowaną świadomością technologiczą wpadł na pomysł, że rozwiązaniem może być stworzenie aplikacji, która będzie promowała polskie uczelnie. Skoro brakuje studentów w kraju, to weźmy ich z zagranicy. Sztuka jest sztuka, a sztuk musi być dużo, bo przecież nowe budynki pobudowane, a kadra gotowa do rozświetlania studenckich głów swoją wiedzą czeka w boksach i przebiera nóżkami.

Reklama

Aby ten entuzjazm (lub strach przed koniecznością przekwalifikowania się i opuszczenia ciepłych posadek) zaspokoić, albo przynajmniej znaleźć środek uspokajający, w połowie lipca światło dzienne ujrzała aplikacja "Study in Poland" . Stworzona wysiłkiem Fundacji Edukacyjnej "Perspektywy" i Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich naganiać ma "zagranicznych". Oczywiście oficjalnym celem jej stworzenia jest promocja największych polskich szkół wyższych wśród obcokrajowców. Promocja realizowana jest więc stylem akademickim, a więc za pomocą tekstowych informacji na temat 40 polskich uniwersytetów oraz ich 350 programów nauczania wraz z danymi kontaktowymi. Jak mówi Dr Marchwica, koordynator projektu:

"W ciągu siedmiu lat prowadzenia programu „Study in Poland” liczba studentów zagranicznych w Polsce wzrosła z 10 tys. w roku 2005 do 24 tys. obecnie. Jestem pewien, że dzięki uruchomieniu aplikacji mobilnej „Study in Poland”, proces umiędzynarodowienia polskiego szkolnictwa wyższego nabierze nowego impetu"

Musi więc zadziałać.

Ciekawy tego cudu techniki, PR-u i promocji, postanowiłem sprawdzić, gdzie znajduje się tajemnicze źródło impetu i w jaki sposób poprzez eter ma ono studentów nęcić, mamić i nakłaniać do tego, aby zapełnić polskie kampusy. Z racji swoich 4 lat przepracowanych w murach dwóch uczelni technicznych i z pełną świadomością tego jak wyglądają działania promocyjne, aż pożyczyłem iPhone'a, żeby nasycić się tą nowoczesnością.

Gdzie wolałbyś studiować?

Wczułem się w rolę i założyłem, że chcę studiować za granicą,  a mój wybór miałby oprzeć się jedynie na aplikacji pobranej z iTunes. Wniosek: Polska to nie będzie i to nie tylko dlatego, że jestem z Polski, bo założenie było, takie, że Polska to dla mnie też kraj obcy. Z całym szacunkiem dla UW, ale troje studentów w "galowych" strojach na tle bramy kojarzy mi się z kolegami Harrego Pottera na tle obozu pracy. Mocno wymuszone uśmiechy i generalna spina mają się nijak do tego, co oferują inne aplikacje mające ten sam cel, a przecież pierwsze wrażenie ma w sobie ten szkopuł, że jest pierwsze i robi się je tylko raz.


Aplikacja to nie wszystko

Niestety całemu przedsięwzięciu nie wróżę sukcesu, bo jest jednorazowym wyskokiem, który widać przemyślany do końca nie został, a na poparcie tej tezy dwie kwestie, które mam nadzieję wystarczą.
Po pierwsze aplikacja linkuje do stron www uczelni, a te nie są kompletnie przystosowane do tego, żeby wyświetlać je za pomocą telefonu. Są nawet takie, w których rządzą tabelki. Jeśli więc chcecie poczuć się jak Marty McFly w "Powrocie do Przyszłości" zapraszam na http://www.pcz.pl.

Reklama

Kolejnym żenującym faktem jest to, że na ekranie powyżej podany jest numer telefonu do rektoratu. Szczerze zachęcam Was do tego, aby osoby znające języki obce pokusiły się o zadzwonienie nań i poproszenie o informacje na temat procesu rekurutacji dla obcokrajowców. Czujecie to? 40 polskich uczelni i numery telefonów do potencjalnie jezykowo niekumatych? Idealne na wakacyjną nudę. Ale, ale. Żarty na bok.

Niestety przygotowanie aplikacji i wrzucenie do niej tekstów ze swojej strony interentowej to nie jest dobra strategia zachęcania do tego, żeby studiować w naszym pięknym kraju. Zwłaszcza, że studiowanie nie ogranicza się jedynie do pochłaniania informacji pisanej i mówionej, ale także, co widać w przypadku aplikacji np. Stanforda do tego, że przebywa się w kampusie, uczestniczy się w zajęciach sportowych, albo przynajmniej kibicuje. W Polsce nie ma takiej możliwości. Tutaj się trzeba uczyć i czekać na impet, nawał i potop zagranicznych studentów.

Reklama


Fot: Materiały prasowe, iTunes

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama