Seriale na Snapchacie z użyciem Bitmoji to ostatnie, czego się dziś spodziewałam.
Snapchat zrobi serial z Bitmoji. Pewnie liczą na sukces na miarę Wiedźmina
Zacznijmy może od krótkich wyjaśnień. Dla tych, którzy nie kojarzą Snapchata - to taka aplikacja, która kogokolwiek obchodziła, zanim Instagram z TikTokiem przejęły pałeczkę. To tam można było wysyłać zdjęcia i filmy, które znikały zaraz po ich odtworzeniu przez odbiorcę. Tam również pojawiły się relacje, które można było dodać na swój profil na 24 godziny. Teraz to standard zarówno na Instagramie jak i Facebooku. Wraz z rosnącą siłą Instagrama, Snapchat zaczął przymierać. Nie pomógł mu też TikTok - na Snapie wysyłane wideo również były ograniczone do kilku sekund. Wygląda jednak na to, że Snapchat ma wystarczająco dużą bazę odbiorców, aby stworzyć dla nich coś nowego przy użyciu Bitmoji. Bitmoji z kolei to spersonalizowanie awataro-emotikony.
Serial na Snapchacie z użyciem Bitmoji? Okej...
Od lutego na Snapchacie startuje całkowicie nowy model rozrywki. Popularne Bitmoji wystąpią teraz w... serialu. Bitmoji TV ma być parodią prawdziwej telewizji. Nie zabraknie odcinków nawiązujących do popularnych w Stanach programów jak Idol czy The Voice. Co ciekawe, aktorami w tejże animacji będą avatary użytkowników. Scenariusz dla wszystkich jest dokładnie ten sam, wszystko będzie różniło się występującymi. Użytkownicy zobaczą bowiem w odcinkach avatary znajomych oraz oczywiście swój własny. Kolejne odcinki mają reagować na zmiany w Bitmoji. Jeśli zmienimy naszej postaci fryzurę czy stój, to następna animacja to uwzględni. Twórcy już teraz wróżą sami sobie wielki hit. Jakiś czas temu na Snapie szalało Bitmoji Stories. Założenie było identyczne. Mieliśmy po prostu do czynienia z komiksowymi historyjkami, a nie animacjami. Wtedy Snapchaterzy szaleli. Teraz powinno być podobnie.
Instagram boi się TikToka i wprowadza szereg nowości. Tylko czy aby na pewno potrzebnych?
Bardzo to wszystko dziwne. Ja wiem, że chodzi tu o opieranie się na spersonalizowanych treściach. Po co oglądać jakąś krótką i może nudnawą animację z losowo wygenerowanymi postaciami? Wielu znudziłoby to zanim nawet odpaliliby taki filmik. Ale żeby zobaczyć tam własną postać? I swoich znajomych?! To już coś. Jedni znudzą się po odcinku, bo będzie to wszystko dość przewidywalne, inni uznają to za fenomenalną zabawę i z zapartym tchem będą śledzić każdą renderowaną animację, doszukując się tam nowych super hermetycznych żarcików na kolejną imprezę. To dość prymitywny mechanizm działania, ale przynajmniej skuteczny. Ale cóż. Skoro potrafimy cieszyć się, widząc w napisach po filmie jakieś pseudopolskie nazwisko wśród kostiumografów i oświetleniowców, to dlaczego mielibyśmy nie oszaleć dla animacji stworzonych niemalże specjalnie dla nas?
Oby Bitmoji TV nie zabrakło na przyszłorocznym rozdaniu Emmys!
Co ciekawe, pierwszy sezon Bitmoji TV nie będzie naszpikowany reklamami. Aż trudno w to uwierzyć. To przecież świetne poletko dla reklamodawców. Animowane awatary mogą zrobić wokół produktów dosłownie wszystko - no nic tylko podpisywać kontrakty. Najwyraźniej to jednak nie czas na takie kroki. Na ten moment twórcy mówią o tym, jako o nowym rozdziale w ich historii. Nie mam żadnego powodu żeby życzyć Snapchatowi źle. Sama korzystałam z niego te pięć lat temu i bawiłam się całkiem nieźle. Teraz wystarczy, że nie będę używać tej apki, niech sobie robi, co jej się żywnie podoba. Bardzo jestem za to ciekawa, czy Bitmoji TV będzie tylko odnowieniem względnie stałego ruchu w aplikacji, czy może sprawdzi się jako magnes przyciągający całą masę nowych i młodych użytkowników. Właściciele Snapa na pewno liczą na to drugie. Kto wie, może jeśli serial okaże się sukcesem, zyskamy na rynku VOD nowego gracza? Netflix, Disney+ i Apple TV+ powinny zacząć się bać. Może, gdy oni będą bili się między sobą, Snapchat wykorzysta moment rozproszenia uwagi i przejmie pałeczkę, stając się absolutnym numerem jeden!? No... wątpię. Ale byłoby to całkiem zabawne.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu