Recenzja

Sennheiser Momentum True Wireless - Zero kabli, 100% dźwięku i kilka niedociągnięć.

Marcin Matysik
Sennheiser Momentum True Wireless - Zero kabli, 100% dźwięku i kilka niedociągnięć.
54

Do grona producentów prawdziwie bezprzewodowych postanowił dołączyć niemiecki Sennheiser. I zrobił to jak zwykle, po swojemu - z własną wizją dźwięku uniwersalnego i wyglądem łączącym klasykę z nowoczesnością. Jednak nie obyło się bez kompromisów i chorób wieku dziecięcego. Do tego równania należy dodać jeszcze niemałą cenę, bo 1199zł. Moja zadanie w tym wszystkim polega na odpowiedzeniu na jedno, ale za to bardzo ważne pytanie: czy są warte swojej ceny?

Jakiś czas temu popełniłem wpis o dokanałowych słuchawkach bezprzewodowych marki Sennheiser. Część z was wtedy wyraźnie zaprotestowała, że te słuchawki wcale nie są takie bezprzewodowe, bo mimo iż z telefonem porozumiewają się drogą radiową, to i tak mają przewód łączący je ze sobą. Więc Ci z was, którzy szukali "pchełek", ale nie godzili się na choćby centymetr przewodu, musieli szukać wśród innych producentów, takich jak Sony, Jabra, RHA, Apple czy wielu innych.

Problem w tym, że w pogoni za wygodą i dodatkowymi funkcjami często dźwięk zostawał w tyle, przez co wcale nietanie produkty, były dyskwalifikowane już w przedbiegach u osób szukających przyzwoitego odsłuchu. Ok, rozumiem że niektórym wystarczy podążanie za modą, ale żądanie 600-800 zł za bezprzewodowe słuchawki, które brzmią jak ich przewodowe - dziesięciokrotnie tańsze - odpowiedniki, to już dla mnie jest rozbój w biały dzień.

Co dostajemy za 1199zł?

Z dodatków niewiele, czyli trzy pary silikonowych tipsów, przewód do ładowania oraz etui służące za powerbank i skuteczną osłonę przed uszkodzeniem słuchawek. Z tego wszystkiego, to oczywiście etui jest najciekawszym produktem. Sztywne, pokryte szarym materiałem pudełko o rozmiarze niewiele większym od ładowarki do telefonu wygląda bardzo dobrze. Elegancji mu odmówić nie można, choć trochę szkoda, że nie zostało pokryte żadną warstwą chroniącą przed zabrudzeniami i ewentualnymi plamami.

Słuchawki są wykonane głównie z plastiku i aluminium. Plastikowy jest cały korpus obudowy, podczas gdy przyciski dotykowe są wykonane z aluminium. Na początku sądziłem, że przecież w tej cenie spokojnie można było wszędzie użyć aluminium do budowy i plastik jest wynikiem oszczędności producenta, ale po testach w zimowej aurze (testy rozpoczęły się w styczniu) zrozumiałem zamysł niemców. Po umieszczeniu w uszach, korpus słuchawek opiera się o tak dużą powierzchnię ucha, że kontakt z metalem promieniującym zimnem w trakcie nieprzyjemnej pogody, byłby trudny do zniesienia. Użyty plastik jest bardzo dobrej jakości, jest idealnie spasowany i - co najważniejsze - jest odporny na upadki (kilkukrotnie, przypadkowo przetestowane), więc nie traktowałbym tego jako minus. Do tego styki służące do ładowania są pozłacane.

Funkcjonalność

Zacznę od etui. Producent umieścił na nim wskaźnik naładowania akumulatora, który pełni dwojaką funkcję. Kiedy nie ma w środku słuchawek, kolor diody informuje o poziomie naładowania akumulatora wewnątrz etui. Kiedy zaś znajdują się w nim słuchawki, możemy odczytać z diody w jakim stopniu są naładowane. Niestety nie zawsze słuchawki same się wyłączały po umieszczeniu w futerale i nieraz odkrywałem, że przez 8h pracy słuchawki ciągle grały, jednocześnie rozładowując etui z większości ładunku.

Co do słuchawek, to ich funkcjonalność jest już znacznie bardziej zaawansowana. Z poziomu przycisków dotykowych możemy:

  • uruchamiać muzykę,
  • zmieniać utwór,
  • zmieniać głośność
  • zatrzymywać/pauzować odtwarzanie,
  • odbierać i kończyć rozmowy,
  • uruchamiać asystenta Google/iOS

Możemy też dotykiem włączać tryb "Transparent Hearing", któremu warto poświęcić osobny akapit.

Jest to specjalny tryb zbierający  - za pomocą wbudowanych w słuchawki mikrofonów - dźwięk z otoczenia i odtwarzający jego część razem z słuchaną przez nas muzyką. Muszę przyznać, że jego działanie jest bardzo zaskakujące.  Nie degraduje bowiem jakości dźwięku, tylko delikatnie zmniejsza ilość basu i dodaje (głównie) wysokie tony z otoczenia. Słyszymy więc ruch uliczny, deszcz, wiatr i jeśli nie słuchamy bardzo głośno, to być może nawet zrozumiemy, gdy ktoś coś do nas mówi. Nie powiedziałbym jednak, że dzięki temu rozwiązaniu mógłbym prowadzić aktywną rozmowę bez wyjmowania słuchawek z uszu.

Pomijam oczywiście fakt, że z szacunku do rozmówcy i tak zawsze powinniśmy wyjmować słuchawki z uszu przed rozpoczęciem rozmowy, więc tryb Transparent Hearing używany zgodnie z przeznaczeniem poprawia w znacznym stopniu świadomość otoczenia, dzięki czemu usłyszymy jeśli np, ktoś na nas trąbi, dzwoni dzwonkiem rowerowym, czy też gdy zbliża się do nas karetka na sygnale. Wiem, że słuchawki innych producentów potrafią lepiej "wplatać" ludzką mowę od bohaterów recenzji, ale praktycznie zawsze odbija się to bardzo mocno na jakości pozostałych odtwarzanych dźwięków.

Z Sennheiserami Momentum True Wireless jest inaczej. Tutaj jest to potraktowane niemal bezkompromisowo. Jakość ponad funkcjonalność. I mi to jak najbardziej odpowiada. Bo co komu po funkcjonalnym trybie, którego nie będzie się chciało włączać przez to jak brutalnie się obchodzi z naszą ulubioną muzyką?

Aplikacja Sennheiser Smart Control

Jest dostępna zarówno w Google Play, jak i iTunes. Poza uruchamianiem trybu Transparent Hearing i wyłączeniem asystenta głosowego, służyła mi tylko do sprawdzania stanu naładowania słuchawek. Muszę przyznać, że ładnie wygląda i jest przejrzysta, ale szczerze mówiąc spodziewałem się więcej po tak dużej marce. Zdarzało się na przykład, że uruchamiając w niej tryb Transparent Hearing dźwięk się zatrzymywał i nie mogłem nic z tym zrobić poza wyłączeniem i włączeniem ponownym słuchawek.

Jest jeszcze equalizer, który całkowicie nie pasuje do ceny i jakości słuchawek. Bo co można powiedzieć połączeniu jednych z najlepiej brzmiących słuchawek bezprzewodowych z equalizerem, w którym nie mamy wpływu na pojedyncze pasma dźwięku, tylko na ogólny jego charakter? Mamy więc wykres z linią prostą i jedyne co możemy zrobić, to zrobić z niej sinusoidę i zwiększyć basy przy jednoczesnym obcięciu wysokich tonów, lub na odwrót. Żadnej regulacji pojedynczych pasm, tylko zabawa w dudniący dźwięk bez szczegółów lub szczegóły kosztem basu. Ewentualnie możemy też wzmocnić średnie tony kosztem reszty pasma lub na odwrót. Taki korektor pasowałby mi do Beatsów, ale nie do Sennheiserów. Całe szczęście, że Momentumy True Wireless wcale nie potrzebują tego korektora by dobrze brzmieć.

Najmocniejsza cecha tych słuchawek? Dźwięk. Z miejsca deklasujący prawie wszystkie konstrukcje na rynku.

I nie ma w tym ani krzty przesady. One naprawdę brzmią doskonale. miejsca słychać zastosowanie dużych, siedmio-milimetrowych przetworników, których Sennheiser jeszcze nigdy nie umieszczał w bezprzewodowych słuchawkach (odbiło to się co prawda na czasie pracy słuchawek bez ładowania, który wynosi 3:30-4:00h, ale zapewniam, że to dobra wymiana).

Dają one dźwięk przede wszystkim pełny, z mocną podstawą basową, która mimo fatalnej deszczowej pogody skutecznie mnie zachęciła do odświeżenia wszystkich ulubionych, mocniejszych kawałków, które przeważnie słucham dopiero w sezonie wiosenno-letnim. Muszę przyznać, że ilość basu została dobrana perfekcyjnie. Jest go dużo, ale jednocześnie nie na tyle, by zasłaniał inne pasma dźwięku.

Średnie tony są również mocne i wyraziste, a co najważniejsze - naturalne. Nie są schowane za lekko dominującym basem, nie są odchudzone, ani pogrubione. Sprawiają masę frajdy ze słuchania muzyki wokalnej, jak i instrumentalnej.

Wysokie tony są równie naturalne i wyraźne, bez popadania w metaliczną barwę. Dla większości osób będzie to złoty środek między odpowiednią ilością detali bez podkreślania słabo nagranych produkcji. Dla mnie osobiście mogłoby być ich ciutkę więcej, ale tutaj można się wspomóc korektorem odtwarzacza lub systemowym.

Wracamy więc do ceny - czy 1199zł za takie słuchawki, to dużo?

Zależy czego oczekujemy od słuchawek. Dla mnie ich dźwięk był ogromnym zaskoczeniem, ponieważ nie słyszałem jeszcze tak dobrze brzmiących bezprzewodowych dokanałówek. Mogę się założyć, że w ślepym teście mało kto byłby w stanie zgadnąć, że nie mają kabla. To już jest naprawdę ten poziom. To sprawia, że wg mnie są zdecydowanie warte swojej ceny, jeśli szukamy bezprzewodowych słuchawek i zależy nam przede wszystkim na jakości dźwięku. Więc z pewnością gdy sam będę szukał kolejnej pary bezprzewodowych słuchawek, Momentumy True Wireless znajdą się na szczycie mojej listy.

Jednak aby nie było tak różowo, dodam, że choć sprzętowo słuchawki są doskonałe, to jednak Sennheiser powinien się przyłożyć do rozwijania aplikacji sterującej jak i samego firmware'u swojego produktu. Bo mimo, iż nigdy nie miałem problemów z zasięgiem i dźwięk nie przerywał nawet podczas użytkowania w fatalnych warunkach pogodowych, to jednak problemem słuchawek grających w etui należałoby się jak najszybciej zająć. Korektor z prawdziwego zdarzenia też by się przydał.

 

 

 

Platforma testowa:

  • Telefon LG V30
  • Słuchawki przewodowe Etymotic ER3XR
  • Słuchawki przewodowe Yamaha EPH-100
  • Słuchawki bezprzewodowe Sennheiser CX SPORT

 

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu