Felietony

Nie lubię anonimowych krytyków - nawet jeśli są blogerami.

Grzegorz Marczak
Nie lubię anonimowych krytyków - nawet jeśli są blogerami.
55

Kataryna - czyli znana blogerka polityczna z bloxa, doczekała się chyba największej afery związanej z blogiem w Polsce. Krytyka polityków i ich poczynań doczekała się bezpardonowej reakcji oraz super detektywów z dziennik.pl (na szczęście wynik sprzedaży tej "gazety" pokazuje, że już nie długo będą...

Kataryna - czyli znana blogerka polityczna z bloxa, doczekała się chyba największej afery związanej z blogiem w Polsce. Krytyka polityków i ich poczynań doczekała się bezpardonowej reakcji oraz super detektywów z dziennik.pl (na szczęście wynik sprzedaży tej "gazety" pokazuje, że już nie długo będą nas obdarowywać swoim jakże niskich lotów przemyśleniami ).

Mój wpis nie będzie jednak pieśnią pochwalną na temat Kataryny. Chciałbym raczej zwrócić uwagę na to co jest w świecie dziennikarzy oczywistością czyli odpowiedzialność za własne słowa. Zawsze uważałem i uważam, że bloger czy ktokolwiek inny kto publicznie się wypowiada powinien brać odpowiedzialność za swoje słowa i czyny.

Przyznam otwarcie, nie lubię anonimów, nie lubię ludzi odważnych tylko wtedy kiedy ich personalia są nikomu nie znane i kiedy wiedzą, że za swoje opinie praktycznie nie ponoszą odpowiedzialności i nie spotkają ich żadne konsekwencje. Nie lubię też ludzi odważnych tylko z za klawiatury, którzy nie potrafią drugiej osobie w twarz powiedzieć tego samego co o niej piszą na blogu czy gdziekolwiek indziej w internecie.

Nie ma żadnej odwagi w tym, że ktoś głośno krytykuje polityków będąc jednocześnie anonimowym. W przypadku Kataryny okazało się, że cała anonimowość była ukryciem się z premedytacją przed potencjalnymi konsekwencjami, zarówno zawodowymi jak i prywatnymi (z wywiadu dla dziennik.pl):

A blog dalej będzie pani pisała?
Nie, to już byłby koniec. Nie mogę sobie wyobrazić pisania tego, co piszę i robienia tego, co robię zawodowo. Tego się nie da połączyć. A z bloga jest mi łatwiej zrezygnować. Zresztą anonimowość daje mi ogromną swobodę. Bez tego założyłabym sobie kaganiec, żeby nie narazić się na procesy. I tak więc, to byłby koniec bloga

I niestety tego typu sytuacje raczej nie stawiają innych blogerów (szczególnie zajmujących się polityką) w dobrym świetle bo faktycznie okazuje się, że najłatwiej jest być walecznym krytykiem i niezłomnym pogromcą polityków kiedy wygłaszamy swoje opinie w internecie a jeszcze łatwiej kiedy robi się to anonimowo.

Kiedy jednak ktoś odsłoni rąbka naszej tożsamości czy też grozi nam odpowiedzialność za nasze słowa (niezależnie od tego czy ma racje czy nie) to nagle stajemy się potulniejsi i zaczynamy mówić o wycofaniu się z całego tego niepotrzebnego blogowania (bo to tylko zamieszanie jeszcze wywołuje).

Na koniec dodam jeszcze raz, że bezpardonowy sposób w jaki dziennik potraktował Katarynę jest skandaliczny i nie powinien być tolerowany przez innych dziennikarzy (a szantaż jest chyba w Polsce karany?) Niestety kiedy gra się w z politykami w ciuciubabkę trzeba się liczyć z tym, że gra będzie nie fair a ciosy będą poniżej pasa.

Zdjęcie pochodzi z poltergeist.blox.pl

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu