Netflix

Netflix nie ma skrupułów i wydaje 300 mln na kontrakt z jednym człowiekiem

Konrad Kozłowski
Netflix nie ma skrupułów i wydaje 300 mln na kontrakt z jednym człowiekiem
Reklama

Nie możesz kogoś pokonać? Kup go! Netflix sięga do kieszeni i wyjmuje na stół 300 milionów dolarów rozpoczynając pięcioletnią współpracę z Ryanem Murphym. Jeśli nazwisko niewiele Wam mówi, to tytuły za którymi stoi z pewnością będziecie kojarzyć.

Ryan Murphy to zdobywca nagród Peabody, Emmy i Złotych Globów. W swoim dorobku ma takie produkcje jak Glee, American Horror Story, American Crime Story, Feud czy ostatnio 9-1-1. Każdy z nich cieszy się sporą popularnością i był wielokrotnie doceniany. O ile Glee nie należy do gatunku, za którym przepadam, o tyle dramaty, które wymieniłem jako następne należą do ścisłej czołówki seriali, które widziałem. Pierwszy sezon American Crime Story z podtytułem Sprawa O.J. Simpsona z 2016 roku mianowałbym zaskoczeniem roku. Obecnie w FOX emitowany jest sezon drugi przedstawiający kulisy morderstwa Gianniego Versace. W planach jest sezon trzeci, "Katrina", który przedstawi wydarzenia z jednego z przepełnionych amerykańskich szpitali, do którego trafiali ranni po uderzeniu huraganu Katrina.

Reklama

Ale Ryan Murphy od 1 lipca tego roku będzie mógł skupić się tylko i wyłącznie na produkcjach, które zawitają na Netflix w najbliższych miesiącach oraz latach - donosi Deadline. Już teraz rozwijane są dwie serie: "Ratched" będąca spin-offem kultowego filmu "Lot nad kukułczym gniazdem" oraz "The Politician - satyra polityczna, w której mają wystąpić Ben Platt, Barbra Streisand i Gwyneth Paltrow. W tytułową rolę wcielić ma się Platt, a każdy z sezonów będzie ukazywał start w innych wyborach.


Kontrakt Murphy'ego określany jest mianem transferu roku, ale nie jest jedynym do którego doszło w ostatnim czasie i na pewno nie ostatnim. Przypomnijmy, że Netfliksowi udało się namówić do współpracy Shondę Rhimes (Sposób na morderstwo, Skandal), która mimo wszystko pozostanie związana z ABC, a firma z Cupertino przekonało do siebie Zacka Van Amburga i Jamiego Erlichta, pod którego skrzydłami rozwijane są seriale dla Apple.

Chcąc dalej kroczyć ścieżką rozwijania własnego portfolio i uzupełniania oferty oryginalnymi produkcjami, Netflix był zmuszony do tak odważnego i kosztownego posunięcia. Wiele seriali Netflixa wciąż cieszy się dobrą opinią, ale po spadku formy "House of Cards" raczej trudno jest wskazać tę jedną produkcję, która mogłaby przyjąć tytuł flagowego serialu. Poza tym, Netflix cały czas pragnie stać się firmą stojącą za po prostu dobrymi filmami - z decyzjami podejmowanymi do tej pory bywa różnie.

W tym wszystkim nie wolno zapomnieć o Disney'u - firma Boba Igera rozrasta się do kolosalnych rozmiarów, a wkrótce wystartuje z własnym serwisem VOD. Wzmocnienie, jakim było przejęcie FOX-a jeszcze nie przyniosło wyraźnych skutków, ale można być pewnym, że filmowo-serialowa oferta zostanie zgrabnie włączona w asortyment Disney'a. Co więcej, Murphy mógł skończyć właśnie z umową z Disney'em - podjął jednak decyzję o wyborze bardziej klarownej propozycji Netfliksa, serwisu, którego profil mu bardziej odpowiada. "Byłem zaniepokojony: czy będę musiał uwzględnić w American Horror Story Myszkę Miki?" - skomentował.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama