Wygląda na to, że problemy, które ma SpaceX z lądowaniem statku Starship na powierzchni Ziemi, nie przeszkodziły NASA w tym, aby wybrać go jako najlepszy projekt lądownika księżycowego. SpaceX zarobi na tym kontrakcie blisko 3 mld USD, a i tak był znacznie tańszy niż konkurencja.
NASA ujawnia kto poleci na Księżyc
Nieco niespodziewanie NASA ujawniła wczoraj wieczorem, która firma zostanie nagrodzona kontraktem na budowę lądownika księżycowego. Tym samym potwierdziła się informacja, którą kilka godzin wcześniej opublikował The Washington Post, NASA wybrała tylko jedną firmę i jest nią SpaceX. Niemal rok temu ogłoszono, że prace nad lądownikiem będą prowadziły trzy firmy, Blue Origin w konsorcjum z Lockheed Martin, Northrop Grumman i firmą Draper, Dynetics oraz SpaceX. W sumie w zeszłym roku przeznaczono na ten cel blisko 1 mld USD, z czego ponad połowę (579 mln USD) dostało Blue Origin, a najmniej (135 mln USD) właśnie SpaceX. W tym roku NASA miała pozostawić w grze dwie firmy, ale niestety ograniczony budżet tej instytucji wymusił skupienie się tylko na jednym projekcie, którym okazuje się Starship.
To właśnie koszty miały być głównym argumentem przemawiającym za wyborem projektu firmy Elona Muska, bo 2.9 mld USD które zarządzał SpaceX to podobno znacznie mniej niż chciał Blue Origin (nie ujawniono dokładnej kwoty). Poza tym to właśnie Starship oferował też najlepsze parametry. Ma największą przestrzeń transportową, może zabrać największą liczbę astronautów i będzie posiadał dwa miejsca do dokowania ze stacją Gateway lub statkiem Orion. Poza tym wbrew pozorom, to SpaceX wydaje się najbardziej zaawansowane w pracach nad swoim rozwiązaniem, bo Starship już lata, choć do osiągnięcia orbity jeszcze daleka droga.
W ramach kontraktu zawartego z NASA, SpaceX będzie musiał wykonać kilkanaście testów, aby upewnić się, że Starship jest bezpiecznym rozwiązaniem. Przewidują one między innymi operację tankowania na orbicie, lotu na orbitę Księżyca oraz bezzałogowego lądowania. Kulminacyjnym momentem będzie natomiast pierwsze od 50 lat lądowanie na Srebrnym Globie z dwuosobową załogą, która pozostanie tam przez tydzień. Wszelkie kolejne załogowe loty będą przedmiotem ewentualnych kolejnych kontraktów.
SLS i Orion nadal w grze
Co ciekawe według założeń tego planu, Starship będzie tylko lądownikiem. Na orbitę Księżyca czterech astronautów ma udać się na pokładzie znacznie mniejszej kapsuły Orion, która jest częścią programu SLS. Na orbicie Księżyca, Orion zadokuje do Starshipa i dwóch członków załogi przesiądzie się do "lądownika". Szacuje się, że NASA na SLS wydała już ponad 20 mld USD, a i tak nie wiadomo czy w tym roku odbędzie się chociażby testowy lot. To jednak bardziej kwestia polityczna, SLS budowany przez Boeinga zapewnia tysiące miejsc pracy w całych Stanach Zjednoczonych i jego anulowanie spotkałoby się z dużym sprzeciwem w Kongresie, który akceptuje budżet NASA.
Dzisiaj wysyłanie osobno lądownika i załogi wydaje się dosłownie bez sensu, ale do czasu aż faktyczne lądowanie będzie miało miejsce, co nie nastąpi wcześniej jak w 2024 roku, wiele się jeszcze może zmienić. Do tego czasu SpaceX planuje wykonać lot wokół Księżyca, a być może też własne, prywatne lądowanie, choć skoro NASA dołoży blisko 3 mld USD do budowy statku, to z pewnością będzie chciała aby to jej astronauci jako pierwsi postawili nogi na Srebrnym Globie.
Jedno jest natomiast pewne, warto teraz jeszcze bliżej przyglądać się postępom w budowie Starshipa, którego wersja oznaczona symbolem SN15 będzie prawdopodobnie testowana już w przyszłym tygodniu. Wiele wskazuje na to, że tym razem lądowanie faktycznie może się udać. SpaceX już raz udowodniło, że mimo mniejszych środków jest w stanie sprostać stawianym wymaganiom. Crew Dragon za kilka dni (w czwartek) już 3. raz zabierze ludzi na Międzynarodową Stację Kosmiczną, podczas gdy Boeing i jego Starliner najwcześniej zrobią to w przyszłym roku...
źródło: NASA
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu