Zapewne słyszeliście o projekcie Megabox? To inicjatywa twórcy Megaupload, który poza wskrzeszeniem swojego dawnego serwisu chce też pograć trochę na ...
Megabox już blisko - ujawniono rąbek tajemnicy. Jeśli to wypali, wytwórnie czeka ciężkie życie
Zapewne słyszeliście o projekcie Megabox? To inicjatywa twórcy Megaupload, który poza wskrzeszeniem swojego dawnego serwisu chce też pograć trochę na nosie wytwórni muzycznych. Megabox będzie bowiem sprzedawać muzykę jako jedyny pośrednik między jej twórcą, a klientem. Start już za kilka tygodni, a wczoraj zaprezentowano pierwsze szczegóły. Oto one.
Na opublikowanym wczoraj klipie wideo widać jak będzie wyglądał i działał Megabox. Muszę przyznać, że jak na sklep z muzyką zapowiada się to bardzo interesująco. Zanim jednak przyjrzę się całości bliżej, zachęcam do obejrzenia poniższego klipu wideo, który sam w sobie jest skarbnicą informacji na temat serwisu.
Widać, że layout usługi wpisuje się w wygląd dotychczasowych usług, za którymi stał Kim Dotcom. Megabox nie będzie jednak zwykłym sklepem z utworami MP3, jakich w sieci już trochę jest. Z wideo można wywnioskować, że postawiono tutaj też duży nacisk na element społecznościowy. Użytkownicy mogą podglądać swoje profile i sprawdzać czego słuchają, a także znajdować sympatyków tych samych twórców/typów muzyki. Każdego artystę będzie można obserwować, co pozwoli otrzymywać na bieżąco informacje o premierach i wydarzeniach z nim związanych. Ponadto przewidziano rozbudowany system tagów, co ułatwi odkrywanie nowych nurtów. Prawdopodobnie przewidziano też integrację z serwisami społecznościowymi, co pozwoli w ramach Megabox znajdować znajomych i dzielić się muzycznymi gustami - to już jednak moja spekulacja, choć nie ukrywam, że miło by było, gdyby okazała się prawdą. Wszystko wskazuje też na to, że usługa będzie dostępna z urządzeń mobilnych jako aplikacja na Androida, iPhone'a i iPada.
Wiele informacji znajdziemy na podstronach artystów. Poza oczywiście samymi albumami przewidziano miejsce na ogrom statystyk dotyczących sprzedaży, liczby odtworzeń, opinii nabywców ich utworów, a także popularności w mediach społecznościowych. Wideo wskazuje też na obecność informacji o najbliższych koncertach i występach, co z pewnością okaże się bardzo przydatne dla fanów. Ta funkcja jest szczególnie interesująca, gdyż będzie bazowała na miejscu zamieszkania użytkownika i podsuwała mu głównie te wydarzenia, które dzieją się relatywnie blisko.
W ramach Megabox swoje konta będą mogli oczywiście tworzyć zarówno fani muzyki, jak i jej twórcy. Ci pierwsi otrzymają dostęp do opisanych wyżej funkcji oraz możliwość kupowania muzyki w sposób tradycyjny lub jej słuchania w serwisie (za pomocą aplikacji Megakey) w zamian za oglądanie reklam. Sami artyści również mogą zdecydować w jaki sposób będą rozliczani. Mogą bowiem otrzymywać 90 proc. (!) ceny każdego sprzedanego utworu lub pewien odsetek zysków z reklamy. Ponadto Megabox pozwoli im na budowanie społeczności, organizowanie rozmów na chacie czy chociażby znajdowanie innych artystów do współpracy.
Wszystko to zapowiada się bardzo ciekawie. Połączenie funkcji społecznościowych ze sklepem muzycznym może specjalną nowością i rewolucją nie jest, ale widać, że projekt Dotcoma aspiruje do bycia jednym z największych tego typu miejsc w sieci. Czy się uda? Trudno z tego miejsca wieszczyć sukces lub porażkę. Jestem jednak przekonany, że Megabox napsuje krwi wytwórniom i wywoła niemałą falę nienawiści skierowaną ku założycielowi serwisu. Skorzystamy natomiast z pewnością my, bo Megabox kreuje zupełnie inny model dystrybucji, pomijający skostniały system wytwórni. Efektem tego mogą być niższe ceny dla nas i większe zarobki dla artystów. Bez względu zatem na to, czy ktoś darzy Dotcoma sympatią, czy też nie, za projekt warto trzymać kciuki, bo być może to jest właśnie ten powiew świeżości na których tak czekamy. Wszystko okaże się w przeciągu najbliższych kilku tygodni.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu