Microsoft

Kto zostanie kolejnym CEO Microsoftu? Może Stephen Elop...

Maciej Sikorski
Kto zostanie kolejnym CEO Microsoftu? Może Stephen Elop...
Reklama

Kilka dni temu Steve Ballmer ogłosił, iż w ciągu roku opuści stanowisko CEO Microsoftu. Wiadomość zelektryzowała branżę, ale od tego czasu emocje zdąż...

Kilka dni temu Steve Ballmer ogłosił, iż w ciągu roku opuści stanowisko CEO Microsoftu. Wiadomość zelektryzowała branżę, ale od tego czasu emocje zdążyły już opaść. Teraz jesteśmy świadkami analiz 13 lat rządów dyrektora, domysłów dotyczących przyczyn odejścia (zwłaszcza tego, czy Ballmer zrezygnował sam, czy został do tego zmuszony), a także typowania następcy obecnego szefa. Lista nazwisk dość ciekawa – pojawił się na niej m.in. obecny CEO Nokii Stephen Elop.

Reklama

Rok. Tyle czasu ma Microsoft na znalezienie nowego CEO. To niby całkiem sporo, ale nie ulega wątpliwości, że decyzja musi być przemyślana, ponieważ od niej mogą zależeć nie tylko wielkość zysków firmy w kolejnych latach, ale przede wszystkim strategia, jaką obierze korporacja oraz jej pozycja na rynku. Niedawno pisałem, iż dyrektor nie jest osobą wszechmocną i nie można od niego oczekiwać czynienia cudów w korporacji/na rynku. Zdania nie zmieniłem, ale jednocześnie zdaję sobie sprawę z tego, że to CEO nadaje ton firmowym wydarzeniom i może się okazać wielkim atutem korporacji lub jej mankamentem. Przed Microsoftem stoją zatem jedno z największych wyzwań i jedna z najważniejszych decyzji na przestrzeni ostatnich lat. A nawet całej ich historii.

Na liście kandydatów na nowego dyrektora znaleźć można oczywiście kilku obecnych top menedżerów Microsoftu. To zrozumiałe, ponieważ wiele firm decyduje się na szukanie nowego prezesa wśród osób, które znają dobrze środowisko pracy. Sam Ballmer przepracował przecież w Microsofcie sporo czasu nim został szefem. Szukanie dyrektora na własnym podwórku ma niestety kilka minusów: nowy CEO jest zazwyczaj w mniejszym stopniu zainteresowany radykalnymi zmianami i często nie dostrzega problemów, które nękają firmę od wewnątrz. Do tego dochodzą nierzadko zawiść kolegów z pracy i nieumiejętność przemianowania się z pracownika na dyrektora.

Miejsca na giełdach nazwisk uzyskali też Steven Sinofsky oraz Bill Gates. Obaj pracowali w Microsofcie i obaj byli chwaleni (przeważnie) za swoje osiągnięcia. Ten drugi stał się nawet żywą legendą (nie tylko branżową) właśnie za sprawą stworzenia Microsoftu i doprowadzenia go do pozycji hegemona w świecie nowych technologii. Ale czy dzisiaj Gates sterowałby tym biznesem równie skutecznie? Można tu oczywiście przywołać przykład Steve’a Jobsa, który wrócił do Apple po wielu latach nieobecności i z podupadającej firmy uczynił lidera rynku. Jednak sytuację obu firm trudno ze sobą porównywać, do tego Jobs decydując się na powrót był młodszy, niż 57-letni dzisiaj Gates i ewidentnie chciał coś udowodnić zarówno sobie, jak i osobom, przez które musiał wcześniej opuścić swoje "dzieło".

Gates odszedł w chwale i zapewne nie miałby ani sił, ani ochoty, by znów mierzyć się ze sterowaniem Microsoftem. Zwłaszcza, że od wielu lat poświęca się działalności charytatywnej, za którą jest chwalony i wiele wskazuje na to, iż świetnie się odnalazł w nowej roli. Należy oczywiście podkreślić, że tę kandydaturę rozważamy czysto teoretycznie: Gates ma być jedną z osób dokonujących selekcji i wyboru nowego szefa firmy, więc trudno się spodziewać, by w tej roli forsował własną kandydaturę.

Co z Sinofskym? On sam pewnie widziałby siebie w roli nowego CEO. To podobno człowiek o wielkich ambicjach, które ukrócono… wyrzucając go z korporacji. Jego powrót i objęcie sterów w firmie byłby zapewne ciosem dla Ballmera i można się spodziewać, że ten ostatni postara się, by taki scenariusz nie doczekał się realizacji. Nie chodzi zresztą tylko o ballmera – w MS zapewne nadal pracują osoby, które mogły przyłożyć rękę do odejścia Sinofsky’ego i skonfrontowanie ich z byłym współpracownikiem/nowym CEO mogłoby się źle zakończyć.

Teraz najciekawsze, a właściwie najbardziej kontrowersyjne nazwisko na liście potencjalnych dyrektorów (warto wspomnieć, że w rankingu osób spoza MS znalazło się kilka nazwisk - wśród nich jeden z top menedżerów Google): Stephen Elop. O ile u analityków i komentatorów postać ta nie wywołuje wielkich emocji, o tyle użytkownicy Sieci i jednocześnie potencjalni klienci MS często komentują tę kandydaturę z wypiekami na twarzy i nie szczędzą przy tym wulgaryzmów oraz inwektyw. Obecny dyrektor Nokii jednego może być pewien: nie jest w branży postacią anonimową: zarówno dla osób w niej pracujących, jak i tych, którzy tylko śledzą wydarzenia na rynku.

Elop to kolejna osoba, która pracowała już w Microsofcie. W latach 2008-2010 odpowiadał on w amerykańskiej korporacji m.in. za rozwój produktów Microsoft Office. Poznał zatem firmę i sposób jej funkcjonowania. Jednocześnie jednak nie zdążył przesiąknąć tą atmosferą, ponieważ nie jest typowym "wychowankiem" jednego przedsiębiorstwa. Przed objęciem posady w gigancie z Redmond pracował w innych firmach, na różnych stanowiskach i wypełniając różne zadania. Ostatecznie trafił do Nokii, w której poznał smak zarządzania wielkim graczem działającym na rynku międzynarodowym.

Reklama

Nie brakuje głosów zarzucających Elopowi nieudolność, która doprowadziła wielką i znaną firmę na skraj przepaści. Niektórzy idą krok dalej i przekonują, że Kanadyjczyk działał z premedytacją i przez cały czas wykonywał (i wykonuje nadal) polecenia decydentów Microsoftu, czyniąc z Nokii poligon doświadczalny oraz wasala korporacji z Redmond. Uśmiercił reformowanego Symbiana (trzeba przyznać krytykom rację, iż zrobił to w kiepskim momencie i zbyt radykalnie), to samo uczynił z platformami MeeGo oraz Meltemi, nie zaryzykował i nie stworzył smartfonu z Androidem... Lista "grzechów" (zarówno tych prawdziwych, jak i opartych o niewiedzę lub złą wolę adwersarzy) jest oczywiście znacznie dłuższa, ale nie ma sensu jej kontynuować. I bez tego Elop jest powszechnie krytykowanym dyrektorem. Co ciekawe, niechęć do niego wyrażają internauci w różnych krajach świata - przypomina to sytuację z Ballmerem, którego decyzja o odejściu wywołała pozytywne komentarze internautów z wielu państw.

Osobiście nadal obstaję przy stanowisku, iż Elopa i jego pracę w Nokii ocenia się (zazwyczaj) zbyt surowo. Fińska firma ma kłopoty, ale nie są one dziełem jednego człowieka. Co więcej, wiele wskazuje na to, że korporacja najgorszy okres ma już za sobą i w końcu zaczyna wychodzić na prostą. Tempo zmian nadal zbyt wolne, ale przynajmniej stabilne. Jeżeli Nokia przetrwa tę próbę i zacznie odrabiać straty na rynku, to Elop będzie się mógł pochwalić przeprowadzeniem w firmie restrukturyzacji na wielką skalę. To spore osiągnięcie, które może z niego uczynić osobę pożądaną na stanowisku dyrektora. Nokia zapewne nie odrobi nawet małej części strat do czasu podjęcia w MS decyzji o powołaniu na stanowisko CEO kogoś nowego, ale może Elop dostanie spory kredyt zaufania?

Reklama

Przy omawianiu kandydatury Kanadyjczyka na stanowisko CEO Microsoftu podkreśla się, iż przez ostatnie lata dowodził on firmą działającą na rynku mobilnym, a to właśnie w tym segmencie korporacja z Redmond nie może się odnaleźć i od kilku lat wykonuje krok do przodu, by za chwilę cofnąć się o dwa. Może zatem warto postawić na człowieka, który poznał ten biznes bliżej i zyskał w nim spore doświadczenie? Pojawią się oczywiście pytanie, co działoby się z Nokią, gdyby Elop faktycznie został szefem MS? Czy fińska firma przetrwałaby zmianę dyrektora w takim momencie? Zapewne wiele osób stwierdzi, iż teraz jest już za późno, ale Finowie powinni byli poszukać nowego CEO kilka lat temu.

Czy Elop ma szanse na objecie sterów w MS? Można oczywiście odpowiedzieć, że szanse są zawsze, ale w tym przypadku byłoby to ciekawe, a nawet całkiem sensowne rozwiązanie. Elop to jednocześnie człowiek z i spoza Microsoftu, osoba doświadczona jako CEO dużej firmy i w miarę neutralna postać (z punktu widzenia przyszłych współpracowników oraz sporej części partnerów biznesowych). Gdyby jeszcze okazało się, że jego dobre stosunki z Ballmerem nie były jedynie na pokaz, to obecny dyrektor mógłby nawet zaproponować Elopa jako swojego następcę. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.

Źródło grafiki: en.wikipedia.org

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama