Nazwisko Fiennes może Wam się kojarzyć z gwiazdą serialu Opowieść podręcznej, czyli Josephem Fiennesem, ale to samo nazwisko nosi także jego kuzyn, znany odkrywca Ranulph Fiennes, z którym wybrał się na nietypową wyprawę po Egipcie. Wszystko to wydarzyło się w towarzystwie kamer National Geographic, a my mieliśmy okazję porozmawiać z Josephem i podpytać o tak wiele rzeczy.
Egipt jakiego nie znacie. Rozmawiamy z gwiazdą Opowieści podręcznej i nowego programu National Geographic
Joseph Fiennes - z planu "Opowieści podręcznej" prosto do Egiptu dla National Geographic
Serialomaniacy na pewno kojarzą Josepha z produkcji stacji CBS z 2009 roku pt. "Flashforward", która nie została niestety zamówienia na drugi sezon i historia została urwana w najciekawszym miejscu. Sam aktor z pewnością również żałuje, że nie mógł ponownie wcielić się w Marka Benforda raz jeszcze, ale nie może jednak narzekać na brak zajęcia, bo angaż w serialu serwisu Hulu "Opowieść podręcznej" i nowy program National Geographic gwarantują mu niemało wrażeń i rosnącą popularność.
I właśnie o tych dwóch produkcjach rozmawialiśmy w Londynie jakiś czas temu dzień po pokazie premierowego odcinka "Wielkiej egipskiej wyprawy", która w oryginale nazywa się nieco lepiej, bo "Egypt With The World's Greatest Explorer". Tym wielkim odkrywcą jest oczywiście Ranulph Fiennes, z którym wyruszył tym razem jego kuzyn Joseph, mój rozmówca, odtwarzając część trasy sprzed 50 lat. Egipskie piramidy, które kojarzy każdy, to tylko jeden z wielu, wielu punktów ich wyprawy, która zaprowadziła ich w miejsca, gdzie niektóre programy wcześniej nas nie zabierały.
Nie jest do dokument ani program popularno-naukowy, ale taka forma rozrywki, gdzie oprócz tego jakie lokalizacje odwiedzamy, liczy się także relacja dwóch głównych podróżujących, którzy pomimo więzów krwi prawie się nie znają, a po podróży mogą określić się braćmi, naprawdę mi odpowiadała. Nie zabrakło humoru, pięknych ujęć, a także odrobiny strachu. A wszystko zaczęło się od taśmy demo, którą nagrali dwaj zainteresowani i przesłali ją do National Geographic proponując zorganizowanie wyjazdu i nakręcenie programu. Jak wspomina to Joseph i co czuł przed wyruszeniem w drogę?
Mnóstwo wątpliwości. Dorastałem słuchając tych wszystkich wspaniałych historii [o Ranulphie], głównie od ojca, bo chodzili razem do szkoły. Naprawdę chciałem go poznać i w końcu padła propozycja ze strony mojego agenta, który wspomniał o tym, że niedawno poznał historię sprzed 50 lat, gdy Ralph miał 25 lat i odbył swoją pierwszą ekspedycję. Niezwykle długa podróż wzdłuż Nilu, 4 tysiące Mil aż do Sudanu. Spotkaliśmy się we dwóch i z National Geographic ze względu na jego wieloletnią relację z nimi i okazało się, że pokochali ten pomysł. Od tamtej pory nie oglądaliśmy się za siebie. Pod koniec podróży zwracał się do mnie jak do brata, choć bardziej czułem się niczym jego syn, ze względu na wiek oczywiście.
Po drodze zdarzyło się napotkać egzotyczne i niebezpieczne zwierzęta, jakie były jego reakcje?
Nie przeszkadza ją mi, nie mam żadnych fobii, zwracam na nie uwagę, bo oczywiście nie chciałbym być ugryziony. Bardziej obawiałem się tego, że nie utworzę relacji i więzi z moim kuzynem. Oczywiście ludzie robią programy telewizyjne, gdy się nie dogadują, ale chciałem żeby się udało, bo jest moim kuzynem i jego spuścizna cieszy się dużym uznaniem.
Czy poczynił jakieś konkretne przygotowania przed wyjazdem?
Nie, w żaden sposób. Mamy super drużynę w Nat Geo oraz firma, która koprodukowała program. Wyznaczaliśmy trasę, ja chciałem zobaczyć Morze Czerwone, Ralph wolał odwiedzić Al-Alamajn, której nie było w planie jego wcześniejszej podróży. To wszystko jednak musiało kręcić się wokół oryginalnej drogi. Co do przygotowań, przed udaniem się do Egiptu skończyłem zdjęcia do Opowieści podręcznej [sezon 3], więc nie było za wiele czasu. Poza tym, jestem przekonany, gdybym potrenował, to i tak nie wystarczyłoby na tę podróż.
Jaką naukę przywiózł z takiej wyprawy?
To, czego się nauczyłem, to… nie spieszyć się. Pomiędzy piramidami biegałem jak szczeniaczek, starałem się jak mogłem, chciałem mu [Ralphowi] zaimponować, ale zorientowałem się, że najlepszym sposobem będzie bycie spokojnym i w ciągłej gotowości, a przede wszystkim nie podejmować żadnego ryzyka, co robiłem jednak niemal przez cały czas.
Co sądzi na temat Egiptu?
Cały Egipt jest niesamowity, odejmowało mi dech, ale przez lokalny fanatyzm cierpi turystyka. Poza tym, mimo, że miasto znajduje się niezwykle blisko piramid i do tego stopnia, że tuż za rogiem jest Pizza Hut, to jest to przepiękne i przecudowne miejsce.
Czy po "Wielkiej egipskiej wyprawie" wybrałby się w kolejną podróż ze swoim kuzynem?
Rand powtarzał mi w kółko o podróży, którą już planuje i dotyczy ona przebywania w lodowatej wodzie, więc… nie, spasuję. Jestem zadowolony z tego, co jest. Uwielbiam dokumenty, być może wyprodukowałbym takowy, ale to zależałoby od tematyki - czy wystarczająco by mnie poruszyła.
Czy podróż zmieniła go w jakiś sposób?
Tak. To sprawiło, że z jeszcze większym szacunkiem podchodzę do tego, czego dokonał Rand. W trakcie rozmowy potrafi nagle zacząć opowiadać ci o swojej wyprawie podczas której się wspinał, albo o Arktyce, wychodzi też na jaw, że mówi biegle po arabsku. To wszystko jest niezwykle cenne.
"Złota era telewizji"
Podczas spotkania nie mogłem nie zapytać Josepha o jego pogląd na kondycję telewizji i kina, ze względu na jego dotychczasowe doświadczenia.
Żyjemy w złotej erze telewizji. Gdy dorastałem, telewizja była małym ekranem. To nie jest teraz mały ekran, telewizory stały się znacznie większe i oferują o wiele lepszy dźwięk. Produkcje też są zupełnie inne - film Netfliksa „Roma” zdobył BAFTA [i Oscara]. To wszystko się bardzo szybko zmienia i stwarza nowe możliwości, także dla twórców i aktorów. Telewizja się zmieniła i to na lepsze. Choć trudno mówić tu o telewizji, to raczej hybryda. Praca nad Opowieścią podręcznej była świetna, wcześniej pracowałem nad Flashforward, ten projekt jest już nieco inny, jest o mnie, jak widać jestem słabym kierowcą, nie żartuję zbyt dobrze. Taki jestem poza kadrem, to bardzo fajne dać się poznać widowni. Podoba mi się taka różnorodność. Co do kina, które uwielbiam i z którym dorastałem - Tarkowski, Kieślowski są wielcy, uwielbiam ich. Ale kino staje się dinozaurem, przez wiele lat niewiele się zmieniło.
Wielkimi krokami nadchodzi 3. sezon hitu Hulu, czyli "Opowieści podręcznej", w którym Joseph wciela się w komandora Freda Waterforda - co może o nim powiedzieć już dzisiaj?
Jestem bardzo podekscytowany. To świetny sezon, między innymi dla Offred i ruchu oporu, mniej skupia się na antagonistach jak ja. To co jest świetne, to nadanie głębi mojej postaci, przedstawienie jego historii, coś wykraczające poza lidera patriarchalnego reżimu.
A jeśli interesowałby Was, czy Joseph zna język polski, to mogę Wam przekazać niezwykłą ciekawostkę - na samym początku spotkania z dziennikarzami każdy z uczestniczących przedstawiał się wspominając także skąd przyjechał. Gdy wspomniałem o Polsce, w odpowiedzi usłyszałem "Być albo nie być, oto jest pytanie" z charakterystycznym amerykańskim akcentem. Kto wie, może w 3. sezonie "Opowieści podręcznej" (od czerwca w HBO Go) usłyszymy coś więcej?
Teraz jednak szczerze polecę Wam "Wielką egipską wyprawę", którą możecie oglądać w niedziele na National Geographic o 22:00.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu