iPhone X czy Galaxy Note 8 to flagowe smartfony 2017 roku, sprzęt, który staje się punktem odniesienia dla innych urządzeń mobilnych. Ktoś może oczywiście napisać, że nie będą najlepsze, że przegrają w zestawieniu cena/jakość/możliwości, ale nie zamierzam w to wnikać – będą się cieszyły ogromną popularnością, zarobią miliardy dolarów, po latach będziemy o nich mówić. I to jest istotne. Teraz pojawiają się dobre informacje na temat przyjęcia flagowca Samsunga, za chwilę pewnie podobnie będzie z urządzeniem Apple. A nawet lepiej, zakładam, że smartfon za tysiąc dolarów stanie się hitem.
Naszła mnie przy tym myśl o odbiorze tych urządzeń za 20-30 lat. Gdy dzisiaj porównamy iPhone X z pierwszymi komórkami, zauważymy przepaść – trudno stwierdzić, czy można te produkty wrzucać do jednej kategorii. Nawet, jeśli porównamy go z pierwszymi smartfonami, różnica będzie olbrzymia. Czy na tej podstawie można stwierdzić, że w bardziej odległej przyszłości podobnie spojrzymy na obecne flagowce Apple i Samsunga? Czy dokona się taki przełom i rozwój, byśmy z nostalgią, ale też nieskrywaną nutą żartu kręcili głowami nad tymi urządzeniami? Nie chodzi tu jedynie o ich „osiągi” – przecież za jakiś czas może się okazać, że sama idea smartfona jest przestarzała. Może? Dobre pytanie…
Sprawa nie kończy się oczywiście na iPhone X (ten jest raczej symbolem 2017 roku): podobnie będzie pewnie ze wspomnianymi ubraniami i fryzurami. Za kilka dekad możemy się zastanawiać, jak całe społeczeństwo radziło sobie bez autonomicznych samochodów elektrycznych, bez inteligentnych domów i miast, jak dawaliśmy radę z produktami AMD, Nvidia czy Intel o obecnych parametrach. Zakładam, że możemy się śmiać z naprawdę wielu kategorii produktów, pomysłów i trendów. Tylko co to będzie? Gogle VR? Smartwatche? Tablety? A może one przetrwają próbę czasu? Jak skomentujemy popularne serwisy społecznościowe, ich zasięgi, serwowane treści, szatę graficzną?
Takich pytań jest cała masa. Wiedźmin 3 został okrzyknięty grą roku, może nawet zostanie uznany za najlepszy tytuł 3-5-10 lat. I w 2040 wspomnimy go z nostalgią, będzie się pojawiał w zestawieniach staroci godnych uwagi. Możliwe jednak, że młodsi gracze, ci, których jeszcze nie ma na świecie, uznają go za obiekt muzealny i będą się zastanawiać, jak ich ojcowie i dziadkowie mogli się nad tym rozpływać, poświęcać temu całe tygodnie. Niemożliwe? Posadźcie przed komputerem dziecko i uruchomcie grę z lat 90., w którą młóciliście bez opamiętania. Może miłość do niej przeszła w genach. A może dwie osoby wybuchną głośno śmiechem. Podobnie będzie pewnie ze sporem fanów konsol Sony i Microsoftu oraz ich starciem z miłośnikami grania na PC…
To samo dotyczy też naszych wyobrażeń przyszłości, prognoz i planów. Jeszcze całkiem niedawno wieszczono sukces Windows Phone, dzisiaj po platformie nie ma śladu. Trwało to krócej, niż 3 dekady. Trwało to krócej, niż dekada. Intryguje, jak potoczą się losy podboju kosmosu, tworzenia SI czy komputerów kwantowych, budowania robotów, poszukiwania nowych źródeł energii. Czy na tych polach dokona się przełom, o którym można dzisiaj usłyszeć, czy też zmieni się niewiele, a my będziemy się zastanawiać, jakim cudem ktoś zakładał inny scenariusz? Może upadną wielkie firmy, bez których trudno wyobrazić sobie dzisiaj rynek IT? Może ewoluuje moda na startupy?
Jedno jest pewne: gdy spojrzymy w przeszłość, będzie wesoło. Oby
Więcej z kategorii Felietony:
- Macie to swoje Post-PC. Już dawno temu mówiłem, że to kaszana
- Albicla. Serwis tak dobry jak wybory, które się nie odbyły
- Windows 10 zaczyna mnie męczyć. Coraz częściej myślę o Macbooku
- Uwielbiam i nienawidzę życia online - praca i hobby stały się po prostu dziwne
- "Signal? Taka pasta do zębów?" - najważniejszy problem alt-komunikatorów