HTC

HTC sprzedało 15 tysięcy sztuk Vive. W 10 minut - nie jest najgorzej

Maciej Sikorski
HTC sprzedało 15 tysięcy sztuk Vive. W 10 minut - nie jest najgorzej
9

Na początku tygodnia HTC poinformowało, że rusza przedsprzedaż gogli Vive, czyli sprzętu do wirtualnej rzeczywistości. Jedną z najistotniejszych informacji zawartych w tym "ogłoszeniu" była oczywiście cena. Ta niestety nie należy do niskich - blisko 900 euro wywołało jeszcze większy szok niż wcześniej anonsowana cena Oculus Rifta. Niedługo później okazało się jednak, że chętnych nie brakuje. Dobry początek do budowania nowego sektora rynku. Powolnego budowania.

15 tysięcy w 10 minut. A co potem?

Media powtarzają za HTC, że w przedsprzedaży gogli nie brakowało osób, które wyłożyły wspomnianą sumę dość szybko po "otwarciu sklepu". Potrzeba było 10 minut, by dobić do granicy 15 tysięcy sztuk. Nieźle, naprawdę nieźle. Gdybyśmy zaczęli to przeliczać, mogłoby się okazać, że w godzinę firma byłaby zdolna sprzedać blisko 100 tysięcy sztuk gogli. Gdybyśmy... Takie przeliczenia nie mają jedna sensu i można jedynie liczyć na to, że HTC poinformuje za jakiś czas, jak wyglądała przedsprzedaż po tych pierwszych minutach. Może się przecież okazać, że po tej fali chętnych, zainteresowanie produktem mocno spadło i na kolejne 15 tysięcy sprzedanych sztuk czekano znacznie (!) dłużej. Może tak być.

Jednocześnie trzeba zaznaczyć, że wspomniany wynik i tak stanowi światełko w tunelu. Zarówno dla HTC, jak i dla całej branży VR, w którą wielu nadal nie wierzy. Nie brakuje osób przekonujących, że skończy się jak z 3D w telewizorach: wielki szum, spore nadzieje, a potem olbrzymie rozczarowanie. To porównanie uważam za nadużycie - rzeczywistość wirtualna to zupełnie inna bajka. Jakość wrażeń jest nieporównywalnie większa, możliwości i zastosowania są znacznie szersze. Nie twierdzę, że historia VR będzie pasmem sukcesów, ale nie należy tego grzebać w oparciu o doświadczenia z obrazem trójwymiarowym.

Powoli do przodu - poczekajmy dekadę

Zastanawiając się nad wynikiem przedsprzedaży, warto przywołać słowa Marka Zuckerberga, którego spytano o rozwój rynku VR, np. o to, ile czasu upłynie, nim biznes się rozkręci. CEO Facebooka stwierdził oczywiście, że konkretnej odpowiedzi nie może udzielić, ale stawia na 10 lat. I przywołał smartfony, które potrzebowały tyle czasu, by zawojować rynek. To chyba słuszny trop - ile inteligentnych telefonów sprzedawało się w poprzedniej dekadzie, zwłaszcza przed premierą iPhone'a? To była nisza, część komentatorów drwiła z niej np. z powodu cen sprzętu - uważano, że to nie może wypalić. Do dzisiaj powtarzane są słowa Steve'a Ballmera, ówczesnego szefa Microsoftu, który kpił z telefonu Apple.

Dzisiaj nie brakuje osób, które idą podobną drogą - wskazują na cenę Vive czy Oculusa i pytają: kto to kupi? Chętni się jednak znajdują. Na razie garstka (w skali całego rynku), lecz w kolejnych latach powinno to rosnąć. Jednocześnie spadać mogą ceny samych gogli i komputerów, które pociągną tę technologię. Trzeba mieć na uwadze, że w ten biznes wchodzi coraz więcej firm, a to oznacza wyścig i wzajemne nakręcanie się graczy. Jednocześnie trzeba sobie zadać pytanie czy przed tą ścieżką rozwoju nie ma przyszłości, skoro widzą ją HTC, Valve, Nokia, Google, Samsung, Facebook, Sony... To korporacje z różnych segmentów rynku, a jednak wszystkie przyciągnęła rzeczywistość wirtualna. Będą zbiorowo i solidarnie topić pieniądze?

Może nasze oczekiwania są zbyt duże?

Patrząc na to wszystko, można zadać pytanie, czy nasze oczekiwania odpowiadają realiom rynku. Może po prostu domagamy się niemożliwego? Tak było już w przypadku smartwatchy, o czym pisałem jakiś czas temu - szybko nakręcono medialną spiralę, potem przyszło rozczarowanie i zimny prysznic, ale czy był to zimny prysznic dla producentów? Oni chyba zdawali sobie sprawę z tego, że rozpędzenie nowego biznesu potrwa dłużej niż kilka kwartałów. Znowu trzeba się odwołać do smartfonów, a to oznacza, że smartwatche będą popularne (naprawdę popularne) za kilka lat. A jeśli nie będą, to dopiero wtedy można powiedzieć, że sektor nie spełnił oczekiwań.

W przypadku VR jest podobnie i warto dać branży dekadę, o której wspomniał Zuckerberg - może się wtedy okazać, że dzień wprowadzenia Vive do sprzedaży czy przejęcia Oculusa przez Facebooka będą porównywane do premiery iPhone'a. A przynajmniej iPada...

PS Reklamy Vive wrzucane do Sieci przez HTC (przykłady umieszczam w tekście) jakoś nie zachęcają do zakupu...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu