Motorola Mobility, odział komórkowy Nokii, Beats Electronics, Altera, WhatsApp - jaki znajdziemy dla nich wspólny mianownik? Przejęcie. I to duże przejęcie - kupujący musiał wyłożyć minimum kilka miliardów dolarów. Te zakupy przyciągały uwagę mediów (nawet tych niezwiązanych z IT), ale trzeba pamiętać, że na nich nie kończyły się fuzje w ostatnich latach. Większych lub mniejszych przejęć w samym tylko 2015 roku było w sektorze tech grubo ponad 3 tysiące.
Dokładnie było ich 3350 - o 23% więcej niż w roku 2014. Jeżeli podzielimy to przez liczbę dni w roku, stanie się jasne, że średnio dokonuje się kilku przejęć dziennie. Jedne są relatywnie małe, niewiele się o nich mówi, bo obie strony (przejmująca i przejmowana) mogą nie być szerzej znane, a kasa wykładana na stół nie wzbudza wielkich emocji. W innych przypadkach może i są znane firmy, ale pieniądze nadal nie wywołują efektu wow (są też i takie, gdzie mamy do czynienia z miliardami dolarów, lecz większość ludzi nie wie co jest kupowane albo po co). Skupiamy się zatem na tych kilku wybranych, w których i korporacje są kojarzone i pieniądze duże. Nie można jednak wykluczać, że dla kupującego większym sukcesem jest przejęcie mało znanego startupu za kilkanaście milionów dolarów. W przyszłości może się okazać, że to prawdziwy skarb.
Trafiłem na ciekawe zestawienie przygotowane przez CB Insights, a dotyczące fuzji i przejęć. Skupia się na kilku ostatnich latach i grupie dużych firm. Wśród nich liderem jest Google, które w tej dekadzie dokonało ponad setki przejęć. Dużo. A o ilu z nich było głośno? Może o kilkunastu. Wynika to z różnych powodów, czasem nawet firma nie chce się chwalić transakcją. Pisząc o Google, trzeba zaznaczyć, że o ile w roku 2014 korporacja dokonała aż 35 przejęć, o tyle w 2015 poważnie spuściła z tonu, wyjęła portfel kilkanaście razy. Ciekawe, czy ten rekordowy sezon był jakąś anomalią czy też w poprzednim roku nie było czego przejmować, ewentualnie Google nie miało kogo przejąć i ograniczyło zakupy?
Te zakupowe cięcia nie dotyczą jedynie korporacji z Mountain View - większość firm zgromadzonych w zestawieniu kupiła mniej. Najwyraźniej widać to na przykładzie Yahoo! Jeszcze parę lat temu korporacja była bardzo aktywnym kupcem, firma pod rządami Marissy Mayer grała dość agresywnie, ale dzisiaj widać, że nie przyniosło to pozytywnych rezultatów, mówi się już o utopionych pieniądzach. Pewnie miało to wpływ na wyhamowanie zakupów w roku 2015. Jedna akwizycja to naprawdę niewiele...
Google i Yahoo! przystopowały, Microsoft pod rządami nowego CEO zaczął kupować więcej. Korporacja może być kojarzona z duzymi przejęciami, ale też z poważnymi wpadkami sięgającymi miliardów dolarów - oddział komórkowy Nokii to ostatnie głośne, raczej nieudane przejęcie. Mniej mówi się jednak o innych kupionych firmach, a możliwe, że tkwi w nich potencjał, który pozwoli odrobić spalone miliardy dolarów. Mogą to być np. przedsiębiorstwa z biznesu chmurowego, w którym gigant z Redmond zamierza aktywnie działać.
Na chmurę stawia też Amazon i w przypadku tej firmy muszę przyznać, ze jestem trochę zaskoczony - przejmuje relatywnie mało. Korporacja działa na różnych polach, rozszerza swoje portfolio dość aktywnie, a przy tym robi to własnymi siłami. W ciągu ostatnich lat Amazon przejął mniej więcej tyle firm, ile Google kupiło w samym tylko 2011 roku. Widać różne strategie rozwoju. A skoro już o strategii mowa, to zastanawia, jak w kolejnych latach będzie działać Apple - w przeszłości nie byli zbyt aktywni na tym polu i nie szastali kasą. Potem wydali jednak kilka miliardów na Beats Electronics, pojawiają się też plotki, że w przyszłości zamierzają przejmować więcej firm. Ich akurat stać.
Aktywność Apple może rosnąć, Facebooka spada. W poprzednich latach niebieski serwis kupował inne społecznościówki czy aplikacje i nie szczędził na to pieniędzy - sztandarowym przykładem WhatsApp, na który wyłożono kilkanaście miliardów dolarów. Pisząc o miliardach warto wspomnieć, że od roku 2011 firmy ujęte w zestawieniu, ósemka gigantów 23 razy wyłożyła na przejęcie ponad miliard dolarów. Tak mogą się rodzić fortuny, które potem nakręcają wyobraźnię - pisałem o tym w porannym tekście. Podkreślę jednak, że mowa o dwudziestu kilku firmach na przestrzeni połowy dekady... Pozostał tysiące były sprzedawane za mniejsze pieniądze, a nierzadko wymagały od przedsiębiorców lat ciężkiej pracy.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu