"Zostanie" Elonem Muskiem może być bardzo trudne - sam zastanawiam się, czy miałbym w sobie tyle samozaparcia, by ogarnąć tyle spraw, stworzyć takie fajne rzeczy i jeszcze stać na nogach. Wydaje się, że Elon Musk cierpi z tego powodu na pewne przypadłości (ale może udaje - biznesowo). Ostatnio jednak ucierpieli ludzie wierzący w to, że mają do czynienia z tym człowiekiem - skądinąd aktywnym w mediach społecznościowych.
Jak zarobić 180 tys. dolarów w dzień? Wystarczy nazwać się Elon Musk
Na Twitterze rozszalał się niedawno scam związany z osobą Elona Muska. Hakerzy przejęli sporo kont w tym serwisie i rozpoczęli kampanię polegającą na wprowadzeniu użytkowników w błąd (jak to w scamach bywa). Jak im poszło? Cóż, świetnie: w jeden dzień zarobili 180 000 dolarów - zbierając Bitcoiny.
Scamerzy mieli całkiem prosty sposób na zaatakowanie użytkowników. Wzięli sobie na celownik słabo zabezpieczone zweryfikowane konta, które nie są rzadkością w tym serwisie. W oczach użytkowników, "zweryfikowane" konto oznacza konto godne zaufania - takie, które przecież nie może uczestniczyć w takich praktykach. Po przejęciu tego typu profilów, scamerzy postanowili wysłać kilka tweetów, które mówiły wprost o rozdawnictwie 10 000 bitcoinów. Jest jednak pewien haczyk - taki, który uwarunkował utratę pieniędzy przez "nieostrożnych inwestorów".
Konto "Elona Muska" wrzeszczało: "Rozdaję bitcoiny, to największa akcja na świecie skierowana do użytkowników kryptowalut". Mało tego, scamerzy zadbali o promocję postów, dzięki czemu te były widoczne bardziej, a także sprawiały wrażenie autentycznych. Tak jednak nie było i całkiem sporo osób dało się złapać w pułapkę.
Warunkiem otrzymania bitcoinów było... przelanie bitcoinów na specjalny adres
Od 0,1 do 3 BTC - w zależności od tego ile wpłacimy, tyle zyskamy. Te konta, który wpłacą powyżej 0,30 BTC otrzymają gwarantowane 200% więcej w bonusie. I tak to się kręciło przez dłuższą chwilę. Razem cyberprzestępcy zgromadzili 28 BTC w 392 transakcjach. Pikanterii sprawie dodaje fakt, iż scamerom udało się przejąć konta takich instytucji jak Ministerstwo Transportu Kolumbii i to właśnie one stały się potem "podkładką" dla fałszywego Elona Muska.
A zatem - wygląda na to, że internauci dali się złapać w stary sposób. Dla mnie to ciekawe zjawisko, bowiem użytkownicy kryptowalut powinni być nieco bardziej świadomymi użytkownikami globalnej sieci i przede wszystkim powinni mieć kompetencje w zakresie poszukiwania oraz weryfikowania informacji. Gdyby tylko bardziej przyjrzeli się przejętym kontom, najpewniej znaleźliby pewne nieprawidłowości.
W tym momencie jednak możemy powiedzieć głównie o tym, że na całkiem prosty scam na Twitterze dało się nabrać (maksymalnie) 392 osoby. Mam nadzieję, że nikt nie próbował wysyłać zasadniczo swoich pieniędzy więcej niż raz z tego grona (bo byłoby to bezgranicznie głupie). 180 tysięcy dolarów to już całkiem niezła sumka - w Polsce można by było kupić za tyle naprawdę fajne mieszkanie np. w Rzeszowie. Tak czasami się zastanawiam - może by jednak zostać scamerem?
Elon Musk wcale nie rozdaje bitcoinów. Sprawdź co naprawdę robi:
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu