Sądzisz, że każdy smartfon, tablet czy telewizor brzmi tak samo, więc nie ma sensu testowanie jego możliwości dźwiękowych? Zastanawiające, że kupując telefon, sprawdzamy ile pikseli ma aparat do selfie, jednak nie interesuje nas zazwyczaj jakość dźwięku z głośników urządzenia, czy poprzez wyjście dla słuchawek. Ciężko jest spodziewać się dobrego poziomu np. słyszalnych basów, nawet na najlepszych głośnikach zamontowanych w telefonie, jeśli muzykę odtwarzamy pliku mp3 słabej jakości. Jak więc podjąć decyzję i jak testować sprzęt przed zakupem? Ważnym pytaniem jest też, jak rozwijać swoją wiedzę na temat muzyki, słuch oraz gust muzyczny.
Elektronika a muzyka (podstawy)
Pasjonat futurologii, nowoczesnej technologii i mu...
Skupmy się najpierw na tym jak wybrać sprzęt, potem jak podnieść swoją wiedzę, a przez świat nowoczesnej technologii w muzyce i nauki muzycznej przeprowadzi nas ekspert – Krzysztof Maszota.
Test muzyczny na dobry telefon lub komputer
Słuchawki Sennheiser HD 800 (https://www.youtube.com/watch?v=ig9xvW973Kc) mają pasmo przenoszenia 14-44100 Hz (-3 dB), poziom ciśnienia akustycznego (SPL) 102 dB (1kHz, 1 Vrms), zniekształcenia harmoniczne (THD) <0,02 % (1kHz, 1Vrms) i impedancję 300 Ω. Co nam to mówi? Większości z nas niewiele. Wiadomo, że są to jedne z najlepszych słuchawek z dostępnych na rynku, ale takich osiągów i precyzji, jeszcze długi czas nie dostarczą nam urządzenia konsumenckie powszechnego użytku. Dlatego zostawmy kwestie danych technicznych na boku i zastanówmy się, co możemy zrobić by słyszeć lepszej jakości muzykę – pamiętajmy przy tym, że nie sam sprzęt jest ważny, ale też wiedza muzyczna słuchacza. Czy to znaczy, że trzeba zainwestować w szkołę i stać się producentem muzycznym, aby lepiej słyszeć? Niekoniecznie. Nie mniej jednak warto zaznajomić się z tym, czym zajmuje się producent muzyczny i w jaki sposób powstaje muzyka – wtedy słuchanie stanie się przyjemniejsze. Nauka muzyczna jest o tyle inspirująca, że współcześnie, powiązana jest z najnowocześniejszą technologią.
Krzysztof Maszota, dyrektor generalny Akademii Realizacji Dźwięku (ARD - www.ard.edu.pl), Prezes Polskiego Stowarzyszenia Realizatorów Dźwięku, tak odnosi się do zmian technologicznych i ich wpływu na nauczanie muzyczne: „Technologia w produkcji i realizacji muzycznej ewoluuje w bardzo szybkim tempie. To co jeszcze 10 lat temu pojawiało się w sferze wyobrażeń realizatorów lub w ogóle nie było brane pod uwagę, dziś już zaczyna stawać się rzeczywistością. Dlatego szkoły muszą podążać za zmianami technologicznymi, za takimi zmianami muszą też podążać podstawy programowe nauczania w zawodach. Obecny system nauczania oparty jest na wytycznych, a ich sposób realizacji leży już w gestii dyrektorów szkół oraz nauczycieli. Dlatego tak naprawdę każda szkoła może dostosować realizację programu nauczania do współczesnych wymogów rynku pracy.
Nie w każdej jednak tak się dzieje, a składa się na to wiele czynników, które powodują, że nie jest to proste. My zadajemy sobie cały czas naprawdę dużo trudu, zarówno umysłowego, jak i związanego z inwestowaniem, czyli nakładami na poszerzanie i unowocześnianie bazy dydaktycznej. Dzięki temu podążamy z duchem czasu. Kierunki rozwoju nowinek technologicznych trudne są do przewidzenia, na przykład rozkwit oprogramowania muzycznego na komputerach oraz wzrost wydajności tychże, spowodowały w pewnym momencie spadek aktywności „klasycznych” zespołów muzycznych. Pamiętam, że nastąpił moment, w którym na tyle pochłonęło to muzyków, że przestawali razem funkcjonować i zamykali się w czterech ścianach z komputerami. W tym czasie w równie wielkim stopniu spadło zainteresowanie muzyką tworzoną przez „żywych” wykonawców. Dominował rozkwit muzyki tworzonej na komputerze - jakikolwiek by to nie był styl muzyczny.
Jednak po kilku latach sytuacja się unormowała. Okazało się, że ludzie nadal chcą razem tworzyć, falami spadało zainteresowanie jednym sposobem tworzenia muzyki na rzecz innego. Powstało też wiele hybryd, tworzących nowe odłamy styli muzycznych. Dziś już ciężko to uporządkować, tak wiele się zmieniło. Sądzę, że jakiekolwiek nowinki technologiczne też będą ewoluowały w bardzo wielu kierunkach i przenikały się z obecną technologią. Cały czas możemy obserwować postęp technologiczny, w przypadku produkcji muzycznej, głównie oparty o rozwiązania informatyczne. Część z nich już oferuje to co kiedyś istniało tylko w sferze marzeń, lub było poza wszelkimi wyobrażeniami. Dopracowanie tych technologii zmieni na pewno w dużym stopniu branżę muzyczną. Mam tu na myśli głównie coraz bardziej zaawansowane sposoby „rozbijania” fal złożonych na składowe i ich manipulowanie. Jednak w domenie analogowej, nadal, na rozwój i przełom czekają elementy, które nieznacznie zmieniły się w przeciągu dziesiątek lat, a mam tu na myśli przetworniki w postaci mikrofonów oraz głośników. Tak na prawdę ten początkowy i końcowy element toru elektroakustycznego nie dorównuje w najmniejszym stopniu zdolnością percepcji dźwięku przez narząd słuchu ludzkiego. Tu pozostaje duże pole do zmian, jednych z istotniejszych w tej dziedzinie”.
Zanim jeszcze głośniki w telefonach, będą optymalnie dopasowane do możliwości naszych uszu, proponuję prosty test, zamiast porównania danych technicznych w instrukcji obsługi i czytania opinii anonimowych internautów. Weźmy ze sobą na zakupy sprzętu plik muzyczny, który znamy od wielu lat – słuchaliśmy go setki razy na różnych urządzeniach. Oczywiście, dobrze by było, aby był to plik wav lub mp3 w kompresji minimum 320 kbps (a więc nie za mocno spakowany). Może być to również dostępny z poziomu serwisu streamingowego utwór – Tidal ma lepszą jakoś odtwarzanej muzyki niż Spotify, ale w tym ćwiczeniu liczy się głównie to, by w urządzeniu, które chcemy kupić, podsłuchać konkretnego utworu, który dobrze znamy i w sposób jaki zazwyczaj praktykujemy. Słuchasz z konkretnej mp3 – przynieś ją na dysku lub pendrive. Słuchasz w sieci z serwisu streamingowego – zaloguj się i odtwórz.
Posłuchaj dokładnie, czy słyszysz wszystko to, na co zazwyczaj zwracasz uwagę – czy to co słyszysz podoba ci się i cię satysfakcjonuje. Jeśli brakuje jakiegoś pasma, lub coś jest nie tak (nie wiesz co, ale jest gorzej), to bardzo możliwe, że sprzęt jaki tam zainstalowano, nie jest w stanie grać, tak jak jesteś przyzwyczajony. Z drugiej strony, możesz słyszeć coś, czego wcześniej nie słyszałeś – mieć inne proporcje wysokich i niskich tonów – jeśli nie jest to wina ustawień odtwarzacza dźwięku i jest on w swoich podstawowych parametrach, to istnieje jeszcze jedna pułapka – oszukiwać może sam plik muzyczny, którego słuchasz. Dzieje się tak wtedy, gdy utwór jest źle zmiksowany i zmasterowany, lub też gdy słuchasz w pomieszczeniu o innej akustyce, niż to do którego przywykłeś, lub na innych słuchawkach niż zazwyczaj.
Dla przykładu, jeśli sprawdzasz sprzęt na wczesnych utworach Michaela Jacksona, plik powinien brzmieć poprawnie (o co zadbał najpewniej Quincy Jones). Jeśli jest to Justin Timberlake, też nie powinno być problemów (tutaj czuwali Timbaland i inni współcześni producenci). No ale jeśli jesteś fanem rodzimego disco-polo – zrób ten test na własne ryzyko. Jednak nadal ma on sens – bo jest banalnie prosty – słuchasz utworu, który lubisz i znasz - albo ci się podoba to co słyszysz, albo nie. Jeśli nie – sprawdź inny sprzęt. Co zaś do akustyki pomieszczenia – mówimy o przenośnych sprzętach – sprawdź to w kilku miejscach sklepu.
Zmiany w zakresie technologii muzycznej są tak szybkie, że każdemu z nas przyda się podniesienie poziomu edukacji w tym zakresie, przynajmniej raz na kilka lat. Przede wszystkim jednak, warto interesować się tym czego się słucha, czemu tak brzmi i co można zrobić by brzmiało lepiej.
Nauka podstaw produkcji muzycznej jest dla każdego
Możesz rozwijać swoje umiejętności słuchania, rozróżniania jakości odtwarzanych plików, rozumienia podstaw miksu utworów. Jedną z najsmutniejszych zmian na polskim serwisie oferującym legalne pliki muzyczne (Muzodajnia.pl), było usunięcie plików WMA w jakości 320 kbps i pozostawienie wyłącznie plików mp3 w słabszej jakości. Dlaczego tak się stało? Nikt nie ściągał plików WMA – wszyscy szukali mp3. Czemu? Bo mało kto z nas wie coś więcej o muzyce, fazach jej produkcji, ale również rodzajach finalnych plików i ich kompresji. Tymczasem technologia dokonuje ciągłych zmian, dlatego warto zacząć podążać za nimi i poprawić poziom edukacji muzycznej, chociażby tylko po to by dobierać lepsze urządzenia elektroniczne. Pamiętajmy, że muzyka to też fizyka – wpływa na nas, nasz nastrój, samopoczucie, itd. To, jakiej jakości muzyki słuchamy, ma znaczenie.
Czy zatem w naszym społeczeństwie wzrasta poziom edukacji muzycznej i realizacji powszechnie słyszanych nagrań? Krzysztof Maszota ma na ten temat mieszane uczucia: „Na pewno wzrasta zainteresowanie produkcją muzyczną, gdyż technologia wkroczyła już wiele lat temu pod strzechy i każdy może sprawdzić, czy to właśnie go interesuje. Niestety nie idzie to w parze z podniesieniem jakości pracy, bardzo wiele osób pracuje z dźwiękiem pobieżnie, nie wgłębiając się w arkana pracy realizatora, uzyskując szybko w miarę zadowalające rezultaty. Można w sieci znaleźć setki przykładów tego, że ludzie nie potrafią „obchodzić się” z dźwiękiem, który stanowi tak ważny aspekt percypowania otaczającego nas świata. Dlatego polecam nasze szkoły oraz szkolenia otwarte. Prowadzimy również studia podyplomowe dla zainteresowanych wyższym wykształceniem.
Zagadnienia związane z pracą realizatora dźwięku obejmują wiele zjawisk z zakresu fizyki falowej, czy elektryczności. Oczywiście na akademickim wyższym poziomie, dochodzi do tego również matematyka. Jednak w praktyce realizatora studyjnego wykorzystuje się znajomość kilku podstawowych zasad, zjawisk, czy teorii, a także kilka podstawowych wzorów lub ich uproszczeń. Znacznie większe pole do popisu posiada w tej kwestii specjalista od konfiguracji systemów dźwiękowych, adaptacji akustycznych, czy nagłaśniania. Dlatego nauczanie pracy realizatora, czy producenta muzycznego nie wymaga nie wiadomo jak szerokiej znajomości fizyki, wystarczy znajomość podstawowych zjawisk dotyczących fal, czy elektryczności i tego też uczymy w szkole. Podbudową do tej wiedzy jest fizyka w szkole średniej”.
W tym miejscu polecam zobaczyć filmy na Youtube obrazujące w najprostszy sposób, powiązanie muzyki z fizyką i innymi naukami – wystarczy wpisać „sound waves” by pobudzić wyobraźnię – takie doświadczenia możemy wykonać samodzielnie:
oraz:
Część edukacji muzycznej z zakresu produkcji muzycznej, budowy utworu muzycznego, a nawet plików i ich kompresji, jest w nas. Coraz więcej osób próbuje własnych sił w produkcji muzyki, czasami tylko bawiąc się darmowymi aplikacjami do gry na instrumentach, dostępnych w aplikacjach na telefon. Niektórych, muzyka wciąga bardziej niż Pokemony i inne gry, co prowadzi do układania własnych playlist, realizacji remiksów ulubionych utworów, czy nawet kompozycji i autorskich piosenek, dla najbliższych. Zabawa z muzyką jest wciągająca. Tu jednak przychodzi kolejne ograniczenie – nie tylko wiedza z zakresu produkcji i technologii, może być przeszkodą. Często, od eksperymentów z muzyką odstrasza nas niewiedza w zakresie obowiązującego prawa. W końcu od lat słyszymy hasła typu „nie kradnij cudzej własności intelektualnej”, „ściągaj legalnie”, „szanuj artystów”.
Czy kradnę słuchając ulubionej muzyki?
Pytanie czy kradnę, jest ważne, gdyż skłania nas do zastanowienia się, jak powstawał dany utwór, kto jest jego właścicielem, co nam wnosi słuchanie tego i ile jesteśmy skłonni za to zapłacić. Jeśli słuchasz muzyki w strumieniu muzycznym (streaming), masz do dyspozycji wiele legalnych serwisów, ale są też te nielegalne, a więc nie płacące wynagrodzenia dla artystów. Zresztą, te legalne, np. Youtube, czy Spotify, nie pytały muzyków o zgodę i to w jaki sposób mają działać zasady sprzedaży ich muzyki. Serwisy te narzuciły swój model biznesowy, co owocuje obecnie tym, że artyści dostają grosze za własną twórczość. To rozszerza skalę problemu, skoro legalne serwisy również niemal nie płacą, jak te nielegalne. Różnica jednak polega na tym, że artysta mógł zadecydować, czy znaleźć się na legalnych serwisach jak Spotify, Tidal czy Youtube. Może też zadecydować o usunięciu swojej muzyki z takiego miejsca. O obecności na nielegalnych serwisach zadecydował ktoś za nich – bez zgody artystów, a więc właścicieli danego utworu. Usunięcie muzyki z nielegalnego serwisu jest niemal niemożliwe.
Najprościej więc jest wejść na oficjalną stronę ulubionego muzyka i sprawdzić jakie źródła dostępu do własnej twórczości poleca (znajdź mnie na Spotify itd.). W ten sposób odpowiemy sobie na podstawowe pytanie: „czy kradnę dany strumień muzyczny”. Co do plików muzycznych jest podobnie – jeśli artysta poleca dostęp do swoich plików na iTunes lub Muzodajni, warto tam wejść i pobrać sobie legalną kopię. Nie dość, że będzie w dobrej jakości, to jeszcze będzie dobrze opisana (z poprawnym tytułem, metadanymi w pliku, co oznacza, że się będzie dobrze wyświetlać na telefonie, komputerze i powinna brzmieć odpowiednio). Kwestia tzw. własności intelektualnej jest istotna nie tylko z punktu widzenia wynagrodzeń artystów – poszanowanie tych kwestii prowadzi nas również do rekomendowanych przez artystów plików muzycznych i źródeł, w dobrej jakości i z dobrymi opisami.
Krzysztof Maszota tłumaczy, że „własność intelektualna, czyli w tym przypadku autorstwo muzyki, czy też słów piosenki, powiązana jest z tym, że wielu autorów za publikację ich piosenek i sprzedaż na fonogramie, jakim może być płyta CD Audio, czy też ilość odtworzeń np. w Spotify, chce otrzymać wynagrodzenie. W końcu to zrozumiałe, stworzyli coś co może być wielokrotnie „użyte”, ponieśli nakłady, włożyli wiele pracy i talentu. Na domiar tego, mogą być znani i lubiani, a utwory, w tym przypadku słowno-muzyczne, lub muzyczne, spod ich „skrzydeł”, mogą być swoistym motorem napędowym do odwiedzania portali. Ludzie będą szukali ich nagrań, ale tak, jak muszą zapłacić za płytę, czy utwory zakupione online, np. w iTunes Store, tak będą musieli zapłacić za odtworzenie, chyba, że właściciel portalu zapłaci za ilość odtworzeni, ze środków pochodzących np. z ilości odtworzeń reklam towarzyszących temu utworowi.
To prosty mechanizm, artyści chcą zarabiać, dlatego muzyki prawie nie ma za darmo. Powiedziałem prawie, gdyż wiemy, że bardzo wiele jest legalnych oraz nielegalnych sposobów słuchania muzyki za darmo. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, aby muzycy mogli sami decydować o tym, czy chcą dotrzeć do wielu odbiorców i np. chcą im podarować za darmo swoją twórczość, jak np. zrobił zespół U2 jakiś czas temu obdarowując swoim albumem każdego posiadacza produktu firmy Apple”.
Podsumowując, w dzisiejszych czasach możemy być legalni w sieci – wystarczy chcieć. Jeśli słuchamy muzyki rekomendowanej wprost przez artystów, oni dostają za to wynagrodzenie (marne, ale ważniejsze jest to, że pozostawiamy im prawo decydowania o tym co dopuszczają do obrotu publicznego), a my dostajemy dobrej jakości pliki – nawet jeśli nie wiesz jak sprawdzić, jakiej jakości mp3 słuchasz – czy jakiej jakości strumienia – możesz mieć pewność, że jest to jakość rekomendowana i zoptymalizowana przez artystę. Dlatego zachęcam do zainteresowania budową utworów, nauki muzycznej na którą nigdy za późno, jak również do korzystania z rekomendowanych przez artystów źródeł muzyki.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu