Są takie historie, do których nie powinno się powracać. Vince Gilligan postanowił jednak to zrobić i sięgnął po swoje dzieło pt. Breaking Bad. I chwała mu za to. Film El Camino to rewelacyjne zwieńczenie tego, co emocjonowało widzów przez 6 lat trwania serialu.
Czekałem 6 lat na ten film i żałuję, że trwał tylko 2 godziny. El Camino - recenzja
W dobie remake'ów i rebootów, nie każda informacja powrocie znanej marki jest przyjmowana entuzjastycznie. W przypadku El Camino - filmu Breaking Bad było jednak odwrotnie, bo od samego początku mnóstwo osób nie mogło doczekać się premiery będąc przekonanymi, że produkcja nie zawiedzie ich oczekiwań. O to byłoby naprawdę trudno, ponieważ za projekt, scenariusz i reżyserię, odpowiadał twórca hitu stacji AMC (serial można dzisiaj oglądać na Netfliksie). Breaking Bad nie tylko utrzymywał poziom przez sześć kolejnych lat w emisji, ale regularnie podnosił tę poprzeczkę, sprawiając że do dzisiaj trudno na szybko wskazać inne tak udane seriale. Wielki finał głównego bohatera, Waltera White'a, sprawił że mało kto mógł mieć pretensje o takie, a nie inne zakończenie. Ale pozostawiona furtka dla innej postaci dawała szansę na kontynuację. Ta ukazała się dzisiaj na Netflix, a ja rozpocząłem seans zaraz po tym, gdy tylko stała się dostępna.
El Camino zaczyna się dokładnie tam, gdzie skończył się Breaking Bad
El Camino to dwugodzinny film z Aaronem Paulem w roli głównej, który wciela się w Jessego Pinkmana Ani przez chwilę nie miałem wątpliwości, że wróciliśmy do tego samego świata, który wykreowano sześć lat temu. Charakterystyczne ujęcia, kadry i montaż powodują, że styl Gilligana jest widoczny na odległość. W otwierającej scenie nie zastajemy jeszcze Pinkmana w okolicznościach, w których się z nim pożegnaliśmy, ale jest to znany chwyt twórcy Breaking Bad, który uwielbiał skakać po linii czasu, niejednokrotnie prezentując nam (prawdopodobnie) ostatnie sceny na samym początku seansu.
To film w stylu Breaking Bad. Na dobre i na złe
Dalsze losy Jessego Pinkmana serwowane są z breaking-badowym spokojem. Ten serial nigdy nie pędził na złamanie karku, dawkując nam akcję poprzez zgrabny montaż. Podobnie jest i tutaj. Historia przeplatana jest wydarzeniami z różnych okresów, a na ekranie gości sporo znanych postaci. Nie jest to jednak typowy fan service, który sprawia, że dobrze bawić się będą tylko najbardziej zagorzali fani Breaking Bad. Ale muszę dodać, że jeśli nie macie za sobą wszystkich odcinków serialu, to El Camino nie będzie działać na Was w ten sam sposób. Bez znajomości bagażu doświadczeń Pinkman nie docenimy w pełni występu Aarona Paula, który w ogóle nie wyszedł z wprawy grania chłopaka słynącego z wielokrotnego powtarzania słowa bitch. Cały klimat filmu opiera się właśnie na przemianie Jessego, dlatego nie spieszcie się z obejrzeniem El Camino, jeśli nie widzieliście do końca Breaking Bad.
Tym bardziej, że El Camino nie jest wydmuszką. Nie jest zbiorem scen, które mogły się pojawić w głowie Vince'a Gilligana w trakcie lunchu, lecz dobrze zbudowaną i napisaną historią. Oglądając materiały promocyjne filmu wielokrotnie słyszałem o tym, jak wiele do opowiedzenia zostało na temat Jessego. Uznawałem to jednak za slogany reklamowe. Tymczasem najnowszy film Netflix to bardzo udane zwieńczenie tego, co nie zostało w jasny sposób zakończone. Być może otwarte zakończenie serialu dawało nam więcej swobody, bo każdy z nas mógł wyobrażać sobie przyszłość Pinkmana po ucieczce z niewoli, ale czy dopuszczalibyśmy myśl o tym, że będzie mu tak bardzo zależeć nie tylko na przetrwaniu i uniknięciu odsiadki, ale również wyrównaniu rachunków?
El Camino - film Breaking Bad pokazuje, że powroty mogą być udane
Nie będę ukrywał, że było kilka momentów, które mnie zaskoczyły. Nie brakowało też tych oczywistych rozwiązań, które kłębiły się w głowach wszystkich widzów (fanów) przez ostatnie sześć lat, ale naprawdę miło było je zobaczyć na ekranie. El Camino nie próbuje niczego odkrywać na nowo, co można uznać za drobną wadę, bo taka szansa nie zdarza się często. Mimo wszystko El Camino - film Breaking Bad udowodnił, że nie wszystkie powroty trzeba spisywać na straty i umiejętne wykorzystanie istniejącego świata oraz postaci można przełożyć na świetny projekt, który zadowoli starych fanów i przyciągnie nowych, którzy będą ciekawi wszystkiego, co działo się zanim Jesse samodzielnie walczył o przetrwanie i swój honor.
Ocena filmu El Camino - film Breaking Bad: 8/10
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu