Aplikacje mobilne

Cringe i sromota. Tak teraz reklamuje się mObywatel

Patryk Łobaza
Cringe i sromota. Tak teraz reklamuje się mObywatel
Reklama

Ministerstwo Cyfryzacji ogłosiło zwycięzcę konkursu „mObywatel ma łatwiej” i choć nagroda trafiła w ręce Anny Komarowskiej, to największym wygranym może być… polski internet. Jej śpiewany, lekko cringowy filmik o zaletach aplikacji mObywatel podzielił widzów, ale jedno jest pewne: nikt już nie zapomni, że „PESEL mam zastrzeżony, cyberatak zgłoszony”.

Kiedy Ministerstwo Cyfryzacji ogłasza konkurs na kreatywne przedstawienie, jak aplikacja mObywatel ułatwia życie, można spodziewać się wszystkiego — ale chyba nikt nie był gotowy na to, co zrobiła Anna Komarowska, zajmująca się tworzeniem treści internetowych. Wygrała konkurs utworem, który śmiało można określić jako… no cóż, cringe z domieszką e-administracji.

Reklama

"Klik klik" i jesteśmy w cyfrowym raju

W swojej zwycięskiej rolce Anna śpiewa o aplikacji, która "w aptece, w pociągu, wszędzie robi klik klik", chroni dane, sprawdza powietrze, pomaga zgłosić cyberatak i – co najważniejsze – pozwala nie nosić dowodu osobistego, bo „mObywatel ze mną, bo z nim łatwiej żyje się”. Piosenka brzmi jak efekt kolizji piosenki edukacyjnej z kampanią ubezpieczeniową, ale... coś w niej jest.

W mediach filmik wywołał mieszankę rozbawienia, konsternacji i – trzeba to powiedzieć – zazdrości o iPhone'a 16 Pro, który autorka zgarnęła za swoją twórczość. Komentarze były bezlitosne: od "ten beat to przestępstwo" po "mam ciarki, ale te złe", aż po te mniej cenzuralne, jednak viral poszedł w ruch.

Trzeba przyznać, że Ministerstwo Cyfryzacji wykazało się tu sporym dystansem. Zamiast wybrać bezpieczną prezentację w stylu PowerPoint z muzyką z Windy 7, postawiło na autentyczność i cringe power. Kampania „mObywatel ma łatwiej” ma na celu promocję aplikacji wśród zwykłych ludzi i wygląda na to, że zwykli ludzie właśnie to dostali. W najbardziej dosłownym wydaniu.

Reklama

Warto też zauważyć, że choć produkcja Anny Komarowskiej może przypominać szkolne przedstawienie pod patronatem GUS-u, to pomysłowości odmówić jej nie sposób. Bo czyż nie o to chodzi w internecie, by wywoływać emocje? A jeśli do tego można przemycić coś o cyberbezpieczeństwie, PESEL-u i e-recepcie — to już prawie edukacja publiczna w rytmie trapu.

Zresztą, jak pokazuje historia virali, im bardziej niezręcznie, tym bardziej skutecznie.

Reklama

Grafika: Grzegorz Ułan / Antyweb

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama