Polska

Nauczyciele puszczają dzieciom nielegalne filmy z CDA - to chyba jest problem?

Grzegorz Marczak

Rocznik 74. Pasjonat nowych technologii, kibic wsz...

92

Co dziś chcecie obejrzeć Creed 2 czy Legion Samobójców? Takie pytanie podczas lekcji w szkole podstawowej usłyszał dzieciak moich znajomych. Na początku myślałem, że się przesłyszałam. Pytam więc skąd te filmy puszczał i dlaczego? Okazało się, że na zastępstwach (których przed wakacjami jest pełno) nauczyciele w niektórych szkołach puszczają dzieciakom filmy z CDA. Dopowiem od razu, że nie z tej legalnej części, czyli CDA Premium.

Na początku nie dowierzałem, więc zapytałem też innych znajomych czy ich dzieciaki też mają takie seanse. Większość potwierdziła i nie, nie chodzi o filmy dydaktyczne przydające się w lekcji. Chodzi o załatanie wolnego czasu, jakie mają dzieci na zastępstwach, kiedy nauczycielowi nie chce się specjalnie prowadzić lekcji.

Taki więc nauczyciel organizuje moim zdaniem nielegalny pokaz filmu. Jestem przekonany, że ani szkoła ani CDA nie ma licencji na najnowsze filmy z Hollywood, a tym bardziej nie ma zgody na organizowanie publicznych pokazów.

Co jest jednak gorsze w tym przypadku to to, że zamiast uczyć o prawach autorskich, licencjach i działaniu zgodnie z prawem, nauczyciel organizując takie pokazy jednocześnie promuje i uwiarygadnia źródła z jakich te filmy są pobierane/dostarczane.

Zaskoczę was jednak, nie mam pretensji do nauczycieli - nie do tych starej daty, których internet zaskoczył tak samo jak telefonia komórkowa. Większą pretensję mam do tych młodych. Niewiedzę można usprawiedliwić, ale część z nich na pewno zdaje sobie sprawę, że skoro film właśnie leci w kinie, to raczej mało możliwe jest, aby oglądanie go za darmo w internecie było legalne.

W dzisiejszych czasach dzieci natomiast też się nie uczy, co jest dobre, a co złe. Co mogą robić w sieci, na co powinny zwracać uwagę i czego nigdy robić nie powinny.

Większość z nich nie rozumie dlaczego nie powinna oglądać filmów bez licencji. Dlaczego to jest coś złego (nawet jeśli legalnego w niektórych przypadkach)? Skoro ktoś widzi, że nauczyciel w szkole sięga po nielicencjonowane filmy, to za chwilę taka osoba ściągnie grę z internetu, lub jakieś oprogramowanie. I w ten sposób może narobić sobie poważnych problemów. Przypomnę, że ten kochany u nas użytek dozwolony nie obejmuje oprogramowania i gier.

Co innego, gdyby nauczyciel podczas lekcji polskiego oglądał z uczniami lekturę pochodzące z legalnego źródła np. CDA Premium. Niestety, te seanse, o których piszę są organizowane dla zabicia nudy, a ostatnią rzeczą, jaką dzieciaki w szkole chcą oglądać są adaptacje lektur (umówmy się takich Dziadów i Wesela nie da się w dzisiejszych czasach strawić). Dostają więc hity kinowe - wtedy jest cisza i spokój aż do dzwonka.

Jeśli misją szkoły jest coś więcej niż realizowanie przestarzałych programów nauczania, a nauczycielom zależy na czymś więcej niż zadawaniu pracy domowej zamiast uczenia, to ta sytuacja musi się zmienić. Ktoś też musi dawać dzieciom dobry przykład, prawda?

Ps. Przy okazji - CDA twierdziło kiedyś, że nie puszcza komercyjnych reklam przy treściach od użytkowników (czyli przy filmach niewiadomego pochodzenia) bo nie chcą zarabiać na pirackich materiałach. Coś się chyba zmieniło bo przy filmie Creed 2, który sprawdziłem przed napisaniem tekstu takie reklamy są.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu