Czy żeby kupić dobrej klasy, ładny, lekki i wydajny ultrabook trzeba wydawać tak jak kiedyś ogromne pieniądze? Nie, czego bardzo dobrym przykładem jest wciąż ewoluująca seria Vivobook od Asusa i jej nowy model Vivobook S14.
Zdziwiłbyś się, co potrafią najnowsze laptopy ze średniej półki
Kiedyś tak wyglądały tylko najdroższe ultrabooki
Vivobooki co jakiś czas przechodzą wizualny lifting i podoba mi się kierunek, w którym idzie firma. Komputery zyskują na wizualnej lekkości i prezentują ciekawe, finezyjne rozwiązania. Obudowę laptopa wykonano z aluminium, co daje bardzo przyjemne uczucie podczas korzystania i przenoszenia sprzętu. Dodatkowo ten konkretny model pomalowano na bardzo ciekawy, oryginalny zielony kolor. Nie od dziś wiadomo, że ultrabooki mają być lekkie i poręczne, tu 1,45 kg jakie waży ten sprzęt świetnie wpisuje się w tę modę, a finalnie przekłada na dużą mobilność urządzenia.
Bardzo dobrze sprawdza się system otwierania klapy z ekranem, który jednocześnie podnosi komputer o 3,5 stopnia. Dzięki temu zyskujemy dwie rzeczy - dodatkowe miejsce na wentylację oraz ułożenie klawiatury w wygodniejszej dla dłoni pozycji. Niby drobiazg, ale po kilku godzinach pisania tych kilka stopni trudno nie docenić.
Trzy porty USB oraz jeden USB-C w zupełności wystarczy nawet dość wymagającym użytkownikom, którzy trzymają dane na zewnętrznych pamięciach, a przy okazji chcą podłączyć myszkę. Jest też czytnik kart pamięci microSD, który przyda się na przykład osobom zgrywającym dane trzymane na takiej karcie w telefonie. Niby drobiazg, ale fajnie, że producent o tym pomyślał. Nie pozbyto się też portu HDMI, więc jeśli tak jak ja podłączacie przenośne komputery do monitora, nie będziecie mieć z tym żadnych problemów.
NanoEdge przy opisie ekranu oznacza, że dostajemy smukłe ramki, co wygląda bardzo przyjemnie, a jednocześnie pozwoliło ograniczyć rozmiar całej obudowy przy 14-calowym ekranie. To matryca FullHD o proporcjach 16:9. Jakość obrazu do pracy biurowej, oglądania YouTube, zdjęć czy Netfliksa jest w zupełności wystarczająca, szczególnie przy dobrych kątach widzenia i powłoce antyrefleksyjnej, dzięki której spokojnie skorzystacie ze sprzętu również na dworze. A skoro już wspomniałem o oglądaniu multimediów, tu sprawdzą się głośniki sygnowane Harman Kardon. Nie jestem jakimś fanem słuchania muzyki czy oglądania filmów na głośnikach laptopa i na ogół wybieram słuchawki, ale sprawdziłem kilka materiałów i było bardzo w porządku.
ScreenPad 2.0 również w Vivobooku
Od lat śledzę jak rozwija się seria Vivobook, szczególnie że kupiłem do domu jeden z wcześniejszych modeli. W przypadku Vivobooka S14, którego przyszło mi używać widać, że firma nie boi się implementować rozwiązań z droższych Zenbooków. Jednym z nich jest dodatkowy ekran w gładziku komputera. To ScreenPad 2.0, czyli dotykowy wyświetlacz, mierzący 5,65 cala ekran. Nie oznacza to jednak, że klasyczne zadanie tego elementu poszło w niepamięć - uspokajam, spokojnie możecie z niego korzystać również jak z normalnego gładzika by obsługiwać system bez użycia myszy.
Nawet jeśli ten pomysł na pierwszy rzut oka wydaje Wam się trochę szalony, to zachęcam do jego wypróbowania. ScreenPad ma intuicyjny interfejs, a dobrze poprowadzony samouczek pozwoli Wam szybko dowiedzieć się co i jak działa. ScreenPad 2.0 może być bowiem zarówno zestawem skrótów do aplikacji pobieranych w App Switcher, ale możecie go również zamienić w dodatkowy ekran. U mnie idealnie sprawdzał się przy Spotify, z którego korzystam regularnie przy pracy i było mi zdecydowanie wygodniej obsługiwać serwis w ten sposób niż przełączać się na okno aplikacji na głównym ekranie.
Dodatkowy ekran, nawet takich rozmiarów, to również dodatkowa przestrzeń, którą wykorzystacie na dowolne sposoby. Chcecie coś przepisać z zeskanowanego dokumentu? Proszę bardzo, wrzućcie tam sobie podgląd. Jest jakiś inny materiał źródłowy, którym chcecie się podeprzeć - na dodatkowym ekranie będziecie mieć go pod ręką.
Jako klasyczny gładzik ScreenPad 2.0 też daje radę, działa responsywnie i dokładnie - dodatkowo można się szybko przełączać między jego klasyczną rolą, a funkcją dodatkowego ekranu.
Klawiatura jak z topowego ultrabooka
Podoba mi się klawiatura w Vivobooku S14. Klawisze są niskie, ale dobrze reagują na dotyk (skok na poziomie 1,4 mm) co przekłada się na wysoki komfort pisania przy jednoczesnym cichym działaniu. I tu już nie czuję różnicy względem droższych modeli, szczególnie że klawiatura dostała podświetlenie - jak sami wiecie w wielu sytuacjach nieocenione. Brak bloku numerycznego nie doskwiera, bowiem można go wyświetlić na wspomnianym wcześniej ScreenPadzie 2.0.
A co z wydajnością? Będzie lepiej niż w 4-letnim ultrabooku z topowej półki
Sprawdziłem jak Vivobook S14 radzi sobie z popularnym Fortnite i myślę, że do niezobowiązującej rozrywki po pracy taka konfiguracja wystarczy. Oczywiście porównywanie go z dużo droższymi ultrabookami z mocniejszymi podzespołami czy gamingowymi maszynami mija się z celem. Ale już z 3 czy 4-letnim ultrabookiem z wyższej półki jak najbardziej. Rynek komputerów przenośnych ma to do siebie, że cały czas się rozwija i z każdym kolejnym modelem sprzętom przybywa mocy obliczeniowej.
W przypadku tego konkretnego komputera dostajemy procesor Intel Core i5-8265U, 8GB pamięci RAM, szybki dysk SSD M.2 o pojemności 512GB i zintegrowaną kartę graficzną Intel UHD Graphics 620. Taka konfiguracja w zupełności wystarczy do komfortowej codziennej pracy na dokumentach, korzystania z systemu, przeglądania sieci czy obsługi pakietu biurowego. Spora w tym rola dysku SSD, dzięki któremu Windows 10 uruchamia się błyskawicznie, a praca nawet na dużych plikach to czysta przyjemność. Ja wiem, że mamy rok 2020 i dyski SSD to już codzienność, ale choćby dla niego warto rozważyć wymianę komputera - jednak kilka lat temu nie było to tak oczywiste i miałem w rodzinie starszy sprzęt z klasycznym HDD. Różnica w komforcie użytkowania jest wręcz kosmiczna.
Średnia półka cenowa goni tę wyższą
Pamiętam czasy gdy ultrabooki kosztowały kosmiczne pieniądze - zwykłym, szarym ludziom pozostawały grube, ciężkie laptopy których noszenie zastępowało siłownię. Czasy się zmieniły i w cenie około 3 tysięcy złotych spokojnie kupicie komputer potrafiący więcej niż Wasz 3-4 letni sprzęt z wyższej półki - a tyle właśnie kosztuje taka konfiguracja Vivobooka S14. Nowszy procesor, szybszy RAM, szybki dysk SSD. Do tego przydatne dodatki w postaci choćby ScreenPada 2.0. Do klasycznych biurowych zastosowań czy jako komputer do szkoły, nauki lub na studia, Vivobook S14 całkowicie wystarczy i będzie się dobrze sprawdzał również przez kolejne lata. Lubię tę serię i kierunek, w jakim się rozwija. Nie żebym miał coś do dwuletniego modelu mojej żony, ale różnica jest spora, oczywiście na plus. Niby ta sama półka, a jednak sprzętowi zdecydowanie bliżej teraz do tych droższych modeli.
Tekst powstał we współpracy z firmą Asus.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu