Dla wszystkich fanów astronomii katastrofa Arecibo była jednym z najbardziej przykrych wydarzeń z tej dziedziny, jakie miały miejsce na przestrzeni ostatnich lat. Zniszczona została nie tylko ikona radioastronomii, ale przede wszystkim obiekt naukowy, który pomimo wieku i nie najlepszego stanu technicznego ciągle spełniał ważne i unikalne zadania. Głosy o tym, że lukę po jego istnieniu będzie ciężko wypełnić, podniosły się jeszcze przed ostateczną katastrofą.
Okazuje się, że widzą to nie tylko naukowcy i studenci, ale być może także część polityków. Ich motywacje są zapewne bardziej goepolityczne, a może i prestiżowe, ale istnieje szansa, że doprowadzą do budowy nowego obiektu. Jeżeli jednak do tego nie dojdzie, w najbliższym czasie najbardziej zadowoleni z całej sytuacji mogą okazać się Chińczycy.
Kongres czeka na raport
W związku z katastrofą amerykański Kongres poprosił o ukończenie i dostarczenie mu raportu z tego smutnego wydarzenia do końca lutego, aby móc zdecydować co dalej robić. Jest to związane z faktem, że Arecibo zostało uwzględnione w planach na rok budżetowy 2021 r. i amerykańska legislatura musi zdecydować w ciągu 60 dni, co dalej ma stać się z tymi dotacjami.
Jednocześnie do Kongresu trafiła petycja założona przez portorykańskich naukowców, studentów i działaczy lokalnych, podpisana przez ponad 100 tys. osób z całego świata z apelem o wybudowanie nowego radioteleskopu. Gubernator Portoryko Wanda Vázquez jeszcze pod koniec zeszłego roku, pośrednio wsparła tę inicjatywę deklarując, że rząd wyspy przeznaczy 8 mln dolarów na odbudowę urządzenia. Jest to oczywiście kwota zbyt niska, ale jej celem jest bycie katalizatorem, Portoryko nie jest w stanie przeprowadzić i utrzymać samodzielnie tego typu inwestycji.
Czy to ma sens?
Postaje oczywiście pytanie, czy zbudowanie Arecibo 2.0 ma sens. Nie da się ukryć, że radioteleskop leży w rejonie, w którym zarówno huragany, jak i trzęsienia ziemi dają się mocno we znaki. Z drugiej strony Arecibo działało prawie 60 lat, a technologia poszła na tyle do przodu, że zupełnie nowa konstrukcja, biorąca pod uwagę warunki, w jakich przyszło by jej działać, może być znacznie lepiej do nich przygotowana.
Rzeczą nie do końca wymierną jest to, że miejsce i ludzie związani z Arecibo tworzą sprawdzony zespół z siecią kontaktów i przepracowanych procedur, co z pewnością ułatwi działanie obserwatorium, nawet jeśli przez jakiś czas nie będzie głównego instrumentu badawczego tej instytucji. Na obecną chwilę właściciel, National Science Foundation, zamierza działalność instytucji na razie utrzymać.
Polityka, polityka...
Kluczem dla stworzenia nowego Arecibo jest jednak, jak już wcześniej wspomniałem, polityka. Po pierwsze, ważne mogą być specyficzne relacje, jakie łączą Stany Zjednoczone z Portoryko, które balansuje na granicy pomiędzy byciem samodzielnym państwem, terytorium stowarzyszonym lub dołączeniem do USA, jako kolejny stan.
Po drugie, bez Arecibo znaczenie wzrośnie znaczenie niedawno otwartego, największego na świecie, chińskiego radioteleskopu Fast. Ten 500-metrowy olbrzym ma być w tym roku udostępniony także dla naukowców spoza Chin, którzy będą musieli walczyć o przydzielone przez Chińczyków 10% czasu jego pracy. To powoduje, że spora część ciekawych i prestiżowych badań może trafić do Kraju Środka.
O, asteroida!
Nie wiadomo też, co zrobić z badaniami obiektów potencjalnie zagrażających naszej planecie. Arecibo było najważniejszym naziemnym obiektem umożliwiającym naukowcom badania w tym zakresie. Być może sprawdzony obiekt i ekipa w Arecibo będzie mimo wszystko najlepszą i najszybszą opcją, na przywrócenie tego typu badań „do życia”.
Kluczowy miesiąc
Jeszcze w grudniu wydawało się, że historia Arecibo zakończyła się z hukiem 1 grudnia. W ciągu miesiąca pojawiło się jednak sporo przesłanek dających nadzieję wszystkim osobom zaangażowanym w ratowanie tego obiektu. O jego przyszłości zdecydują jednak nie argumenty naukowe, ale miks kosztów, potrzeb politycznych i punktów do prestiżu, które mogą uzyskać osoby decydujące o funduszach ;). Za dwa miesiące wszystko powinno być już jasne.
Źródło: [1]
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu