Oczywiście to tylko słowa twórców przeglądarki Merkury, która to dostępna była do tej pory tylko na iOS-a. Teraz mogą z niej korzystać również użytkow...
Najlepsza alternatywa dla Chrome i Firefoxa ląduje na Merkurym, tfu na Androidzie
Oczywiście to tylko słowa twórców przeglądarki Merkury, która to dostępna była do tej pory tylko na iOS-a. Teraz mogą z niej korzystać również użytkownicy Androida, dzięki czemu i ja mogłem sprawdzić te zapewnienia na swoim smartfonie. Nie ulega wątpliwości, że jest w czym wybierać, jeśli chodzi o przeglądarki na tę platformę i to nie tylko wśród tych wymienionych w App Store przez twórców Merkurego.
Sam ostatnio zachwycałem się na łamach Antyweb Delfinem, a nie możemy zapominać o świetnej mobilnej Operze. Czym więc kusi Merkury (Poza tym, że do złudzenia przypomina UC Browser)?
Już na ekranach startowych widzimy główne atuty tej przeglądarki mi do gustu przypadła zwłaszcza ta ostatnia pozycja. Ale od początku.
Merkury uruchamia się już z domyślnie ustawionymi zakładkami w postaci kafelków na stronie głównej, wygląda to podobnie, jak w przypadku Chrome z ostatnio otwartymi stronami. Strony uruchamiają się szybko, porównywalnie z Delfinem i o niebo lepiej niż w Chrome. Pasek menu szybkiego dostępu do opcji przeglądarki umieszczono na dole. Mamy tam kolejno - przejście do poprzedniej i następnej przeglądanej strony, otwarte zakładki, dostęp do funkcji i ustawień, ulubione i ostatnio przeglądane strony oraz menu zainstalowanych wtyczek.
Dostęp do uruchomionych zakładek, mamy za pośrednictwem wspomnianej pozycji w menu lub poprzez przesunięcie dwoma palcami po ekranie w lewo bądź w prawo. Zakładki możemy importować z pliku .html lub tworzyć nowe ręcznie wraz z folderami. Historia przeglądanych stron podzielona jest według dni, w których je odwiedzaliśmy.
Domyślnie zainstalowane wtyczki to rozszerzenia odpowiedzialne za tłumaczenie stron, transformację stron na czysty tekst, blokowanie reklam, integrację z Dropboxem, transfer plików pomiędzy smartfonem a komputerem bez użycia kabli oraz tryb przyciemniania stron (tryb nocny?). Ciekawą opcją jest nadanie hasła dostępu do aplikacji. Podobna funkcja wdrożona została ostatnio w mobilnym Outlooku.
No i funkcja, z której ja często i chętnie będę korzystał, a mianowicie Reader. Po jej wybraniu strony przekształcają się w czysty tekst. Jest to funkcja znana z aplikacji i rozszerzeń dostępnych na desktopowe przeglądarki. Z tym, że na urządzeniach mobilnych wydaje mi się ona bardziej zasadna. Jeszcze sporo stron i nawet dużych serwisów nie dysponują mobilnym wersjami, a nawet jak, to nadal są przeładowane rożnymi dodatkami, których załadowanie, a zwłaszcza czas potrzebny na ich wyświetlenie, potrafi skutecznie zniechęcić do ich dalszego przeglądania.
Możemy wybrać interesującą nas wielkość wyświetlanej czcionki, a wszelkie dodatki czy obrazki zostają usunięte. Dla ułatwienia czytania całej treści pozostawiono jedynie podstawowe formatowanie tekstu.
Czy to wystarczy, by stała się moją domyślną przeglądarką na Androidzie? Niestety, brakuje mi tu jeszcze synchronizacji z przeglądarką na komputerze. W moim trybie pracy i potrzebie dostępu do zakładek i haseł zarówno na desktopowej przeglądarce jak i na mobilnej wyklucza na razie Merkurego z tego zadania, ale na pewno zostawię ją do przeglądania stron i artykułów z mobilnego czytnika RSS w czystym tekście.
Strona główna przeglądarki Merkury.
Merkury do pobrania z Google Play.
Merkury do pobrania z App Store.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu