Recenzja

myPhone Fun 3 - kolejny dobry i tani biedronkofon - recenzja

Jakub Szczęsny
myPhone Fun 3 - kolejny dobry i tani biedronkofon - recenzja
Reklama

Biorąc do ręki myPhone Fun 3 można powiedzieć dosłownie wszystko. Ubrany w białe plecki podoba się kobietom. W czarnych nie wygląda najgorzej. Inne we...

Biorąc do ręki myPhone Fun 3 można powiedzieć dosłownie wszystko. Ubrany w białe plecki podoba się kobietom. W czarnych nie wygląda najgorzej. Inne wersje kolorystyczne również brzydkie nie są. Dałem ów telefon do ręki mojej siostrze i zapytałem: "Jak myślisz, ile kosztuje?". Odpowiedziała: "500-600 złotych?". Odbita przeze mnie piłeczka spowodowała, że zaczęła mówić, że pewnie szajs. Po kilku chwilach musiała zweryfikować swoje stanowisko.

Reklama

Kilka minut to niewiele

Ktoś złośliwy powie, że to trochę za szybko wyrokować o telefonie, który kosztuje raptem 3 stówki (no, 349 złotych w Biedronce, 449 poza tym sklepem). Ja jednak używałem go prawie przez trzy tygodnie i "nie umarłem od tego". Ba, dziwiłem się, że w tej cenie można znaleźć coś tak dobrego. To już nie jest telefon z Androidem, gdzie kompromisy czają się na każdym kroku i lepiej dla nas, jeśli będziemy się z nimi liczyć. To przede wszystkim urządzenie, które oferuje świetny stosunek wydajności i jakości do ceny. Niech nie straszy Was polska marka. Zresztą, to już nie pierwszy raz myPhone udowodnił, że tanie i dobre telefony da się zrobić. Nie inaczej jest w tym przypadku.


W pudełku, oprócz rzeczonego telefonu znalazłem oczywiście ładowarkę sieciową z odpinanym od niej kablem USB< ->microUSB. Ponadto, otrzymałem folię na ekran (której znowu nie udało mi się nakleić - koślawy ja), słuchawki instrukcję obsługi oraz dodatkowe, białe plecki. Telefon przyjechał natomiast opakowany w czarną pokrywę. Standardowy zestaw.


Sam telefon... cóż. Wygląda jak najnormalniejszy w świecie telefon. Nie jest tak czarujący, jak testowana przeze mnie niegdyś Luna. Nie przeszkadza mi to jednak w jednoczesnym stwierdzeniu, iż nie należy on do brzydkich urządzeń.


Front urządzenia to oczywiście ekran - w tym wypadku 4,5 - calowy, wyświetlający treści w rozdzielczości FWGA (854x480 pikseli). To zaś przekłada się na 217 punktów na cal. Powiem tak - biednie, ale w normie. Lumia 1320 ma podobną wartość tego parametru i oczu mi nie wypaliło. Z Fun 3 było podobnie - bez wodotrysków, ale całkiem sensownie.

Reklama


Nad ekranem znajdziemy głośnik służący do rozmów, a obok niego kamerkę o matrycy 2MP. Do wideorozmów nada się świetnie. Do selfie... cóż. Powiedzmy, że przy odrobinie samozaparcia ten telefon zrobi dobre ujęcie z przodu. Pod ekranem natomiast znany dobrze tercet dotykowych przycisków nawigacyjnych - menu kontekstowe, ekran domowy oraz powrót. W dół od ostatniego przycisku, na samej krawędzi widać malutką szczelinę, w której znajduje się mikrofon - działający zresztą bez zarzutu.

Reklama


Górna krawędź, to już niemal tradycyjnie miejsce na wetknięcie wtyczki słuchawek (jack 3,5 mm). Na przeciwległej krawędzi znajduje się port microUSB i powiem szczerze, że równoległe względem siebie położenie tych elementów konstrukcji podnosi w ogromnym stopniu komfort korzystania ze smartfona w scenariuszu "podpięty do ładowarki i słuchawek". Jako, że owe wejścia są położone bliżej prawej krawędzi, można spokojnie oprzeć palce wskazujące na wetkniętych do złącz kabli, a przy okazji nie przeszkadzają nam one wtedy, gdy pracujemy z Fun 3 w pozycji horyzontalnej. Lewa krawędź jest pusta, za to prawa kryje w sobie dwa przyciski - dwukierunkowy sterujący głośnością i służący do włączania/wyłączania oraz wybudzania/gaszenia ekranu.


Tył jest już natomiast nieco ciekawszy. Na samej górze widać aparat o matrycy 5MP wspierany przez lampę błyskową LED, zdolny tworzyć filmy w jakości Full HD. Na samym środku plecków znajduje się nazwa modelu, niżej logo producenta, a tuż pod nim perforacja, pod którą kryje się głośnik. Klapka natomiast została wykonana z plastiku słabej jakości, za to zadbano o to, by była ona gumowana. Pozwala to na dużo pewniejszy chwyt urządzenia i nie trzeba się zbytnio martwić, że po prostu nam wypadnie.


Reklama

Otworzenie smartfona jest bajecznie proste - w prawnym dolnym rogu znajduje się szczelina, w którą należy włożyć paznokieć i odchylić nieco klapkę.


Tam natomiast znajdziemy już nieco ciekawsze rzeczy. Sloty na dwie karty SIM - mini SIM i micro SIM (z czego jedna może pracować w trybie sieci 3G), port na karty microSD (warto zaopatrzyć się w takie akcesorium) oraz akumulator o pojemności 1800 mAh, który pozwoli na dzień zwykłej pracy. Jeżeli z telefonu korzystamy po prostu mało - czas ten wydłuży się do około półtora dnia. Wynik nieco słaby, jednak powiedzmy, że wystarczający.


Zajrzyjmy, co tyka w owym telefonie - w środku znajduje się procesor MediaTeka - MT6582M taktowany zegarem 1,3 GHz na każdy z 4 rdzeni. Wspierany jest przez 1 GB pamięci RAM, natomiast za grafikę odpowiada Mali-400. Raczej biedna konfiguracja, jednak mogę Wam zaświadczyć, iż w wypadku Fun 3 jest to wystarczające.

Jak na tani telefon, jest całkiem schludnie

Podobnie jak w Lunie, nie miałem tutaj problemów z gorszą jakością wykonania urządzenia. Powiem więcej - byłem szczerze zaskoczony tym, jak wiele uwagi poświęcono temu, by wszystkie elementy zostały odpowiednio spasowane. Szkło chroniące front urządzenia jest idealnie spasowane, nigdzie nie trzeszczy. Podobnie jest z pleckami, które również nie wydają żadnych dźwięków, a przyciski są odpowiednio w nie "wtopione" - nie latają i nie sprawiają wrażenia, jakby zaraz miały wypaść. Nie mam także zastrzeżeń co do otworów w niej - aparat, dioda LED idealnie pasują do perforacji w tym akcesorium - także i w przypadku dołączonej do zestawu białej klapki.


W środku też jest schludnie, choć nie po mojemu. Producent nie zdecydował się na jakieś głębsze modyfikacje Androida. Ja jednak, kierowany przyzwyczajeniami od razu pokierowałem się do Google Play i stamtąd ściągnąłem Nova Launcher, dzięki czemu mogłem spersonalizować ekran główny, listę aplikacji tak, jak chcę. Właściwie, mówiąc o Fun 3 pod względem oprogramowania, należy wspomnieć także i Lunę. Mamy właściwie to samo, jednak w nieco mniejszym wydaniu.


Wyświetlacz

4,5 cala i 854x480 pikseli - na tym właściwie mógłbym skończyć. 218 PPI to wartość "akceptowalna" jak chodzi o upakowanie pikseli w jednym calu, jednak przy flagowcach wygląda to dosyć biednie. Kąty widzenia - cóż. O ile w przechył w prawo i lewo jeszcze nie boli, tak już w górę i w dół powoduje, że obraz staje się nieczytelny, a kolory ciemnieją. Czerń jest szara, a biel jest tylko żółta, a temperatura kolorów, cóż... smutna. Jednak nie spodziewałem się niczego więcej w telefonie za taką cenę. Jest to akceptowalny w tej półce kompromis.

Jakość zdjęć

Cóż, o przedniej kamerce nieco już powiedziałem. Tylna natomiast to jednostka o matrycy 5MP, która podobnie jak i przednia potrafi interpolować ujęcia do wyższej rozdzielczości (5 do 8 i 2 do 3 MP). Cyferki jednak nie oddają tego, jak to wygląda na zdjęciach. A jest po prostu średnio. O ile złapanie ostrości idzie nieźle, tak już same zdjęcia wyglądają co najmniej akceptowalnie. Pojawiają się niemiłe szumy i przekłamania, kolory są brzydkie i wszystko to sprawia, że wychodzi to... nijako.








Ogólny komfort korzystania z urządzenia

Na to składa się kilka rzeczy. Po pierwsze - małe rozmiary telefonu pozwalają na obsługę jedną ręką, co mnie mimo wszystko cieszy, choć uwierzcie mi, miałem ogromne problemy z przystosowaniem się do urządzenia o stosunkowo małej (dla mnie) przekątnej ekranu. Nie próbowałem nawet na nim czytać czegokolwiek w Internecie, bo przy takiej rozdzielczości i przekątnej ekranu jest to co najmniej mało wygodne.

Umiejscowienie przycisków nawigacyjnych, ich czułość i strefy czułe na dotyk zostały idealnie dopasowane i nie było problemów z przypadkowym ich naciśnięciem. To samo tyczy się fizycznych guzików wbudowanych w plecki - ich rozmieszczenie właściwie bliźniacze, jak w przypadku Lumii 1320 powodowało, że chwilowa nawet przesiadka z Windows Phone'a na taniego Androida była dla mnie właściwie bezproblemowa.

Telefon bardzo ładnie łapie zasięg WiFi, sieci komórkowych, Bluetooth oraz GPS. To sprawia, że nie trzeba robić cudów, by sprzęt "załapał". W rozmowach telefonicznych byłem dobrze słyszany, rozmówca także nie miał problemów z jakością przekazu. Domowy router, mimo, że oddalony od mojej sypialni o dobre kilka ścian również był "dobrze widziany" przez Fun 3.

Wydajność na papierze wygląda co najmniej biednie, jednak w przypadku Fun 3 jest ona absolutnie wystarczająca. Granie w proste gry jest możliwe i w miarę bezbolesne, choć zdarzały się chwile "zadumy". W przypadku pracy z prostymi aplikacjami telefon działał bez zarzutu.

Dźwięk

Cóż, telefony dla mnie nie są urządzeniami do odtwarzania muzyki. Ale skoro już mogą to robić, warto wspomnieć, jak ów telefon radzi sobie w takim scenariuszu wykorzystania. Głośnik umieszczony z tyłu po prostu gra - najprościej rzecz ujmując. Dźwięk w żadnym wypadku nie jest czysty, przy głośniejszych nastawach charczy i pierdzi, a bas ginie. Plusem jest to, że odtwarzany dzwonek jakiegokolwiek powiadomienia jest głośny, co pozwoli na dosłyszenie telefonu nawet, gdy znajdujemy się piętro niżej, w domu.

Jeśli myślimy o Fun 3 jak o odtwarzaczu muzyki - zaopatrzmy się w słuchawki inne, niż te, które do zestawu dorzucił producent. Dla dobra naszych uszu. :)

Podsumujmy

Gdyby ten telefon kosztował półtorej tysiąca, to powiedziałbym, że jest kiepsko. To samo rzekłbym, gdyby przyszło mi zapłacić za owe urządzenie tysiąc złotych. Mamy tutaj jednak do czynienia ze sprzętem wartym nieco ponad 400 złotych. W tej cenie otrzymujemy dobrze działający telefon - nie bez kompromisów. Dla kogo taki telefon? Dla osób niepotrzebujących wypasionego telefonu, dla kobiet i dzieci. Dla kobiet - bo jest ładny, mały i całkiem niezły. Dla dzieci - bo ma funkcje smart i jest tani, a bliskie spotkanie z podłogą i uśmiercenie telefonu nie będzie wielką tragedią.

Jeżeli szukacie czegoś nieskomplikowanego i taniego - cóż. Gorąco polecam!

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama