Nowy system operacyjny Apple - OS X 10.10, jest prawdziwą rewolucją, jeżeli chodzi o wygląd interfejsu graficznego w komputerach Mac. Porzucenie klasy...
Tydzień z OS X 10.10 - czy jest na co czekać?
Fan mobilnych okienek, technologii internetowych o...
Nowy system operacyjny Apple - OS X 10.10, jest prawdziwą rewolucją, jeżeli chodzi o wygląd interfejsu graficznego w komputerach Mac. Porzucenie klasycznej szarości, postawienie na minimalizację i spłaszczenie interfejsu oraz dodanie efektów przeźroczystości było dobrym ruchem, który skrytykowały wszelkie społeczności skupione wokół konkurencyjnych systemów.
Od pierwszych przecieków wyglądu nowego OS X podchodziłem bardzo sceptycznie. O ile bardzo podobały mi się nowe okna, przeźroczystość elementów i postawienie na minimalizm, to sam dock, po prostu mi nie pasował - zbyt bardzo przypominał mi iOS7. Jakiś czas po wydaniu pierwszej bety OS X 10.10, zainstalowałem ją na moim Macbooku, nadpisując tym samym OS X Mavericks (dysk SSD był w drodze, nie miałem nic do stracenia) i zaczęły się pierwsze testy.
Pobrałem paczkę z oprogramowaniem, zamontowałem obraz i rozpocząłem aktualizację systemu. Potrwało to jakieś 50 minut i system się uruchomił. Pierwsze uruchomienie systemu trwało bardzo długo, a czas, jaki spędziłem na odczekanie, aż system „namyśli się” pomiędzy kartami był dosyć długi, choć w stu procentach tłumaczyło to to, że mój komputer nie należy do najmłodszych, a samo oprogramowanie to wczesna wersja systemu. Gdy zalogowałem się do iCloud, ukazał się mi przepiękny pulpit nowego OS X, pełen przeźroczystości, minimalizmu, przepięknych kształtów i wątpliwej wydajności.
Po wyczyszczeniu systemu ze zbędnych danych (do tego użyłem ClearMy Mac 2) i restarcie urządzenia, komputer zaczął pracować szybciej, a „efekt wow” narastał, aby ostatecznie wyładować się za pomocą potężnej burzy na pobliskiej wiosce.
Odświeżone Safari, iMessage, Mail, Kalendarz, Mapy, Finder - po raz pierwszy od dawna, byłem zachwycony wyglądem OS X (jak zapewne wiecie, strasznie narzekam na szarości w Mavericks, patrząc z utęsknieniem na Ubuntu z Unity), jednak po upływie dwóch dni, uległo to zmianie.
Przeźroczystość, czy biel?
Bardzo lubię biel. Jest to jeden z moich ulubionych kolorów, choć o dziwo, w żadnym systemie operacyjnym nie została jeszcze użyta tak, jak bym tego chciał, co naturalnie zmieniło Apple. Przyznam wam szczerze, że o ile przeźroczystość w Yosemite jest bardzo przyjemna dla oka, to jednak po czasie dochodzimy do wniosku, że to zbędny bajer, który chcielibyśmy wyłączyć (lub też korzystać z niego dalej).
Mój dobry znajomy Konrad, zapytał się mnie, czy wyłączyłem już przeźroczystość, na co zareagowałem gwałtownie - jak to, da się to wyłączyć?
Po wykonaniu paru kroków, moim oczom ukazał się jeszcze piękniejszy pulpit OS X, w którym wszystkie przeźroczystości (za wyjątkiem docka i panelu powiadomień) zostały zastąpione przepiękną bielą, w której niemal od razu się zakochałem.
Wszystkie animacje w tym systemie są niczym delikatny podmuch wiatru w gorące dni
Animacje w Yosemite są bardzo podobne do tych, które zobaczyć mogliśmy w Mavericks i Mountain Lion, chociaż delikatnie się od nich różnią. Wydają się być bardziej naturalne, przyjemniejsze w odczuciu, co najpewniej spowodowane jest w dużym stopniu odświeżonym wyglądem całego systemu.
Odmiennie do Mavericks, animacja udostępniania treści do sieci społecznościowych, odpowiadania na pocztę elektroniczną, czy otwieranie i minimalizowanie aplikacji są dla mnie subtelniejsze i ładniejsze, choć to mocno subiektywna sprawa i wasze zdania na ten temat mogą być inne.
Nie obeszło się bez kontrowersji i błędów
Jako że korzystamy ze wczesnej bety, nie możemy korzystać z aplikacji, które zapisują lub edytują pliki znajdujące się w iCloud, ponieważ podczas awarii programu, czy systemu, możemy wyczyścić sobie dokumenty z ważnymi danymi. Z tego też powodu, nie mogłem utworzyć dokumentu tekstowego, aby napisać jeden z artykułów dla AntyWeba, więc… klepałem go w CMS - nic przyjemnego, nie polecam. Kolejnym, bardzo irytującym błędem jednej z flagowych aplikacji Apple - Safari, było automatyczne przewijanie tablicy Facebooka i Google+, gdy odpisywałem na wiadomości w chacie i Hangouts, po czym automatycznie musiałem przewijać do miejsca, które akurat mnie interesowało.
Oprócz tego, Evernote działał dosyć dziwnie, zaznaczając kursorem przestrzeń poniżej edytowanej notatki, a Safari chodziło bardzo ociężale. Jak to w wersjach testowych, wiele aplikacji kończyło swoją pracę wraz z wyświetleniem na pulpicie litanii dotyczącej błędu. Programami, które lubiły uruchomić się podobnie było Safari, Mail, iMessage, Evernote i Twitter, jednak wszystko to usprawiedliwiam wczesną wersją systemu i na sto procent, publiczna Beta będzie tego pozbawiona.
iMessage, Mail i chmurki…
O ile w OS X Mavericks podobało mi się to, że mogłem odpowiadać na wiadomości, czy maile bez potrzeby odrywania się od pracy, to w Yosemite zostało to spartaczone. Podajmy przykład - piszemy z kimś na Facebooku, jednak w międzyczasie przeglądamy sieć, czy piszemy artykuł. Przychodzi nam powiadomienie w chmurce o wiadomości, więc ją czytamy, klikamy odpowiedz, wpisujemy tekst w chmurkę, naciskamy enter i chmurka znika, wiadomość została dostarczona - nie w Yosemite. W OS X 10.10, po zatwierdzeniu wiadomości, pojawia nam się całe okno iMessage, które z każdą wiadomością trzeba minimalizować - bardzo to nie praktyczne.
Podobnie wygląda sytuacja z aplikacją Mail. Po przewinięciu tekstu w chmurce, wciskamy odpowiedz i nie pojawia się nam na pulpicie jedynie okienko komponowania e-maila - pojawia się nam cała aplikacja Mail, która po wysłaniu wiadomości nie minimalizuje się, zostaje na pulpicie.
Mam cichą nadzieję, że w publicznej wersji testowej się to zmieni, bo w innej sytuacji, będę zmuszony poszukać alternatywnego komunikatora i klienta poczty, pozwalającego na to, co zepsuto w OS X 10.10.
Ale koniec końców, OS X Yosemite to bardzo dobry system
Spodobało mi się automatyczne odświeżanie karty w Safari, gdy przeglądarka wykryła, że nie może poprawnie wczytać strony lub, gdy strona zostanie uruchomiona nieprawidłowo. Nowa wyszukiwarka wraz z nowym ulokowaniem zakładek jest moim zdaniem rozwiązana fenomenalnie, a przyciski odpowiedzialne za nawigację oknami oraz nagłówki tytułowe programów są prawdziwym arcydziełem.
Miłym akcentem ze strony Apple jest również przemianowanie przycisku maksymalizacji na otworzenie programu w trybie pełnego ekranu w nowym obszarze roboczym, choć zauważyłem, że występuje to jedynie w niektórych aplikacjach.
Koniec końców, spodobało mi się to, co stało się z OS X i mogę wreszcie powiedzieć, że jest jakiś system, który podoba mi się bardziej od Ubuntu 14.04. Miejmy nadzieję, że publiczna beta nadejdzie szybko oraz, że całość będzie działała wydajniej, ponieważ wydaje mi się, że optymalizacja w tym wczesnym wydaniu systemu nie była głównym celem programistów, dlatego też, na moim Macbooku 2010 Yosemite chodzi w miarę wydajnie, chociaż z drugiej strony, korzystając z OS X 10.10 na dysku SATA II odczuwałem chwilowe spowolnienia (posiadam od paru dni dysk SSD, ale nie zamierzam póki co usuwać stąd Mavericksa).
Czy jest na co czekać?
Tak, nadchodzący OS X to nowa jakość w systemach Apple i komputerach Mac i mam nadzieję, że wersja stabilna tego systemu będzie jeszcze lepiej zoptymalizowana, przebijając przy tym (lub równając się) z wymaganiami pamięci wideo dla komputerów Mac narzuconymi przy wydaniu Mavericks (24mb pamięci wideo), co spowoduje, że nawet starsze komputery wspierane przez Apple (najstarszy jest to iMac z 2007 roku) będą działały perfekcyjnie szybko, wykorzystując przy tym sto procent nowego interfejsu graficznego OS X.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu