Kto kojarzy firmę Foxconn (Hon Hai Precision Industry Co.)? Albo inaczej: kto jej nie kojarzy? To jeden z największych na świecie podwykonawców podzes...
Kto kojarzy firmę Foxconn (Hon Hai Precision Industry Co.)? Albo inaczej: kto jej nie kojarzy? To jeden z największych na świecie podwykonawców podzespołów do sprzętu elektronicznego oraz całych urządzeń. Korporacja współpracuje z wieloma gigantami z sektora IT i pełni w nim niezwykle istotną rolę. Jednak gdy w mediach pojawiają się informacje na temat tego tajwańskiego kolosa, to zazwyczaj są to dość kontrowersyjne doniesienia. Podobnie jest i tym razem – Foxconn prawdopodobnie zamieni "żywe roboty" na te mechaniczne.
Znów pojawiają się plotki, z których wynika, że azjatycki producent zamierza w znacznym stopniu zautomatyzować swoje fabryki. Doniesienia na ten temat krążą w branży już od kilku lat i nie wynikają jedynie z pogłosek – takie działania zapowiedział CEO firmy. Projekt jest stopniowo realizowany, a niedługo nabierze ponoć rozpędu. Skąd te przypuszczenia? Otóż korporacja przestała zatrudniać nowych pracowników. Sprawę wyjaśnia się na kilka sposobów.
Jednym z nich jest mniejsza ilość zamówień, jakie w ostatnich kwartałach otrzymuje Foxconn. Klienci tajwańskiego producenta (głównie Apple) obniżają swoje prognozy sprzedaży, a to automatycznie wpływa na sytuację w Foxconnie. Skoro nie ma czego produkować, to nie są potrzebni dodatkowi pracownicy. Korporacja nie potrzebuje też "świeżej krwi", ponieważ, o dziwo, z obchodów chińskiego Nowego Roku do fabryk wróciła zadziwiająco duża liczba pracowników. Kiedyś czytałem, że wielu pracowników faktycznie wykorzystuje tę okazję i po wyjeździe w rodzinne strony już nie wraca. Tym razem sprawa wygląda ponoć inaczej.
Obu powodów wstrzymania zatrudnienia nie można oczywiście wykluczać i całkiem prawdopodobne, że miały one wpływ na ostatnie decyzje, ale najciekawiej brzmi motyw automatyzacji korporacji. Wspominany już CEO Foxconn (Terry Gou) zapowiedział kiedyś milion robotów w zakładach tej firmy. Jeżeli ten plan zostanie zrealizowany, to nie ulega wątpliwości, że liczna grupa pracowników pożegna się z pracą (obecnie jest ich podobno grubo ponad milion). W pierwszej kolejności dotknie to osoby niewykwalifikowane, wykonujące powtarzalne procesy.
Z jednej strony można oczywiście napisać, że wprowadzanie robotów do zakładów Foxconn ma swoje plusy i to na wielu płaszczyznach: praca będzie przebiegała szybciej i dokładniej, koszty produkcji spadną, a pracownicy przestaną być wyzyskiwani. Jednak warto na to spojrzeć z drugiej strony – koniec ich wyzysku oznacza jednocześnie koniec ich zatrudnienia. Azjatycki gigant być może nie był zbyt uczciwym pracodawcą, ale jednak był. Przed fabrykami firmy niejednokrotnie ustawiały się kolejki ludzi poszukujących pracy. Pod naciskiem opinii publicznej, mediów oraz kontrahentów zaczęły się też zmieniać warunki zatrudnienia (wcześniej skandal gonił skandal). Jak to zwykle w życiu bywa – jeżeli coś zaczyna się dobrze układać to znak, że za chwilę przytrafi się coś złego.
Terry Gou zasłynął kiedyś następującą wypowiedzią: W Hon Hai pracuje ponad milion ludzi, a ludzkie istoty są niczym zwierzęta. Zarządzanie milionem zwierząt powoduje u mnie ból głowy. W tym samym czasie posiłkował się poradami dyrektora ogrodu zoologicznego, ale najwyraźniej doszedł do wniosku, że to mało skuteczne metody radzenia sobie z tłumem pracowników. Aby ostatecznie wyeliminować frustrujący czynnik ludzki wystarczy przecież zamienić człowieka maszyną. I po sprawie. Robot nie będzie walczył o podwyżkę, nie powie, że pracuje zbyt długo i nie napisze donosu do mediów albo organizacji pozarządowych. Taki pracownik to skarb. Ale co będzie, gdy za kilka lat i robot zacznie się domagać częstego serwisowania i wymiany zużytych części? Aż strach pomyśleć, na co wpadnie zarząd azjatyckiego giganta…
Źródła zdjęć: mashable.com, niezgrani.pl
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu