Na czym polega owe „oszustwo”? Na aktywnej podmianie tzw. „user-agenta”, tj. sygnatury przeglądarki, za pomocą której przedstawia się ona stronie internetowej mówiąc o tym „jaką przeglądarką jest”. W zależności od tego, niektóre elementy mogą zostać zakodowane dla tej przeglądarki nieco inaczej, aby zapewnić m. in. najlepszą zgodność lub najwyższą wydajność. Edge korzysta obecnie z silnika Chromium, ale dla niektórych stron jest po prostu Edge’em – przybranie tożsamości innej przeglądarki może spowodować, że ta będzie lepiej współpracowała z nowym produktem.
Ale istotne jest również to, że Edge na Chromium to również nowy silnik HTML – wcześniej było to microsoftowski EdgeHTML, obecnie jest to Blink: dokładnie ten sam co w Chrome. Niemniej, gigant zdecydował się na dodanie do niego kilku własnych funkcjonalności (czego wyrazem jest np. możliwość streamowania treści w 4K poprzez tę przeglądarkę).
Dlatego właśnie Microsoft zdecydował się na wdrożenie takiego właśnie rozwiązania. Aby ułatwić nowym użytkownikom Edge działającego na silniku Chromium korzystanie z zasobów sieci, nowy produkt będzie „udawał” inne przeglądarki nieco oszukując niektóre witryny. Jednak ma to związek głównie z koniecznością zapewnienia odpowiedniego komfortu i uniknąć problemów ze zgodnością lub wydajnością. Mało tego, Edge próbuje wykorzystać „zalety bycia Chrome’em”, w duchu zgodności z którym buduje się dzisiaj witryny na całym świecie.
Więcej z kategorii Microsoft:
- Dwie nowości w Microsoft Teams, z których będziecie bardzo zadowoleni
- Microsoft podkupi kluczowego partnera Apple. Tylko... po co?
- Microsoft przekroczy kapitalizację 2 bilionów dolarów. I co z tego?
- Już niedługo jeżeli Windows się zawiesi, to przynajmniej nie cały
- Microsoft aktualizuje ikonki Eksploratora, będzie bardziej kolorowo