Czy używaliście ostatnio lampy błyskowej w smartfonie? Ja od dłuższego czasu nie. Głównie dlatego, że nie ma to już sensu.
Nie wiem, ile osób pamięta, jak wyglądały zdjęcia z telefonów jeszcze 5-7 lat temu. Nawet jeżeli mieliśmy do czynienia z flagowcem, to najczęściej potrafił on zrobić dobrze wyglądające zdjęcie w dzień, ale w nocy nawet najlepsze oprogramowanie nie było w stanie mu pomóc. Zdjęcia nocne z tamtego okresu były nieostre, pełne kolorowego szumu i najczęściej ciemne na tyle, że zobaczenie na nich czegokolwiek graniczyło z cudem. Jeżeli robiliśmy zdjęcie obiektu, który znajdował się w relatywnie niewielkiej odległości od nas, mogliśmy wspomóc się wbudowaną w telefon lampą błyskową. Przez wiele lat lampy błyskowe były rozwijane, pojawiły się podwójne i potrójne jednostki oraz modele dwu i trzytonowe. W ostatnich trzech latach rola takich diod wyraźnie zmalała.
Tryb nocny to cichy bohater nocnej fotografii
Mam to szczęście, że przez moje ręce przewijają się telefony ze wszystkich półek cenowych. I o ile po superflagowcach pokroju P40 czy Note 20 Ultra można spodziewać się, że zrobią dobrze wyglądające zdjęcie w każdych warunkach, o tyle dziś nawet telefony za 500 zł nie boją się zdjęć w ciemnościach. Przykład? Proszę bardzo:
Za 800-1200 zł dostaniemy natomiast jeszcze lepsze efekty:
Kolejny tysiąc złotych jeszcze lepiej podkręci nam kolory:
Jeżeli natomiast dorzucimy drugie tyle, dotrzemy do flagowego poziomu, gdzie coś takiego jak szumy na nocnym zdjęciu nie istnieje.
Absolutnie nie twierdzę tutaj, że telefon za 500 zł zrobi nam takie zdjęcia jak ten za 5-6 tysięcy. Tak oczywiście nie jest, ogrom różnic widać gołym okiem. To, co chciałem powiedzieć, to to, że wszystkie te fotografie zostały wykonane bez użycia lampy błyskowej, tylko z wykorzystaniem wbudowanego w telefon trybu nocnego. Powstaje więc pytanie...
Czy lampa błyskowa jest w ogóle jeszcze potrzebna?
Oczywiście, póki co tylko flagowce są w stanie wygrzebać detale z kompletnych ciemności, jednak uważam, że taka wyłączność potrwa jeszcze może dwa, maks trzy lata. Po tym czasie każdy telefon ustawiony w kompletnie zacienionym pomieszczeniu zrobi nam zdjęcie jakby był to środek dnia. Jednak już teraz, przynajmniej w moim kręgu znajomych, jestem w stanie zaobserwować jedną rzecz - nikt, ale to nikt nie robi w nocy zdjęć z użyciem lampy błyskowej. I to jest zrozumiałe - po co psuć sobie zdjęcie, jeżeli można poczekać dosłownie chwile i uzyskać dużo lepszy, naturalniejszy i ładniejszy efekt. Osobiście nie pamiętam, kiedy ostatnio użyłem wbudowanej w telefon lampy do doświetlenia jakiejś scenerii. Jej jedyna funkcja to... latarka.
I w tym aspekcie muszę przyznać, że taka lampa jest oczywiście wciąż bardzo przydatna. Mam jednak wrażenie, że twórcy smartfonów wciąż ufają, że jej głównym przeznaczeniem jest fotografia. W wielu aplikacjach ikonka flasha jest przypięta na stałe do głównego interfejsu, zajmując cenne miejsce na ekranie. Jestem zdania, że w obecnym stadium rozwoju nocnej fotografii nie ma to za bardzo sensu i jeżeli lampy błyskowe w telefonach nie przejdą niedługo jakiejś gruntownej metamorfozy, przestaną być kompletnie przydatne w swojej pierwotnej funkcji.
A wy co o tym sądzicie?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu