Temat roamingu nie ucicha, im bliżej do 15 czerwca, tym więcej różnych głosów pojawia się w tym temacie. Ostatnio Anna Streżyńska stanęła w obronie dwóch lokalnych operatorów, którzy nie zdecydowali się na wprowadzenie roamingu zgodnie z ustaleniami UE, czyli nie zastosowali w nim zasady „Roam like at home”.
Anna Streżyńska jest przekonana, że za brak opłat w roamingu zapłacimy my, klienci
Do tej pory tylko Orange i później T-Mobile zdecydowali się na taki krok. Anna Streżyńska uważa, że mogli sobie na to pozwolić, gdyż są operatorami międzynarodowymi i ewentualne straty na rynku krajowym, odbiją sobie gdzie indziej.
Operatorzy krajowi, takiej możliwości nie mają i będą ponosili straty w związku z nowymi regulacjami, gdyż mamy zbyt niskie stawki za usługi telekomunikacyjne w kraju. Muszą więc płacić więcej zagranicznym operatorom, niż oni im, za roaming swoich klientów w naszym kraju. W rezultacie dopłacają tak naprawdę do swoich klientów korzystających z roamingu za granicą.
A jak tracą, to muszą szukać pieniędzy, gdzie indziej, więc albo będą zwiększać opłaty klientom albo wypadną z rynku. To z kolei grozi monopolizacją rynku i powrotem do wyższych cen dla wszystkich klientów.
Pierwszy raz swoje zdanie na ten temat wyraziła podczas wywiadu dla Pulsu Biznesu, zamieszczaliśmy ten wywiad we wpisie, w którym opisywałem Wam jak inni operatorzy w innych krajach radzą sobie z zasadą RLAH.
http://n-0-123.dcs.redcdn.pl/file/o2/PulsBiznesu/v2/2017/BTV/maj/Impact_2017/20170601-strezynska2-800x450.mp4
Po tym wywiadzie Róża Thun ostro skrytykowała wypowiedź Minister Cyfryzacji, zarzucając jej fałszywe naświetlanie tematu.
Otóż, co robi ta zła Komisja Europejska? Po 10-ciu latach zmagań, również Parlamentu Europejskiego (w którym zasiadam m.in. ja) i Rady Unii Europejskiej (w której zasiada m.in. Pani), po stopniowym obniżaniu cen za roaming, Komisja Europejska pilnuje wdrażania rozporządzenia popularnie zwanego Roam Like At Home (RLAH), które nakazuje operatorom pobierać od klientów przebywających czasowo za granicą, opłaty takiej samej wysokości jakie ponoszą oni będąc w domu.
I tu od razu korzysta Pani z okazji żeby, idąc za sprawdzoną praktyką PiSu, podzielić polskie społeczeństwo. Nie możemy dopuścić do sytuacji która, mówi Pani: „doprowadziłaby do tego, że my, którzy ciężko pracujemy za biurkiem, finansowalibyśmy wszystkich tych, którzy są w różnych celach w podróży”. Określa ich Pani: „tylko garść naszego społeczeństwa”. Tu delikatnie zaznaczę, że znaczna część tej garści, czy garstki, w czasie kiedy Pani „ciężko pracuje za biurkiem”, przynajmniej równie ciężko pracuje w różnych europejskich krajach na budowach, przy zbieraniu ogórków, w restauracjach ale i w szpitalach, i w projektach naukowych. Niektórzy organizują wystawy, lub wystawiają swoje dzieła, inni grają koncerty, lub grają w teatrach, ale nikt z nich nie rozumie czemu w Europie bez granic mają ponosić dodatkowe koszty rozmawiając przez telefon, śląc zdjęcia do rodziny, korzystając ze skrzynki e-mailowej, lub ze słownika elektronicznego, szukając najkrótszej drogi przez miasto, czy też numeru telefonu do lekarza w okolicy. Uwolnienie obywateli, też turystów i wczasowiczów, od tych dodatkowych opłat nazywa Pani „żądaniami Komisji Europejskiej”, ale przecież wie Pani świetnie, że Komisja stoi na straży prawa i Traktatów i ma obowiązek pilnować by to co zdecydował Parlament i Rada funkcjonowało w praktyce.
Anna Streżyńska ustosunkowała się do tego listu wczoraj, podczas spotkania na Uniwersytecie Warszawskim. Podtrzymała swoją opinię na ten temat.
Jestem uczulona na populizm. Komisja Europejska uprawia bardzo populistyczną politykę, która nie patrzy na to, co ile kosztuje. Nie ma darmowych połączeń. Jeśli gdzieś się nie pokrywa kosztów to ci, którzy ponoszą z tego tytułu straty odbijają je sobie gdzie indziej. W Polsce problem polega na tym, że mamy dwóch operatorów, którzy są globalnymi koncernami i dwóch lokalnych. Globalne mogą zrealizować pomysły KE, odbijając sobie regulacje np. na rynkach afrykańskich, gdzie zwrócą im się koszty. Tym samym tworzą nieuczciwą konkurencję, by wyeliminować innych graczy z rynku. Ci, którzy działają na rynku krajowym muszą ponieść wszystkie straty sami.
Podsumowując: koszty tego, że jeżdżę za granicę i stamtąd rozmawiam pokryje ktoś, kto płaci rachunek w Polsce i się stąd nigdy nie rusza, bo koszty gdzieś muszą być pokryte. Rozproszy się to po prostu na wszystkich klientów danej sieci. Ta podwyżka będzie.
Trudno się tu nie zgodzić z panią Minister. Jednak nadal nikt nie zdradził, jak można to rozwiązać tak aby, raz, operatorzy nie musieli podnosić cen, dwa, by wszyscy klienci mogli korzystać z takich samych zasad. W tej chwili mamy rzeczywiście podzielony rynek, po obu stronach po dwóch dużych operatorów, ze zbliżoną liczbą klientów.
Minister Streżyńska powiedziała również, że są rynki w Europie, gdzie operatorzy zwrócili się już ze skargą do swoich regulatorów z żądaniami pokrycia strat. Ale te pokryte mają być z budżetu, znowu więc płacimy wszyscy. Naprawdę patowa sytuacja, ciężko przewidzieć, jak to się rozwinie. Mam nadzieję, że ktoś tu wymyśli rozwiązanie, w którym najmniej ucierpią klienci.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu