Nadal pełen żalu do LG nieustannie śledzę na bieżąco doniesienia o nowościach w Android Wear. Najnowsza aktualizacja jeszcze co prawda nie trafiła do ...
Nadal pełen żalu do LG nieustannie śledzę na bieżąco doniesienia o nowościach w Android Wear. Najnowsza aktualizacja jeszcze co prawda nie trafiła do użytkowników, ale za sprawą nowego smartwatcha LG Watch Urbane wiemy już dokładnie czego się po niej spodziewać. I krótko mówiąc jestem z niej w pełni zadowolony.
O tym, co pojawi się w nowej wersji platformy dla zegarków pisaliśmy już od jakiegoś czasu - dziś natomiast mamy już pełen obraz tego, jak prezentują się wszystkie opisywane nowości w systemie. Wielu użytkowników z USA postanowiło nie czekać na rozpoczęcie oficjalnej sprzedaży Watch Urbane w Stanach Zjednoczonych, zdobywając nowy zegarek z innych źródeł - od operatorów komórkowych lub z innych krajów. Dzięki temu mogli się oni pochwalić swoim nabytkiem na YouTube i zaprezentować wszelkie nowinki w systemie, którego najnowsze wydanie jest już preinstalowane na Watch Urbane.
Okej, ale ile tego polskiego?
Pierwsze o czym należy wspomnieć to pojawienie się języka polskiego. Nie wiemy niestety jak głęboko sięga jego wdrożenie, ponieważ dysponujemy jedynie krótkim ujęciem, na którym widoczne są komunikaty w języku polskim: "Witamy" i "Przesuń aby rozpocząć". Nie spodziewałbym się jednak pełnej integracji z Google Now, czyli wraz z komendami głosowymi. O tym wiadome byłoby już nieco wcześniej, być może przy okazji debiutu kolejnych uaktualnień dla samego Androida Lollipop. Obecność języka polskiego jednak może, choć wcale nie musi, zapowiedzieć wprowadzenia zegarków z systemem Google do oficjalnej sprzedaży w naszym kraju. Pełen zachwytu pisałem o obsłudze Chromecasta przez HBO Go Polska, lecz o oficjalnej premierze dongla Google nadal nic nie wiadomo.
Jest lepiej, ale nie idealnie
Wśród zmian w interfejsie warto napomknąć o delikatnej zmianie sposobu prezentacji ikon od profilu dźwiękowego - zamiast karuzeli są teraz one ułożone jedna obok drugiej. Niestety, nadal Google nie zdecydowało się na rozdzielenie aktywności powiadomień na zegarku i telefonie, co było możliwe przed poprzednią aktualizacją Android Wear. Przeorganizowane zostały ustawienia - kolejne pozycje na liście noszą bardziej intiucyjne nazwy. Dwie opcje są całkowitymi nowościami - łączność Wi-Fi i możliwość przełączania się pomiędzy kartami/powiadomieniami przy pomocy ruchu nadgarstkiem. Pierwsza z nich nie trafi do wszystkich smartwatchy na rynku, ale na całe szczęście druga będzie dostępna dla wszystkich.
Aplikacje!
Korzystanie z aplikacji na zegarku również staje się znacznie łatwiejsze - umiejscowiona do tej pory głęboko w ustawieniach zegarka lista zainstalowanych programików pojawia się teraz po geście w lewo na ekranie głównym. Przewijając pionowo przejrzymy wszystkie aplikacje, zaś na prawo tym razem Google dodało listę kontaktów, co przyspieszy nawiązanie konwersacji, a jeszcze dalej dostępne jest Google Now. Przytrzymanie korony zegarka zabierze nas bezpośrednio do launchera. Dla osób korzystających z emoji, Google przygotowało także funkcję rozpoznawania narysowanych na ekranie obrazków zamieniając je na faktyczne emoji, które możemy przesłać znajomym.
Brak rewolucji to dobra sprawa
Bez wątpienia nie są to zmiany, które mógłbym określić rewolucyjnymi. I bardzo dobrze, bo tego nie oczekuję i nie potrzebuję. Fundamenty na jakich zbudowano zasady działania Android Wear uznaję za najlepsze na rynku. Uaktualnienie wnosi kilka niezbędnych szlifów, których dostarczenie bardzo szybko doceni się używając zegarka na co dzień. Nie oznacza to jednak, że nie liczę na więcej - Google z pewnością zdaje sobie sprawę, że Apple Watch to urządzenie, które jednocześnie może przysłużyć się smartwatchom, także tym z Android Wear, a jednocześnie im zagrozić. Wyraźnie widać, że premiera Apple Watch wpłynęła na Google niczym inspiracja. Oby tak dalej.
Zrzuty ekranu z filmu @DetroitBorg i Android Central
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu