Felietony

Doszliśmy do ściany social mediów. Trudno wyobrazić sobie platformę skuteczniejszą od TikToka

Patryk Koncewicz
Doszliśmy do ściany social mediów. Trudno wyobrazić sobie platformę skuteczniejszą od TikToka
27

Media społecznościowe istnieją po to, aby szybko i skutecznie dostarczać użytkownikowi uzależniających treści. Nikt nie robi tego tak skutecznie, jak TikTok.

Cztery lata. Tyle potrzebował TikTok aby z muzycznej aplikacji dla nastolatków awansować na szóste miejsce w rankingu największych platform społecznościowych na świecie. Z przeszło miliardem aktywnych użytkowników miesięcznie stał się prawdziwym trendsetterem, a internetowe dinozaury w postaci YouTube’a czy Instagrama błyskawicznie zaczęły kopiować pomysły, które do TikToka przyciągały tak liczne grono odbiorów. Największą siłą social mediów jest sposób przekazu, a ten chińska platforma opanowała do perfekcji. Obserwując obecne media społecznościowe trudno wyobrazić sobie skuteczniejszą metodę dystrybucji treści, niż w postaci krótkich wideo. Czy to sprawia, że TikTok jest ostatnią formą starych social mediów, ponad którymi może być już tylko Metaverse?

Od stories do TikToka

Social media stale ewoluują. Z początku długie i przynudzające posty z Myspace czy Facebooka zaczęły ulegać skróceniu i większej dynamice. Gdy Myspace powoli kończył swój żywot, na rynku pojawił się Twitter, które zredefiniował sposób, w jaki korzystamy z mediów społecznościowych. Na Twitterze informacja jest szybka i konkretna. Oczywiście głównym motorem napędowym tej specyfiki jest ograniczona ilość znaków, ale nie bez znaczenia jest też społeczność skupiona wokół serwisu z niebieskim ptakiem, która nierzadko traktuje go jako źródło szybkich newsów.

Źródło: Depositphotos

Przyznam, że to właśnie taką formę dostarczania treści lubię najbardziej. Niestety ma ona mały potencjał emocjonalny i nie działa na wyobraźnie w wystarczająco mocny sposób. Instagram pokazał, że przyszłość drzemie w obrazie. Ma on potencjał nie tylko w kwestii przykuwania uwagi, ale także monetyzacji publikowanych treści. Platforma zaczynała jako społecznościowy serwis dla entuzjastów fotografii, gdzie dbałość o szczegóły i efekt końcowy grały pierwsze skrzypce. Internet parł jednak do przodu, wciąż domagając się więcej i szybciej.

Dwa lata po premierze Instagrama, gdy serwis mógł pochwalić się już milionami użytkowników, na scenie łokciami zaczął rozpychać się Snapchat. Aplikacja z charakterystycznym duszkiem na białym tle debiutowała w 2011 roku, jednak dopiero w 2013 jej twórcy wprowadzili rozwiązanie, które okazało się strzałem w dziesiątkę, kopiowanym później przez większe podmioty. Mowa oczywiście o stories, czyli swego rodzaju tablicy, poświęconej kilkusekundowym wideo lub zdjęciom. Zamysł był prosty – jeszcze bardziej przyspieszyć sposób przekazywania treści.

Stories wyniosły Snapchat na wyżyny popularności do tego stopnia, że nawet sam Mark Zuckerberg chciał wykupić platformę. Po kilku odrzuconych propozycjach Zuckerberg postanowił pójść na skróty i po prostu ukraść pomysł, wdrażając go na Instagramie w 2016 roku. Był to początek końca sukcesów Snapchata. Nie dało się ukryć, że celebryci i osoby publiczne bardziej preferują Instagrama. Skopiowanie stories skradło Snapchatowi nieco odbiorców, a rok później Zuckerberg poszedł za ciosem, wyposażając Facebooka w to samo narzędzie.

Już wtedy było wiadomo, że to właśnie stories będą wyznaczać trendy przyszłych platform. W rękach wprawnego influencera pozwalały na dynamiczny i bardziej naturalny sposób kontaktu z odbiorcami, niż skrojone na miarę posty z Facebooka czy retuszowane zdjęcia na Instagramie. Stories dostarczały informacji z pierwszej ręki, na świeżo i bez zbędnych zabiegów wizerunkowych, a dodatkowo znikały po określonym czasie. Stały się tym samym jednym z podstawowych narzędzi social media marketingu, generującym ogromne przychody. Nagle okazało się, że każda platforma chce mieć swoje stories, nawet te stricte skupione na komunikacji, takie jak Messenger czy WhatsApp. Aż w końcu ktoś postanowił zebrać te doświadczenia i stworzyć aplikację, która postawiła wszystko na kilkusekundowe wideo.

Skoro internauci uwielbiają treści w formie szybkich filmików, to dlaczego nie stworzyć medium, skupionego tylko na tym sposobie przekazu? Pomyślało ByteDance i zreorganizowało swój serwis dla nastoletnich odbiorców.

Social media doszły do ściany. Dalej jest już tylko Metaverse

Music.ly, to nieistniejący już dziś serwis, który celował w młodszych i umuzykalnionych użytkowników. Aplikacja polegała bowiem na dostosowywaniu ruchu ust do muzycznych podkładów w tle, oraz wymyślaniu do nich specjalnych układów tanecznych. W 2018 roku chińska korporacja przemianowała Music.ly na TikToka, tworząc nową erę w historii mediów społecznościowych.

Źródło: Depositphotos

Starzy wyjadacze dalej tworzą content oparty o pierwotne założenia, jednak cała otoczka serwisu zmieniła się nie do poznania. TikTok jest dziś gigantyczną platformą reklamowania treści wszelakich. ByteDance wzięło na warsztat motywy, które mają zwrócić uwagę użytkownika oraz wciągnąć go w użytkowanie, uzależnienie od treści i wielogodzinne gapienie się w ekran. Opierając swoje działania na szybkim dostarczaniu kilkusetudowych wideo rodem ze stories i wysoce uzależniających algorytmach stworzyli medium niemalże doskonałe.

Z TikToka korzysta dziś przeszło miliard użytkowników rozsianych po 154 krajach. Liczba ta stale rośnie i ma potencjał na przebicie Instagrama w najbliższych latach. I tu pojawia się pytanie, czy chińska platforma jest ostatecznym etapem ewolucji mediów społecznościowych, zanim na dobre wejdą w erę rozszerzonej rzeczywistości?

Choć o Metaversie wciąż wiadomo stosunkowo niewiele, a sam Marca Zuckerberg nie jest w stanie jednoznacznie sprecyzować jaką formę przyjmie Internet nowej generacji, to nie ma wątpliwości, że na przestrzeni dekady media, jakie dziś znamy, mogą zmienić się nie do poznania. Nie tylko giganci branży tech pompują astronomiczne kwoty w rozwiązania zbliżające ich do sieci VR, ale także światowe marki, wysoce rozpoznawalne w popkulturze. Meta raz za razem dzieli się kolejnymi szczegółami z prac nad Metaversem a Apple już niebawem pokaże swoje okulary do wirtualnej rzeczywistości. Wiele wskazuje więc na to, że nie będzie to chwilowa moda, a potężna infrastruktura. Dziś wiele jest powodów do powątpiewań i kpin – tak Mark, mówię o Twoich plastelinowych awatarach – ale wystarczy rzucić okiem na to, jak zmieniła się technologia na przestrzeni ostatni 10 lat. Media społecznościowe także będą musiały się do tego dostosować.

Czy jesteście w stanie wyobrazić sobie coś skuteczniejszego w dostarczaniu treści od TikToka? Nie mówię tu oczywiście o treściach w rozumieniu newsów ze świata, a ogółu contentu, na jaki składają się platformy społecznościowe, czyli rozrywka, wiedza, reklama i kreowanie wizerunku. Żaden inny serwis nie oferował wcześniej tak szybkiej drogi do społecznego awansu i rozpoznawalności niż właśnie TikTok. Ja zatrzymałem się jeszcze na etapie Infulencera w rozumieniu znanych z YouTube dinozaurów, którzy na swój wizerunek pracowali latami, przy użyciu różnych form i platform. Dziś gwiazdą TikToka możesz stać się w miesiąc, a to otwiera drogę do sławy, licznych współprac z markami i nawet przebicia się do tradycyjnych mediów.

Źródło: Depositphotos

TikTok dał młodym ludziom doskonałe narzędzie do zaistnienia w sieci i zarabiania w sposób, o jakim ich rodzicom się nie śniło. Chiński serwis robi dokładnie to samo, co inne media – kradnie nasz czas. Różnica polega jednak na tym, że robi to szybciej, intensywniej i skuteczniej. Oczywiście nie można traktować tego w stu procentach jako zjawisko pozytywne, wszakże media społecznościowe nigdy dobrych zamiarów nie miały. Sęk w tym, że analizując obecne trendy, trudno wyobrazić sobie aplikację, która mogłaby drenować użytkownika jeszcze lepiej.

Zapewne odbiorcy ze starszych generacji będą krytykować, wyśmiewać i wątpić, ale prawda jest taka, że ich zdanie w tej kwestii nie ma zbyt wielkiego znaczenia. Przyszłość leży w rękach młodych, wychowanych już w erze TikToka. Wystarczy wysłuchać perspektywy przedstawicieli Pokolenia Z. W kwestii trendów i algorytmów można się od dzisiejszych nastolatków nauczyć naprawdę wiele, bo doskonale zdają sobie sprawę z mechanizmów, które przyciągają użytkownika do ekranów.

Źródło: Depositphotos

To co my postrzegamy jako „szybkie i intensywne” dostarczanie treści, dla nich jest normalnym zjawiskiem. Jeśli więc technologiczne korporacje chcą zabiegać o ich uwagę, to będą musiały zapewnić wrażenia o poziomie intensywności wykraczającym poza dotychczasowe doświadczenia. Stories, TikToki, zdjęcia i wideo muszą być jeszcze bardziej immersyjne, a to może zagwarantować tylko rzeczywistość rozszerzona. Kiedy się to stanie? Na to pytanie nie odpowiem. Jestem jednak przekonany, że kolejna duża platforma społecznościowa, która będzie mogła konkurować z obecnymi gigantami, będzie funkcjonować już w Metaversie.

Stock image form Depositphotos

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu