Recenzje gier

Miłość, szczury i odór gnijących trupów. Recenzja Plague Tale: Requiem

Patryk Koncewicz
Miłość, szczury i odór gnijących trupów. Recenzja Plague Tale: Requiem
4

Czy zaraza może być piękna? Choć brzmi to groteskowo, Plague Tale: Requiem udowadnia, że tak.

Są takie tytuły, przy których masz w głowie dudniąca myśl: „Gdzieś to już widziałem”. Plague Tale: Requiem jest właśnie taką produkcją, która czerpie z poprzedniczki garściami. Jednak jeśli są to dobre wzorce, to dlaczego miałaby ich nie powielać? Chwytajcie za pochodnie i nie dajcie się ugryźć. Ruszamy w podróż przez średniowieczną Francję, gdzie koszmar zarazy miesza się z pięknem siostrzanej miłości i czarującymi krajobrazami Prowansji.

Powrót do piekła

Plague Tale: Requiem to kontynuacja świetnie przyjętej przygodówki z 2019 roku. W grze ponownie wcielimy się w rolę Amicii de Rune, szlachcianki z francuskiego rodu, która wraz z młodszym bratem Hugo ucieka przed czarną śmiercią. Walka z zarazą jest nierówna, bowiem to właśnie chłopiec przez swoją chorobę znajduje się w jej epicentrum.

Fabularnie znów przenosimy się do XIV-wiecznej Francji gdzie Amicia wraz z rodziną i bliskimi próbuje na nowo ułożyć sobie życie w świecie dotkniętym bezlitosną zarazą. Szybko okazuje się jednak, że chwila wytchnienia nie będzie trwać wiecznie, a krwiożercze szczury ani myślą odpuścić. Gdy konwencjonalne metody leczenia praktykowane przez miejskich magistrów zawodzą, trzeba sięgnąć po iście baśniowe remedium prosto z koszmarów chłopca. Dotarcie do niego jest motywem przewodnim w Plague Tale: Requiem.

Ogniem, procą i alchemią

Pod względem samego gameplay’u gra niewiele różni się od poprzedniczki. Ponownie mamy do czynienia z przygodową skradanką, obserwowaną zza pleców bohatera. Twórcy przy premierze pierwszej odsłony zdradzili, że mocno inspirowali się The Last of Us i choć realia gry za nic nie przypominają postapokaliptycznych Stanów Zjednoczonych, to nacisk na ciche przemykanie przez uliczki miast faktycznie może przywodzić na myśl exclusive od Naughty Dog.

Skradanie nie jest oczywiście jedynym etapem poruszania się po dość liniowych lokacjach. Amicia jest przecież wprawionym operatorem procy, zdolnym do eliminacji wrogów jednym celnym strzałem. Problem polega jednak na tym, że nie wszyscy wrogowie są podatni na ataki. W przypadku ciężko opancerzonych strażników – Inkwizytorów znanych z Innocence zastąpilła armia Prowansji – trzeba zastosować nieco bardziej kreatywne techniki.

Główna bohaterka ma niewielkie szanse w bezpośrednich starciach z przeciwnikami, dlatego znów konieczne będzie zastosowanie sprytu. Tam, gdzie nie można skryć się pod wrakiem wozu lub w gęstej trawie, trzeba wykazać się konieczną brutalnością. W tym pomoże znany z pierwszej części alchemik Lucas, który dostarcza Amicii różnorakich substancji do walki i dywersji.

Jeśli miałeś styczność z pierwszą odsłoną, to zapewne doskonale wiesz, że największą słabością szczurów jest ogień. Jego odpowiednie wykorzystanie pozwala nie tylko eliminować strażników, ale też unikać opętanych zarazą hord, które w Plague Tale: Requiem są – zgodnie z obietnicami twórców – jeszcze większe niż w jedynce. Momentami wręcz wylewają się z ekranu, tworząc naprawdę przerażający widok, ale trzeba zaznaczyć, że ich animacja poruszania się jest równie dziwna i drewniana co w Plague Tale: Innocence.

Korzystając z chemicznych gadżetów Lucasa Amicia może przykładowo ugasić pochodnię strażnika czyniąc go łatwym celem dla szczurów lub podpalać płonącym pociskiem snopy siana, by bezpiecznie przejść przez korytarz pełen krwiożerczych gryzoni. Z biegiem gry bohaterka zyskuje kolejne rodzaje amunicji lub umiejętności, dzięki czemu etapy można przechodzić na kilka różnych sposobów.

Nie jest to jednak nic nowego. Większość technik była już dostępna w pierwszej części, zatem twórcy poszli trochę na łatwiznę, ale z drugiej strony główkowanie nad alternatywnymi możliwościami jest przyjemne, a dobre zsynchronizowanie podstępu i skrytobójstwa daje satysfakcję.

Powtarzalność widoczna jest także w przypadku zagadek logicznych. Te, obok eliminowania strażników, stanowią główny element rozgrywki w obu częściach Plague Tale. Przesuń wózek, by wejść na podest, zakręć kołowrotkiem, by przesunąć kładkę. Nie ma w tym filozofii, ale zdarzają się takie etapy, gdzie zagadki są problematyczne. Nie dlatego, że wymagają zaawansowanego myślenia, ale z powodu nie do końca jasnego tłumaczenia przez bohaterów. To oni bowiem nakierowują gracza na konieczność wykonania danej czynności i momentami ich wskazówki wyrażane półsłówkami niewiele wyjaśniają.

Dziennikarski obowiązek nakazuje mi też wskazać dwa etapy, gdzie gra po prostu odmówiła interakcji z jakimkolwiek przedmiotem, a ja utknąłem w pomieszczeniu, kręcąc się beznadziejnie w poszukiwaniu rozwiązania. Była to jednak wczesna wersja przedpremierowa, a developerzy uprzedzali mnie, że takie problemy mogą wystąpić w rzadkich przypadkach.

Przygotujcie się, że podobne do siebie zagadki będziecie wykonywać naprawdę wiele razy, bo Plague Tale: Requiem jest grą zaskakująco długą. Przejście głównego wątku fabularnego bez zbędnej zabawy w szukanie znajdziek zajmuje około 20 godzin, zatem niemalże dwa razy dłużej niż w przypadku pierwszej odsłony.

Wracając na chwilę do Lucasa warto zaznaczyć, że w Requiem to właśnie on będzie naszym kompanem przez znaczną część gry i to zdecydowanie na plus. Uganianie się za wiecznie narzekającym Hugo w Innocence trochę mnie irytowało, a z Lucasa jest przynajmniej jakiś pożytek. Nie dość, że potrafi ciętą ripostą doprowadzić rozchwianą emocjonalnie Amicię do porządku, to dodatkowo możemy oddelegować go do wykonania brudnej roboty, na przykład w postaci przełączenia mechanizmu lub kręcenia kołem otwierającym bramę.

Pokonywanie kolejnych etapów ułatwiają ulepszenia przedmiotów i drzewko umiejętności. Dzięki nim możemy przykładowo zwiekszyć zasobność sakiewki na materiały lub ograniczyć hałasy, przez co Amicię trudniej wykryć podczas skradania. Trzeba jednak powiedzieć wprost, że są to ułatwienia, a nie elementy obowiązkowe. Większość z etapów da się bowiem przejść bez rozwijania tych cech. Dlaczego? Bo sztuczna inteligencja przeciwników znów nie grzeszy inteligencją. Strażnicy poruszają się jak na szynach i jeśli wystarczająco szybko wrócimy do ukrycia, szybko zapomną, że nas wykryli. Trzeba jednak pamiętać, że w Plague Tale: Requiem ważniejsza od skomplikowanej rozrywki jest poruszająca fabuła. A to wyszło twórcom nad wyraz dobrze.

Miłość w czasach zarazy

Trudno dbać o relacje międzyludzkie w czasach zarazy. Tam, gdzie trup ściele się gęsto, każdy dba o własny interes a moralność i uczucia w zasadzie nie istnieją. Przedstawienie ponurej codzienności zwykłych zjadaczy chleba naprawdę mocno działa na emocje. Mieszkańcy odwiedzanych w grze miasteczek i wiosek są tylko nic nieznaczącym trybikiem w morderczej grze o przetrwanie. Momentami aż ciężko patrzeć na gnijące truchła, które jeszcze chwilę temu były tańczącymi na miejskim jarmarku akrobatami, próbującymi znaleźć odrobinę radości w podłych czasach zarazy.

Twórcy w pełni świadomie mieszają odrażające widoki nadżeranych przez szczury trupów z niegasnącą miłością Hugo i Amicii. Pierwsza odsłona nakreśliła silną relację między bohaterami, a Requiem jeszcze mocniej zacieśnia te więzi. Starsza siostra ze wszystkich siła stara się zapewnić Hugo odrobinę dziecięcej beztroski, nie wahając się jednocześnie przed złamaniem swojego kodeksu moralnego dla dobra brata.

Amicia z każdą kolejną misją i każdym kolejnym zabójstwem coraz głębiej zatapia się w odmętach szaleństwa, stając się postacią dojrzalszą, ale także znacznie brutalniejszą. W zasadzie można stwierdzić, że młoda bohaterka stała się dokładnie tym, przed czym zawsze uciekła – zimnym i nieobliczalnym mordercą, który w walce o przetrwanie nie zawaha się przed niczym.

Rzadko spotyka się w grach taką realną i szczerą relację między bohaterami. Scenarzyści odwalili kawał dobrej roboty w przygotowaniu ujmujących charakterów postaci i burzliwych dialogów. W poprzedniej odsłonie główna bohaterka była nieco pretensjonalna i sztuczna. W Plague Tale: Requiem czuć strach i ulatującą nadzieję na lepsze jutro. I to sprawia, że gracz nawiązuje z bohaterami specyficzną więź. A wszytko to skąpane w doprawdy pięknych krajobrazach południowej Francji.

Jaka piękna apokalipsa

Plague Tale: Requiem świetnie balansuje na granicy zachwytu i obrzydzenia. Wąskie uliczki slumsów pełne zjadanych przez świnie trupów kontrastują tu z pięknym widokiem miasta skąpanego w promieniach zachodzącego słońca. Zakrwawione lochy z chmarą szczurów obgryzających ostanie fragmenty mięsa ze szkieletu jakiegoś nieszczęśnika, przechodzą w kolorowe, idylliczne wręcz łąki pełne kwiatów i krzewów.

Pierwsza część serii była naprawdę ładną grą, ale w przypadku Requiem twórcy wskoczyli na jeden poziom wyżej. Zwiedzając niektóre lokacje aż chce się na chwile zatrzymać i uruchomić dostępny w grze tryb fotograficzny. Zupełnie tak, jakby developerzy chcieli pokazać, że pomimo przerażającej zarazy gdzieś na świecie wciąż toczy się normalne życie, a to rozpala nadzieje gasnącą powoli w sercach bohaterów. I to w Plague Tale: Requiem jest piękne.  O ile oczywiście można tak określić plagę czarnej śmierci.

Podsumowanie

Przyznam szczerze, że przed rozpoczęciem przygody w nowym Plague Tale nie oczekiwałem od gry zbyt wiele. Innocence było produkcją dobrą i słusznie ocenianą pozytywnie przez wielu recenzentów, ale nieco drewniany system walki, momentami irytujący bohaterowie i pomniejsze błędy w gameplay’u sprawiały, że nie chwyciła mnie za serce. Widać jednak, że odpowiadające za grę Asobo Studio odrobiło lekcję. Requiem to esencja tego co w pierwszej odsłonie zachwycało, ale doprawiona dojrzalszą fabułą, lepszą grafiką i jeszcze większą ilością szczurów. Jeśli przymkniemy oko na powtarzalność niektórych elementów rozgrywki i sporadyczne błędy techniczne, to otrzymamy naprawdę mocnego kandydata do tytułu gry roku w kategorii fabularnej.

Plague Tale: Requiem – 8.5/10
plusy
  • Piękne krajobrazy południowej Francji
  • Poruszająca fabuła
  • Relacje między bohaterami
  • Wiele możliwości eliminacji wrogów
  • Jeszcze więcej szczurów!
minusy
  • Wciąż nieco drewniany system walki
  • AI przeciwników
  • Momentami niejasne zagadki

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu