Felietony

Po latach z Kindle chętniej wybieram inne czytniki

Konrad Kozłowski

Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...

64

Dla jednych Kindle jest tym jedynym urządzeniem, dla innych pozostałe czytniki też są w porządku, ale należy dobrze wybrać. Niegdyś zaliczałem się do pierwszego grona użytkowników, ale ostatnie lata zmieniły moje podejście.

Są takie produkty, które często stają się synonimem dla całej kategorii urządzeń. Wskazanie alternatywy dla Kindle czy iPada nie jest łatwe, mimo iż nie każdy potrzebuje najnowszych, najdroższych i najlepszych pod każdym względem urządzeń. Portfolio obydwu linii produktów też się zmieniło, bo oferowanych modeli jest znacznie więcej i to w przeróżnych przedziałach cenowych i więcej klientów decyduje się na te urządzenia. Niemniej, powodów dla których ktoś wybierze tablet z Androidem lub czytnik inny, niż Kindle (np. Pocketbook, Kobo, InkBook itd.) też nie brakuje, a wszystko rozbija się o potrzeby i oczekiwania. Jeśli ktoś stawia na multimedia i oglądanie filmów oraz seriali, to lepszym wyborem niż iPad będzie chociażby Galaxy Tab od Samsunga, ponieważ proporcje boków ekranu, jak i sam wyświetlacz bardziej sprzyjają pochłanianiu kolejnych odcinków.

Kindle jako sprzęt i ekosystem? Super. Ale co z innymi usługami?

Podobnie jest z czytnikami, bo do pewnego momentu sam rynek nie tworzył okazji do wykazania się innym urządzeniom. Zakupione ebooki wygodniej było wysłać do chmury, dzięki czemu trafiały na czytnik oraz każde urządzenie z aplikacją Kindle, a postępy w czytaniu magicznie się synchronizowały. Sytuacja zmieniła się dla mnie w momencie, gdy do gry wkroczyły usługi subskrypcyjne. Kindle Unlimited w Polsce nie może się równać z Legimi i Empik Go, dlatego kilkukrotnie sprawdzałem jak wypadają nasze lokalne usługi. Wobec Legimi i Empik Go można mieć pewne zarzuty, ale koniec końców to dość udane oferty. Na tyle udane, że zmieniły moje podejście do czytania.

Jak wiele razy wracacie do tej samej książki? Na pewno są tytuły, które warto sobie powtórzyć lub je po prostu mieć dla siebie w razie potrzeby, ale w moim przypadku duża część lektur to powieści do przeczytania na raz. Wybrane pozycje kupuję w wersji cyfrowej lub papierowej do domowej biblioteczki, ale po uzupełnieniu pewnych braków nie robię zakupów tak często. Coraz częściej jednak zdarzało mi się zorientować, że zakup nie był do końca trafny.

Przekleństwem, ale i błogosławieństwem są szerokie katalogi usług na abonament, które można przeglądać i przeglądać, i przeglądać, aż znajdziemy coś dla siebie. Po rozpoczęciu czytania widzisz, że to nie dla Ciebie? Usuwasz z półki i wybierasz kolejny tytuł. Właśnie dlatego - nieduży koszt w skali miesiąca i szeroki wachlarz tytułów - częściej czytam pozycje dostępne w abonamencie, a nie te znajdujące się w mojej kolekcji. Kindle do takich zastosowań średnio albo w ogóle się nie nadaje.

Nowości na rynku sprawiły, że inne urządzenia stały się bardziej atrakcyjne

Oczywiście InkBooki, a także Pocketbook (lub jego brandowana wersja Empik GoBook) mają swoje wady, ale można też liczyć na atuty sprawiające, że Kindle będzie nieco zacofaną platformą. System przygotowany jest do ścisłego działania w ekosystemie Amazonu, dlatego żadne aplikacje z zewnątrz na Kindle'ach się nie znajdą, ale takie ograniczenie nie zawsze mi odpowiada. Oferty, promocje i treści na wyłączność (czasem tylko w danym terminie) sprawiają, że comiesięczny abonament z opcją wyłączenia subskrypcji w dowolnym momencie to bardziej kusząca propozycja, aniżeli polowanie na promocje na ebooki.

Nie żeby mi to specjalnie przeszkadzało, bo narzędzi do wyłapywania obniżek nie brakuje, ale niektóre nowości lub pojedyncze tytuły rzadko bywają tak szybko dostępne po prostu taniej. Jeśli nie zależy mi na posiadaniu czegoś, to w ramach subskrypcji mogę przeczytać wiele więcej treści (lub posłuchać, bo ponownie staram się przekonać do audiobooków - pomimo ogromnej sympatii do podcastów i seriali, typowe audiobooki wciąż mnie nie wciągają). Na pewno nie dałbym rady tak dużo kupić tytułów na własność zamykając się w kwocie 30-45 złotych miesięcznie, dlatego Amazon chyba powinien myśleć o rosnącej konkurencji w Polsce coraz bardziej na poważnie. Empik czy Legimi uruchomili swoje usługi dla Kindle, ale pojedyncza decyzja lub aktualizacja jednej z firm może wszystko zmienić.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu