Technologie

Tech-konserwatyzm… Japonia „chce” w końcu odejść od 3,5 calowych dyskietek

Krzysztof Kurdyła
Tech-konserwatyzm… Japonia „chce” w końcu odejść od 3,5 calowych dyskietek
0

Z czym kojarzy się wam technologicznie Japonia? Mi osobiście z krajem w którym technologie i automatyzacja zawsze wyprzedzały Europę o kilka lat. Jakież więc było moje zdziwienie, gdy przeczytałem, że japońskie urzędy dopiero w 2026 r. zakończą porzucanie... dyskietek.

Ostatni Mohikanie

3,5-calowe dyskietki o szalonej pojemności 1,44 MB to rzecz, której najprawdopodobniej najmłodsi czytelnicy Antyweb mogą w ogóle nie kojarzyć, chyba że z ikony w systemie Windows. W Polsce tan przestarzały rodzaj pamięci, hmmm, „masowej” umarł już parę lat temu, a najdłużej utrzymał się chyba w ZUS.

Nieprawdopodobnie długo utrzymały się dyskietki, i to 8-calowe, w amerykańskiej armii. W oparciu o nie działał automatyczny system dowodzenia i kontroli nad bronią nuklearną. Dość powiedzieć, że ich poprzednikiem były perforowane karty. Nie mniej ostatnio zastąpiono je dyskami SSD.

Jednymi z ostatnich dyskietkowych Mohikan wydawały się linie lotnicze, których pracownicy co 28 dni muszą z naręczami dyskietek aktualizować bazy danych nawigacyjnych w niektórych Boeingach i Airbusach. Przy czym to jeszcze jakoś można zrozumieć, wiedząc jak skomplikowane, drogie są procesy certyfikacji nowych urządzeń w lotnictwie.

Tymczasem w Japonii...

Jak się okazuje, to co w naszej części świata jest już wyłącznie ciekawostką w przypadku bardzo niszowych zastosowań, w ultranowoczesnej, ale i pod pewnymi względami bardzo konserwatywnej Japonii jest... wcale powszechnym zjawiskiem.

Jak wynika z raportu Nikkei Asia, cyfryzacja usług i przenoszenia baz danych japońskiej administracji do sieci ciągle napotyka zaskakujące problemy ze strony konserwatywnych urzędników. Przykładowo, tokijski okręg Maguro do dziś przechowuje dane o płatnościach swoich pracowników na 3,5-calowych dyskietkach, które w celu wypłaty pensji dostarcza fizycznie do obsługującego je banku.

Jak twierdzą urzędnicy, dyskietki dotychczas ich nie zawiodły, a to, że nikt już ich nie produkuje, problemem nie jest. Zapasy urzędu są na tyle duże, że nie muszą się takim problemem przez najbliższe lata przejmować. Pomimo tego, że wszystko wokoło przechodzi do chmury, biurokratyczna bezwładność mogłaby więc utrzymać ten przestarzały nośnik przy życiu jeszcze kilka lat, ale... cios przyszedł z innej strony.

Dyskoteka zaczęła kosztować

Zmianę wymusiły banki, zirytowane tym, że muszą bawić się z danymi dostarczanymi jak za króla Ćwieczka, które za jednym razem postanowiły pozbyć się wszelkich nośników fizycznych i wprowadziły wysokie opłaty za ich obsługę. Mizuho Bank wprowadził opłatę wysokości 50 tys. jenów, czyli około 438 dolarów. Dla okręgu Meguro oznaczałoby to dodatkowe 5000 dolarów opłat rocznie.

W ten oto sposób urzędnikom otworzyły się oczy i stwierdzili, że to bardzo dobry ruch, ponieważ odejście od dysków da oszczędności także wewnątrz urzędu. Dziwne jednak, że bez bankowego bata nikt z nich tych korzyści wcześniej nie zauważył. Cóż, jak widać biurokrację mamy na japońskim poziomie, choć nie wiem, czy jest się z czego cieszyć.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu