Militaria

Wojna z Rosją w sieci ma nowego lidera, czyli jak Czechy zajęły Kaliningrad

Krzysztof Kurdyła

...

14

Ostatnie dni sprawiły każdemu normalnemu człowiekowi wiele radości. Rosji sypią się fronty wschodni i chersoński, i to w tempie zaskakującym nawet największych optymistów. Poważne zwycięstwo, tym razem w sieci odnieśli też... Czesi, którzy wirtualnie zajęli Kaliningrad.

Wirtualne przejęcie

O sztukmistrzu Putinie i jego magicznym przejęciu niekontrolowanych w całości przez Rosję obwodów już pisałem. Rosja podpisała aneksję, po czym 24 godziny później straciła kilka kluczowych miejsc, które ten akt czynią jeszcze bardziej wirtualnym. Co więcej, rozwój walk pod Chersoniem wskazuje, że Rosja straci zaraz swoje ważne „aktywo”, czyli cały przyczółek na prawym brzegu Dniepru.

Prawdziwe pole walki jest oczywiście najważniejsze, ale trzeba pamiętać, że wojna toczy się też w sieci. Jej celem z ukraińskiej i sojuszniczej perspektywy jest niedopuszczenie do zasiania w zachodnich społeczeństwach zwątpienia i strachu. Jednocześnie warto wyśmiewać prymitywne akcje topornej rosyjskiej propagandy.

Nie chodzi w tym wypadku wyłącznie o użytek wewnętrzny, ale i podkopywanie wiary rosyjskiego społeczeństwa w to, że ktokolwiek potraktuje ich jeszcze normalnie. Choć w teorii obie strony mocno dostęp do informacji z przeciwnej strony frontu ograniczyły, w świecie VPN, Telegramów takie rzeczy i tak rozchodzą się bez problemu.

Czeskie święto morza

W przypadku Kaliningradu cała sprawa zaczęła się od żartu jednego z polskich internautów o podziale prawie wyczyszczonego z rosyjskiego wojska okręgu, pomiędzy Polskę a Czechy. Chociaż nasi południowi sąsiedzi nie są jedynym europejskim państwem bez dostępu do morza, to akurat o nim powstało sporo żartów dotyczących tej kwestii.

Sprawę podchwycił jeden z czeskich eurodeputowanych, co nadało sprawie rozgłos. Jak każdy dobry żart tego typu, tak i ten zaczął żyć własnym życiem, tym bardziej że z rosyjskiej strony pojawiły się głosy oburzenia na te żarty. To zresztą pokazuje, jak niski poziom intelektualny prezentuje tamtejszy aparat propagandy, zamiast spróbować sprawę przeczekać, dolali jej tylko wysokooktanowego paliwa.

Potem było już z górki. Pojawiła się oficjalna petycja o przeprowadzenie referendum w okręgu, podano wyniki (wahającymi się pomiędzy 98 a 102% za), zmieniono nazwę Kaliningrad na Královec, a okręg zmienił nazwę i status na Královecky kraj. Internet równocześnie zalała fala memów z krecikiem, czeską flotą i Putinem muszącym starać się w Pradze o wizę na wjazd.

Jedynym zgrzytem jest to, że podział z Polską się gdzieś zgubił, ale nie bądźmy małostkowi, jeśli tylko nie zażądają korytarza, to niech biorą nawet całość ;). Cała akcja wciąż żyje i bawi, przypomina nieco zabawę z San Escobar, w której i autor tego artykułu miał pewien znaczący memowo udział projektując banknot 10 Pablos, sprzedawany później nawet na Allegro :).

Humor na wojnie

Nie mniej, cała akcja, oprócz akcentów humorystycznych ma spore znaczenie propagandowe. W okresie gdy Rosja próbuje stosować szereg zagrywek psyops z anektowaniem terytoriów, aby uwiarygodnić machanie atomem w obronie poszerzonej matuszki, osłabia to wpływy próbujących podkręcać tę narrację na Zachodzie różnych agentów wpływu. Szkoda tylko, że obecnie o palmę pierwszeństwa w internetach Krecik musi walczyć z idiotyczną wypowiedzią Elona Muska, który najwyraźniej dał się Putinowi przestraszyć wizją wojny atomowej.

Patrząc szerzej, choć w wojnie nie ma nic zabawnego, nie da się ukryć, że humor jest potężną bronią tak w rękach Ukrainy, jak i jej sojuszników. Nie ma wątpliwości, że wiele materiałów opracowywanych jest nie spontanicznie, a przez najlepsze agencje PR. Ale to dobrze, ponieważ ewidentnie widać, że działa. Na dziś morale na Ukrainie, pomimo ciężkich strat, jest bardzo wysokie, podobnie jest na wschodniej ścianie, stanowiącej bezpośrednie zaplecze dla Ukrainy.

Nawet na Zachodzie wydaje się, że Rosja straciła swój mocarstwowy image, nawet jeśli strach tam pozostał, to przed jej szaleństwem, a nie potęgą. Róbmy więc dalej swoje, a kto wie, może faktycznie za jakiś czas zobaczymy Krecika na odbudowanym przez Czechów Kraloveckim Hradzie.  ;)

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu