Recenzja

Jaki jest Huawei P50 Pro? - recenzja

Krzysztof Rojek
Jaki jest Huawei P50 Pro? - recenzja
23

Marka Huawei powraca z pierwszym od dłuższego czasu telefonem z serii P. Ile zostało w nim fotograficznej magii poprzedników?

Huawei stara się jak może, by wciąż pokazywać co potrafi na rynku mobilnym. We wszystkich innych kwestiach idzie mu świetnie - laptopy, smartwatche, smartbandy, wagi łazienkowe są po prostu dobrymi produktami. Jednak w przypadku telefonów pozostaje on w tyle, spętany przez formalne blokady w kwestii software'u jak i kardware'u. Oczywiście - niektóre rzeczy da się obejść, jak chociażby brak usług Google. Te w Huawei albo zostały zamienione przez aplikacje z HMS, albo też - zastosowano udane zamienniki, jak APK Pure, gdzie mamy prawie wszystkie programy ze sklepu Play. Z używaniem telefonów Huawei na co dzień nie ma więc problemu, więc nie na tym będę skupiał się w tej recenzji. Interesuje mnie natomiast co innego. Huawei za swój smartfon żąda 5499 zł. Czy jego telefon może bić się z innymi urządzeniami z tej półki cenowej jak równy z równym?

Polecamy na Geekweek: Telefony z dobrym aparatem. Które robią najładniejsze zdjęcia? [TOP 10]

Huawei P50 Pro - specyfikacja techniczna

  • 6,6 calowy wyświetlacz OLED, 1 miliard kolorów, 120 Hz, 1228 x 2700 pikseli (450 PPI).
  • układ Snapdragon 888, grafika Adreno 660,
  • 8 / 12GB RAM,
  • 128 / 256/ 512 GB pamięci wbudowanej,
  • slot kart nanoMemory
  • Android z EMUI 12,
  • łączność bezprzewodowa: Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac/6, dual-band, Wi-Fi Direct, hotspot Bluetooth 5.2, A-GPS, GLONASS, GALILEO, NFC
  • USB-C, czytnik linii papilarnych pod ekranem, brak gniazda słuchawkowego, głośniki stereo,
  • aparaty z tyłu:  50 Mpix, f/1.8 PDAF, 64 Mpix, f/3.5 (3, 5 x zoom) , 13 Mpix, f/2.2, (szeroki kat), 40 MP, f/1,6 (czarnobiały sensor)
  • aparat z przodu: 13 Mpix, f/2.4
  • bateria 4360 mAh, ładowanie 66 W, ładowanie bezprzewodowe 50 W,
  • wymiary: 158.8 x 72.8 x 8.5 mm
  • waga: 195 g
  • cena: 5 499 zł (8/256)

Huawei P50 Pro - wygląd zewnętrzny

Często w takich dyskusjach rolę telefonu sprowadza się do zbioru cyferek, a tymczasem - Huawei P50 Pro ma do zaoferowania nieco więcej. Przede wszystkim - wygląd smartfonu jest, co tu dużo mówić, oryginalny i to w erze, gdzie nawet największe marki stać jedynie na kopiuj-wklej zaczyna być niebagatelnym atutem. Wycięcie na aparaty jest duże, ale jego ułożenie nie przeszkadza w codziennym użytkowaniu. Przeszkadzają natomiast dwie rzeczy. Po pierwsze, mniej istotne, plecki telefonu są szklane, co może się podobać albo nie. Mi się podobało przez pierwszą sekundę, po czym dotknąłem telefonu i okazało się, że jest to jeden z największych magnesów na odciski palców jaki kiedykolwiek trzymałem w rękach. Wsadzenie go do etui to jedyne rozwiązanie.

Tak będzie wyglądał wasz Huawei przez 95 proc. czasu.

Drugim, nieco poważniejszym problemem jest to, że zarówno plecki, jak i ekran są zagięte w kierunku ramki. Oczywiście, wygląda świetnie, jednak przez to ramka jest bardzo wąska co nie tylko nie poprawia jakości chwytu, ale też, przynajmniej dla mnie, jest dosyć niewygodne. Sprawy niestety nie polepsza dołączone do zestawu etui. Wąska ramka sprawia też, że same przyciski są bardzo wąskie. Pomimo więc, że P50 Pro to telefon śliczny i wyjątkowy, to niestety, ale cierpi na tym wygoda korzystania z urządzenia.

Huawei P50 Pro - ekran

Ekrany zawsze były mocną stroną flagowych Huaweiów i tak jest i tym razem. Mamy tu piękne kolory, wysokie odświeżanie, duży zakres jeżeli chodzi o jasność minimalną i maksymalną. Brak tu wsparcia dla standardu HDR10, ale i tak myślę, że jeżeli ktoś kupi ten smartfon dla wyświetlacza, to będzie zadowolony. To, co jednak mnie mocno zaskoczyło na minus, to fakt, że w samym ekranie jest tylko jedna kamerka. Oznacza to, że z telefonu znikł projektor kropek podczerwonych, dzięki któremu odblokowywanie urządzenia twarzą było naprawdę bezpieczne. Szkoda, bo było to jeden z ostatnich smartfonów z tą funkcją na rynku (oczywiście, oprócz iPhone'a).

Huawei P50 Pro - wydajność

W Polsce dostępny jest wariant ze Snapdragonem 888,  8 GB pamięci RAM i 256 GB pamięci wbudowanej. I... nie mogę powiedzieć, że nie jest to trochę rozczarowujące. Owszem, jest to superwydajny czip i fakt, że zmienił się rok nie czyni go ani trochę słabszym. Problem polega jednak na fakcie, że mówimy o smartfonie za 5500 zł, a na rynku zostały już zaprezentowane urządzenia ze Snapdragonem 8 gen. 1, które, delikatnie mówiąc, są tańsze niż Huawei. Do tego mamy chociażby Motorolę G200 ze Snapdragonem 888+, która za 2000 zł także bije Huaweia wydajnościowo. Dodatkowo - Huawei ma problem z throttlingiem, czego można było się spodziewać bo tak smukłej konstrukcji. Pod obciążeniem procesor musi bardzo szybko obniżyć taktowanie i 40 proc. mocy tego procesora idzie sobie... sami sobie dopowiedzcie dokąd.

Jeżeli chodzi o wydajność baterii, to fizyki się nie oszuka. Smukły telefon to i mała bateria. 4300 mAh wystarczy co prawda na cały dzień użytkowania, ale nie liczcie na to, że drugiego dnia nie będziecie musieli sięgać po ładowarkę. Jeżeli jednak już będziecie musieli, to ciężko mi sobie wyobrazić sytuację w której 66 W komuś może nie wystarczyć. Owszem, konkurencja oferuje więcej, ale różnice pomiędzy 66 W a 120 W mierzy się już w minutach, przy czym to pierwsze bardziej oszczędza baterię. Bonusem jest tu prawie tak samo szybkie ładowanie bezprzewodowe.

Huawei P50 Pro - aparat

Seria P zawsze była linią "fotosmartfonów". Do dziś pamiętam jak zdjęcia nocne z P40 Pro wysadziły mnie (i całą branżę tech) z butów. Jednak dwa lata w branży to szmat czasu i konkurencja dała radę nadgonić, czy to przez stosowanie lepszej optyki, czy przez zmyślniejsze zabiegi software'owe. Jak więc wypada nowy Huawei na jej tle? Jeżeli chodzi o zdjęcia w dzień - perfekcja. Są zawsze ostre, telefon inteligentnie rozpoznaje plany, kolory są żywe, a bokeh - bardzo naturalne. Szczególnie to ostatnie zaskoczyło mnie na plus, ponieważ smartfon świetnie rozpoznaje kiedy ma rozmyć tło mocniej.

Szeroki kąt jest.. cóż... szeroki, ale też pełen detali.

3,5 krotny zoom pozwala domknąć kadr kiedy jest to potrzebne. Widać jednak, że w przypadku takich zdjęć łatwo o poruszony kadr.

Mocną stroną P40 Pro były zdjęcia nocne. Spodziewałem się więc, że i tutaj P50 Pro błyśnie. I...tak się nie stało. Owszem - wciąż są to bardzo ładne zdjęcia, ale w sytuacjach, gdzie trzeba zastosować dłuższe naświetlanie, wyraźnie wychodzi słaba stabilizacja obrazu. P40 Pro potrafił wyłonić scenerię z kompletnych ciemności nawet wtedy gdy ludzkie oko nic nie widziało. Od tamtego czasu było kilka telefonów, które charakteryzowała podobna możliwość. P50 zwyczajnie tego nie potrafi, co widać na zdjęciach nocnych, które również pogarszają się wraz z tym jak światła jest mniej i mniej.

*EDIT*

Już po napisaniu niniejszej recenzji udało mi się dopiero wymusić na P40 Pro naświetlanie zdjęcia przez dłużej niż sekundę. Wychodzi więc na to, że w przypadku mojego smartfona ma on problem z określeniem jak jest ciemno i czy powinien zastosować dłuższe naświetlanie. Ma to znaczny wpływ na wyniki zdjęć w nocy w słabszych warunkach, ponieważ nie ma ręcznej możliwości ustawienia czasu naświetlania w trybie nocnym. Szkoda.

Dla osłody - selfie prezentuje się na, jak zawsze, bardzo wysokim dla Huaweia poziomie.

I teraz tak - Huawei ma jeszcze jeden aparat - czarno biały, która ma zbierać dodatkowe informacje dla głównego kadru a oprócz tego sam robi czarno białe (zonk) fotki. Czy jest tu potrzebny? Moim zdaniem - nie. Ani zdjęcia z jego udziałem nie są jakieś lepsze, ani też - same czarno białe fotki nie przyprawiają o opad szczęki.

Zamiast tego podczas robienia zdjęć napotkałem kilka błędów z czego najgorszym było "przeskakiwanie" obiektywów przy zdjęciach w dużym zbliżeniu.  Po prostu jeżeli robiliśmy zdjęcie z dużym bokeh aplikacja czasem potrafiła sama z siebie przeskoczyć na zupełnie inny obiektyw, co konkretnie psuło ujęcie. Z tego co widziałem - inni recenzenci również skarżyli się na aplikację aparatu, więc Huawei musi chyba nieco popracować nad nią, bo chyba niezbyt dobrze współpracuje ona ze Snapdragonem. W tej cenie - wstyd.

Huawei P50 Pro - podsumowanie

Zazwyczaj sprzeciwiam się recenzjom telefonów Huawei które polegają na wymienianiu tego, czego ten telefon nie ma. Tak - nie ma usług Google, ale chyba już ustaliliśmy, że jeżeli ktoś tak ocenia telefony, to nie powinien czytać tej recenzji bo i tak tego smartfona nie kupi. Jeśli jednak ktoś chciałby mieć Huawei, to niestety w cenie 5500 zł telefon ten ma zbyt wiele mankamentów, abym mógł go polecić. Zaczynając od niezbyt wygodnego i pewnego chwytu, przez zeszłoroczny procesor ze słabym chłodzeniem, brak bezpiecznej autoryzacji z poprzednika, słaba stabilizacja obrazu i na błędach w oprogramowaniu kończąc.

Oczywiście - jest to telefon który świetnie wygląda, ma piękny ekran, jest wodoszczelny i potrafi zrobić ładne zdjęcia. Dwa lata temu o P40 Pro, który moim zdaniem był lepszy, choć tez miał swoje wady, powiedziałem, że żądanie za niego 3 tys. zł to za dużo. Muszę więc być konsekwentny i powiedzieć, że za telefon z takimi mankamentami i który do tego wymaga od użytkownika pewnych kompromisów jeżeli chodzi o oprogramowanie, żądanie 5500 zł to po prostu za dużo. I tyle. Za dużo mniejsze pieniądze da się znaleźć telefony które mają usługi Google i we wszystkich parametrach technicznych równają się z Huawei bądź też - nawet go przebijają. Przy Huawei P50 Pro nawet Samsung Galaxy S21 FE wydaje się po prostu okazją.

W takiej cenie nie widzę powodu by kupować P50 Pro. Wy widzicie?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu