Google

Google oskarżone o manipulację. Mapy prowadzą do fałszywych klinik aborcyjnych

Patryk Koncewicz
Google oskarżone o manipulację. Mapy prowadzą do fałszywych klinik aborcyjnych
5

W USA Mapy Google po wpisaniu frazy „klinika aborcyjna” promują niemedyczne placówki kierowane przez antyaborcyjnych fundamentalistów. Błąd algorytmów, czy celowa manipulacja?

Niespełna dwa miesiące temu Sąd Najwyższy USA otworzył drogę do zakazu aborcji. Nie trzeba było długo czekać na efekty tej decyzji. Najpierw okazało się, że giganci technologiczni mogą zostać zmuszeni do udostępniania danych z wyszukiwarek i aplikacji do śledzenia cyklu w celu inwigilacji i tępienia aborcji. Chwilę później okazało się, że niektóre aplikacje miesiączkowe już zaczęły dzielić się danymi z nieznanymi odbiorcami. Dziś zarzuty opowiadania się przeciwko kobietom usłyszało Google. Mapy mają bowiem celowo manipulować wyszukiwanymi treściami w taki sposób, aby kobiety trafiały w ręce religijnych fundamentalistów.

Pułapka na kobiety

Rutynowe wprowadzanie w błąd, o którym jako pierwszy donosił Bloomberg, to rzekomo celowy proceder, mający odwieść kobiety od aborcji poprzez kierowanie zainteresowanych do ośrodków CPC, czyli niemedycznych placówek, kierowanych zazwyczaj przez członków organizacji religijnych. W momencie gdy kobieta wpisuje frazę kliniki aborcyjnej, Google podrzuca jej w pierwszej kolejności te placówki, które w rzeczywistości mają ją od zabiegu odwieść. Sytuacja nie dotyczy jednostkowych przypadków. W USA jedna czwarta wszystkich zapytań o aborcję jest kierowana bezpośrednio do klinik CPC, a w niektórych częściach kraju wprowadzające w błąd przekierowania dotyczą połowy przypadków.

Źródło: Depositphotos

Kobiety twierdzą, że mają do czynienia z celową manipulacją. Te, które w wyniku mylących informacji zetknęły się z placówkami CPC, doświadczyły przekazywania fałszywych informacji na temat aborcji oraz ostrzeżeń przed konsekwencjami, sprzecznych z dowodami naukowymi. Takie sytuacji niewątpliwie stanowią niebezpieczeństwo dla kobiet, jednak czy możemy mówić w tym przypadku o celowych działaniach ze strony Google?

Winne Google czy algorytmy?

Google nie ma sobie nic do zarzucenia, twierdząc, że aktywnie pracuje nad poprawą trafności wyników wyszukiwania. Sytuacja faktycznie nie musi wiązać się z celową dezinformacją, jednak nie oznacza to, że Google jest bez winy. Głównym prowodyrem wydają się wyżej wspomniane ośrodki CPC. Z uwagi na wyrok Sądu Najwyższego i idącym za tym utorowaniu drogi do karania za aborcję, kliniki faktycznie pomagające kobietom boją się publicznego ogłaszania swoich usług. Placówki znikają z map Google, sprawiając, że wyszukiwarka nie jest w stanie zaproponować dokładnych wyników z uwagi na brak obiektów, przez co promuje kliniki CPC, które cynicznie wykorzystują zaistniałą sytuację, stosując zwodnicze praktyki.

Z raportu Bloomberga wynika, że CPC do złudzenia starają się przypominać kliniki aborcyjne. Ich strony internetowe kopiują grafiki i motywy z prawdziwych placówek oraz stosują podobną nomenklaturę, gdzie w rzeczywistości żadne zabiegi nie są tam przeprowadzane. Przedstawiciele faktycznych placówek aborcyjnych zgłaszają, że zainteresowanie jest bardzo duże, przez co brakuje wolnych terminów. Wiecznie wolne kliniki CPC mogą okazać się dzięki temu jeszcze bardziej atrakcyjne.

Źródło: Depositphotos

Najciekawsze jest jednak to, że sama wyszukiwarka w Google Maps poprawnie przypisuje kategorię „kliniki aborcyjnej” właściwym placówkom, a CPC rozpoznaje jako „kliniki zdrowia kobiet”. Z drugiej jednak strony firma zobowiązała się do usunięcia lokalizacji placówek aborcyjnych, aby nie narażać ich na konsekwencje ze strony władz. Prawdziwym sprawcą zamieszania może być po prostu organizacyjny chaos i niekonsekwentne decyzje ze strony Google, przez co wyniki mieszają się i doprowadzają do promowania niewłaściwych treści.

Oby wyjaśnienie było właśnie takie. Wizja gigantycznej korporacji technologicznej, idącej ramię w ramię z antyaborcyjnymi konserwatystami jawi się bowiem jako znacznie bardziej przerażająca perspektywa.

Stock image from Depositphotos

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu