Militaria

Amerykanom pękają okręty. Futurystyczna część US Navy w rozsypce

Krzysztof Kurdyła
Amerykanom pękają okręty. Futurystyczna część US Navy w rozsypce
13

Można śmiać się z rosyjskiej floty, okazującej się być miksem technologicznej wydmuszki z festiwalem niekompetencji, ale także nadmierne ambicje także potrafią przysporzyć problemów. Przekonuje się o tym US Navy, której futurystycznym okrętom LCS klasy Indepedence pękają kadłuby.

Flota XXI wieku...

Kilkanaście lat temu US Navy rozpoczęło kilka bardzo ambitnych programów, chcąc wprowadzić na uzbrojenie supernowoczesne okręty o niskiej sygnaturze radarowej, futurystycznych konstrukcjach dopasowanych do nowatorskich koncepcji ich użycia. W ramach programu „Future Surface Combatant” zdołano zwodować trzy niszczyciele klasy Zumwalt (DDG-1000) oraz 24 okręty określane jako LCS, czyli Littoral Combat Ships.

Te ostatnie są niewielkimi okrętami, przez niektórych określanymi jako odpowiedniki korwet, służącymi do operowania w niewielkiej odległości od brzegu. Ich zaletą miały być prosta i tania budowa, wysoka szybkość, technologie stealth i wysoka skuteczność w przeciwdziałaniu asymetrycznym atakom przeciwnika. Amerykanie stworzyli dwie odmiany tych okrętów, trimarana klasy „Indepedence” oraz bardziej klasyczną odmianę „Freedom”.

Jednak w czasie ich produkcji zmieniła się koncepcja działania floty, na której głównego, potencjalnego przeciwnika wyrastają Chiny. Do tego po drodze wysypało się kilka programów nowatorskiego uzbrojenia, a same okręty, tak LCS-y jak i Zumwalty trapią niekończące się problemy techniczne i jakościowe.

USS Zumwalt

... z krótkim terminem przydatności

Program Zumwalt jest już dziś właściwie „zatopiony”. Kolejne okręty tej klasy nie powstaną, a z tymi które już zwodowano US Navy nie bardzo wie co zrobić. LCS klasy Freedom, poza szeregiem mniejszych problemów, cały czas borykają się z niezwykle trudnym i drogim do naprawy problemem wadliwego przeniesienia napędu. Ze względu na to, że newralgiczne elementy okrętu są trudno dostępne, naprawy wymagają między innymi wycinania otworów w poszyciu.

Teraz pojawił się raport dziennikarzy „Navy Times”, pokazujący że z klasą „Independent” jest jeszcze gorzej. Projektując kadłub tych okrętów popełniono poważne błędy konstrukcyjne, w wyniku których powstają duże pęknięcia. Na dziś prawie połowa (6 szt.) tych względnie nowych przecież okrętów, ma już wykryte uszkodzenia tego typu.

Nie rozpędzajcie się

Ponieważ większe obciążenia powodują powiększanie się pęknięć, marynarka zdecydowała się wprowadzić ograniczenia co do sposobu użytkowania okrętów. Jeden z najmocniej dotkniętych tym problemem LCS, USS „Omaha” nie powinien przekraczać prędkości 15 węzłów... ani operować przy stanie morze wyższym niż 5 stopni w skali Douglasa. Jeśli nie będzie w stanie uniknąć gorszych warunków, załoga ma zmniejszać prędkość okrętu do 10 węzłów. Po każdym takim rejsie okręt musi obowiązkowo trafić na kontrolę, żeby można było ocenić skalę szkód.

Przypomnę, że to prędkość miała być jednym z „game-changerów” tej konstrukcji (prędkość użytkowa „Indepedence” dochodzi do 44 węzłów). Pewnym pocieszeniem może być to, że nowo budowane okręty mają mieć ten problem już rozwiązany, pozostaje jednak pytanie, jak te zmiany, polegające na wymianie elementów poszycia i pokładów na grubsze i bardziej wytrzymałe wpłynie na kluczowe parametry statku. Specjaliści oceniają, że taki zmodernizowany „Indepedence” będzie sporo cięższy, co musi przełożyć się na jego osiągi.

Twórcy raportu oceniają, że okręty dotknięte tymi problemami będą miały spore trudności z wykonywaniem nawet tych prostszych, antynarkotykowych zadań, do jakich są dziś używane. Przedstawiciele US Navy komentują całą sytuację niewiele mówiącymi formułkami, a ten brak otwartości wskazuje, że marynarka zdaje sobie sprawę jak bardzo poważny i kosztowny jest ten problem. Na dziś problem rozwiązano trochę „po polsku”. Zła nawierzchnia? To pyk, wstawiamy ograniczenie prędkości.

Ostre cięcie?

Czym się to wszystko zakończy, skoro US Navy LCS-ów i tak najchętniej by się pozbyła? Pierwsze z nich są już zresztą wycofywane. Ich „pośmiertna” analiza miała pomóc w rozwiązaniu wcześniej zdiagnozowanych problemów przed oddaniem do służby nowych, wcześniej zamówionych jednostek. Może się jednak okazać, że w ramach obecnie trwającej rewolucji we flocie, obie wersje LCS zostaną całkowicie odstawione na boczny tor. Koszty napraw, a właściwie przebudowy, mogą być tak wysokie, a jednocześnie efekt końcowy na tyle pogorszy zdolności operacyjne okrętów, że gra na ich uratowanie nie będzie warta świeczki...

Zdjęcie: US Navy / wikipedia

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu