Motoryzacja

Połączenie luksusu i sportowego pazura prosto z Buchloe. Spędziłem dzień z marką Alpina

Kacper Cembrowski
Połączenie luksusu i sportowego pazura prosto z Buchloe. Spędziłem dzień z marką Alpina
2

Alpina on Roads 2022 to jedno z najbardziej ekscytujących wydarzeń w tym roku, w jakich miałem przyjemność brać udział. Możliwość sprawdzenia czterech modeli tej marki było niemałym zaszczytem i - przede wszystkim - ogromną przyjemnością.

Trochę o samej Alpinie

Spotkanie zaczęło się od prezentacji na temat historii i osiągnięć marki - co w przypadku Alpiny jest niezwykle interesującą kwestią. Alpina jest bowiem bardzo “rodzinną” firmą, gdzie pasja do tworzenia samochodów (oraz wina, bowiem rodzina odpowiedzialna za motoryzację prowadzi równolegle te dwa biznesy) przechodzi z pokolenia na pokolenie - chociaż z kontynuacją tej tradycji może być różnie, gdyż w marcu tego roku marka została kupiona przez koncern BMW.

Niemniej, siedziba Alpiny znajduje się w Buchloe, w Bawarii. Nie jest to jednak przeogromna fabryka z tysiącami pracowników - całość jest utrzymana w bardzo “domowym” klimacie, a na miejscu rzekomo cały czas czuć smar i zapach skóry używanej do projektowania wnętrz samochodów, co jest czymś bez dwóch zdań wyjątkowym i już raczej ciężko spotkać się z czymś podobnym. Co jednak najważniejsze, niemiecka manufaktura w ciągu roku wytwarza maksymalnie dwa tysiące samochodów - a to sprawia, że nawet najbardziej ekskluzywne marki zdają się być przy niej masówką.

Co jednak zastanawia sporą część ludzi, to fakt, po co ktoś miałby decydować się na zakup Alpiny zamiast BMW (tym bardziej, że na maskach wszystkich Alpin widnieje doskonale nam znane logo Bayerische Motoren Werke). Na to pytanie dostałem odpowiedź na samym początku spotkania - i są to zwyczajnie samochody dla osób, które mają w garażu kilka innych, bardziej “egzotycznych” pojazdów. Alpina bowiem ma gwarantować niezwykły komfort, który sprawi, że jazda będzie prawdziwą przyjemnością - a wszystko to ma znajdować się w niezbyt ekstrawaganckiej karoserii, żeby bez wstydu można było przyjechać tym samochodem na spotkanie biznesowe. Jednocześnie samochody te mają gwarantować jakość i prędkość, do jakiej przyzwyczajeni są posiadacze innych supersamochodów - tym bardziej, że firma wywodząca się z Buchloe nie stosuje elektronicznych ograniczników prędkości. Właśnie z taką myślą wsiadałem do pierwszego modelu, a moje oczekiwania - i tak już niezwykle wysokie - stały się jeszcze większe.

Źródło: Alpina

Rozpocząłem swoją przygodę z XB7. Bestia w przebraniu eleganckiego SUV-a

Wielka, potężna bryła samochodu, waga wynosząca ponad 2,7 tony i więcej niż 5 metrów długości. Opis robi wrażenie, tym bardziej, kiedy weźmiemy pod uwagę znajdujący się pod maską silnik 4.4 V8 o mocy 621 koni mechanicznych i momencie obrotowym 800 Nm.

Bazą do powstania tego modelu było BMW X7, co widać na pierwszy rzut oka - muszę jednak przyznać, że tak kolosalna karoseria z nieco ostrymi konturami, potężnym grillem na przodzie i przede wszystkim z tymi przepięknymi, flagowymi dla Alpiny felgami, robi niezwykłe wizualne wrażenie - tym bardziej w tym niebieskim kolorze, który obok zieleni jest wiodącą barwą niemieckiej marki. Jak jednak jest w środku?

Cóż, bez większych zaskoczeń - bardzo wygodnie i luksusowo. Muszę jednak przyznać, że ilość miejsca w tym samochodzie mnie szczerze zszokowała - wnętrze tego samochodu naprawdę jest kolosalne, jednak sam feeling jazdy sprawia, że o tym zapominamy. Wyjeżdżając XB7 z Gocławia, który na tamten moment był dość zakorkowany, absolutnie nie czułem tego, jaką kolubryną jadę.

Alpina XB7, żeby rozpędzić się do 100 km/h, potrzebuje zaledwie nieco ponad 4 sekundy, a prędkość maksymalna dobija do 300 km/h. Nadal mówimy o samochodzie, który jest tak wielki i wygodny, że idealnie nadaje się jako środek transportu wycieczki po całej Europie dla pięcioosobowej rodziny - uwierzcie, że wszystkie bagaże i tak się pomieszczą. Przez cały odcinek przejechany XB7 nie przestawałem jednak mieć uczucia, że zwyczajnie “płynę” po drogach - wysokie usytuowanie, wielkość fotela i ilość miejsca nad głową kierowcy sprawiało, że czułem, jakbym sterował łodzią - albo bardziej niezwykle luksusowym jachtem. Dziwne, ale niezwykle przyjemne uczucie, które podbijała jakość nagłośnienia w samochodzie - a to bez dwóch zdań było najlepsze ze wszystkich czterech modeli, jakimi miałem przyjemność jeździć tego dnia. Konfiguracja samochodu ze Spotify na smartfonie to absolutna konieczność przed ruszeniem w trasę, zaufajcie mi.

Źródło: Alpina

Z sufitu na podłogę. Po XB7 przyszła pora na Alpinę B8 Gran Coupé

Mimo wszystko, muszę przyznać, że mam ogromną słabość do coupé - i oglądając wszystkie cztery modele, oczy najbardziej zaświeciły mi się patrząc na B8, nawet pomimo tego, że nie było ani w niebieskim, ani w zielonym kolorze. Zwyczajnie BMW 8 Gran Coupé, które trafiło w ręce Alpiny, nie mogło się nie udać - tym bardziej, że ponownie mówimy tutaj o 621 KM, 800 Nm, 3,4 sekundy od 0 do 100 km/h i maksymalnej prędkości wynoszącej aż 324 km/h. Względem tego pojazdu miałem największe oczekiwania.

Źródło: Alpina

Pierwszy kontakt z samochodem był jednak przerażający - ale z tego względu, że przesiadłem się z XB7. Siedząc tak wysoko i “spoglądając na wszystkich z góry”, po przejechaniu kilkudziesięciu kilometrów potężnym SUV-em, do B8 zwyczajnie wpadłem i czułem się, jakbym siedział na asfalcie.

Tym samochodem jechałem już jednak wyłącznie poza miastem, więc doznania były całkowicie inne - i cóż, w tej części zwyczajnie robiło robotę. Komfort jazdy, przyspieszenie tego samochodu i uczucie niezwykłej stabilności oraz przyczepności było naprawdę satysfakcjonujące - no i sam fakt tego, jak ten samochód brzmi. To jedno z tych aut, że nagłośnienie w środku jest zwyczajnie zbędne, bowiem praca silnika jest wszystkim, czego potrzeba - a zagłuszanie tego ryku byłoby karygodne, szczególnie w trybie Sport Plus.

Mam jednak do tego samochodu pewne obiekcje. Obawiam się, że brak opcji podnoszenia się nadwozia sprawi, iż długim przodem w mieście łatwo będzie można zahaczyć o różne krawężniki - tym bardziej, że na każdym rondzie czy skrzyżowaniu w centrum Warszawy dostawaliśmy informację od instruktora, który prowadził nas przez całą trasę, żeby uważać na zakrętach i nie uderzyć w nic samochodem. Oczywiście, mówimy o autach wartych grubo ponad milion złotych, więc zachowanie ostrożności jest wręcz wymagane - ale mam wrażenie, że uwagi te były kierowane głównie do kierowców, którzy aktualnie siedzieli za kółkiem B8. Na co również zwróciłem uwagę, to fakt, że sportowe aspekty tego samochodu w moim odczuciu delikatnie zabierały uczucie tej alpinowskiej “ekskluzywności” - ale nie traktuję tego jako wadę, bowiem B8 daje dokładnie takie odczucia, jakich można się spodziewać po spojrzeniu na ten samochód. Satysfakcja, prędkość i ryk silnika - taka właśnie jest Alpina B8 Gran Coupé.

Źródło: Alpina

Alpina B5 - niskie oczekiwania okazały się bezpodstawne

Po sportowym B8 Gran Coupé niczym ze snu przyszedł czas na B5, czyli “odpowiednik” BMW M5 Touring. Cóż, muszę przyznać, że wyjątkowo nie jestem fanem pleców tego samochodu - i wielki tył zwyczajnie mi się nie podoba wizualnie, czemu nawet ta przepiękna zieleń Alpiny niewiele pomogła. Oczywiście zdaję sobie sprawę ze wszystkich zalet tego modelu, lecz kwestie wizualne całkowicie mijają się z moim gustem.

Źródło: Alpina

Pozytywnie zaskoczył mnie jednak środek samochodu. Całkiem jasna, brązowa skóra, czarne wykończenia i widok zielonej maski zza kierownicy, ilość miejsca w środku - cóż, po prostu czułem, że wsiadłem do Alpiny, nawet nie zwracając uwagi na znaczek na kierownicy. Poza tym, mówimy o kombi, które ma 621 KM, 800 Nm, jest w stanie pojechać nawet 330 km/h, a do setki rozpędza się w niecałe 3,5 sekundy. Moje wszelkie obawy odeszły w niepamięć w chwili, w której ruszyłem.

Początek trasy B5 był nieco zaskakujący, bowiem przejechałem kawałek dość “off-roadową” trasą pod Warszawą, bez asfaltowej drogi. Widząc zbliżający się piach i ilość dziur pomyślałem, że mam wielkie nieszczęście, że właśnie w tej chwili nie siedzę w XB7. Cóż, nic bardziej mylnego. B5 sprawdziło się na tym odcinku naprawdę porządnie, a spadające dookoła kolorowe liście i przebijające się promienie słońca sprawiły, że była to chyba najpiękniejsza możliwa sceneria. Złota polska jesień zza kierownicy Alpiny jest jeszcze piękniejsza.

Później jednak wróciliśmy na drogi asfaltowe, a wtedy mogłem poczuć, jaką moc ma to przepotężne kombi. A jak sami mogliście wywnioskować po podanych wcześniej osiągach, moc jest naprawdę wielka - co w połączeniu z niezwykle wygodnymi siedzeniami sprawiło, że jazda była czystą rozkoszą. Jeśli podróżujecie z rodziną, a SUV-y to nie do końca Wasza bajka, to B5 jest rozwiązaniem idealnym - i chociaż wsiadając do tego samochodu delikatnie kręciłem nosem, to wyszedłem oczarowany.

Ostatni samochód tego dnia, czyli Alpina B4 Gran Coupé. Niespodziewana miłość

BMW 4 Gran Coupé w rękach Alpiny. Samochód w teorii najsłabszy z całej czwórki - 495 KM, 730 Nm, maksymalna prędkość to “tylko” 301 km/h, a do setki rozpędza się “aż” w 3,7 sekundy. Mimo wszystko, to właśnie B4 Gran Coupé jeździło mi się chyba najprzyjemniej.

Charakter tego samochodu niezwykle przypadł mi do gustu i mam wrażenie, że model ten jest idealnym balansem między sportową bestią a luksusowym, niezwykle wygodnym samochodem. Solidne nagłośnienie i fioletowe podświetlenie, które przybiera postać cienkich pasków płynących przez całe wnętrze samochodu zwyczajnie skradło moje serce.

Feeling jazdy jest zwyczajnie perfekcyjny. Zwinność oraz przyczepność pojazdu z połączeniu z luksusem w środku wgniatają w skórzany i jakże wygodny fotel - i w przeciwieństwie do B8, jestem przekonany, że ten model sprawdzi się tak samo dobrze na autostradzie, jak i w mieście - a tak się składa, że miałem okazję przejechać się nim zarówno po ekspresówce, jak i po mieście, wracając pod salon Auto Fus Group. Czteronapędowe coupé niweluje bowiem każde nieprzyjemne uczucie podczas spotkania z jakimikolwiek nierównościami na drodze. Szyk, elegancja i sportowy pazur w jednym - i to właśnie przejażdżkę tym modelem wspominam chyba najlepiej.

Szybko i ekskluzywnie

Alpina on Roads 2022 to bez dwóch zdań wydarzenie, które z głowy nie wyjdzie mi jeszcze długo. Każdy samochód zrobił na mnie spore wrażenie, chociaż każdy skrada serce na inny sposób - niemniej jednak, z czystym sumieniem mogę przyznać, że Buchloe to magiczne miejsce. Mam wielką nadzieję, że pomimo przejęcia Alpiny przez BMW, niemiecka firma nie zatraci swojego charakteru - bo byłaby to ogromna strata dla motoryzacji. Z wypiekami na twarzy czekam na kolejną okazję, żeby wsiąść za kółko samochodu, na którego kierownicy widnieje logo z podwójnym gaźnikiem Weber i wałem korbowym.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu