Felietony

Wreszcie czuję, że gram na nowej generacji. Wszystko dzięki tej jednej grze

Kacper Cembrowski
Wreszcie czuję, że gram na nowej generacji. Wszystko dzięki tej jednej grze
28

Produkcje jednego studia — dość niespodziewanie — sprawiają, że w końcu czuję, że mam do czynienia z „nową” generacją.

”Nowa” generacja nie jest już nowa. I dopiero zaczynam czuć, że przesiadłem się z PS4

PlayStation 5 za chwilę będzie obchodzić swoje trzecie urodziny. Mi również ciężko w to uwierzyć, ale czas leci nieubłaganie, a „nowa” generacja nie ma już nic wspólnego z nowością — to po prostu obecna generacja. Warto sobie to uświadomić, szczególnie że ilość gier pojawiających się nadal na PlayStation 4 i Xboksie One jest zaskakująco duża — a i dostępność „nowych” konsol i ich ceny sprawiają, że już pora projektować gry z myślą tylko o mocniejszych sprzętach.

fot. Kamil Świtalski

Jeśli chodzi o PlayStation — bo to właśnie na tej platformie gram najwięcej — liczyłem szczególnie na Naughty Dog. To studio, któremu dość ufam w przypadku gier; w końcu ich najnowsze serie, czyli Uncharted i The Last of Us, to prawdziwe strzały w dziesiątkę, a i bardzo lubię wszystkie ich projekty sprzed lat. Mimo wszystko na tej generacji doczekaliśmy się tylko odświeżonej wersji pierwszej części The Last of Us i kolekcji Uncharted, czyli odgrzewane (i dość niepotrzebne) kotlety, a nowych projektów na razie brak.

Oczywiście, było już kilka wielkich tytułów — Gran Turismo 7, Horizon Forbidden West czy God of War Ragnarok. Nie umniejszam tym produkcjom, bo bawiłem się przy nich doskonale, ale nie były one projektowane tylko pod PS5 — i to czuć. Tymczasem studiem, które zapełniło moją pustkę, niespodziewanie okazało się… Insomniac Games.

fot. Kamil Świtalski

Insomniac ratuje PlayStation 5

Insomniac ostatnio nie pudłuje. Ich ostatnie projekty to Marvel’s Spider-Man, Marvel’s Spider-Man: Miles Morales, Ratchet & Clank: Rift Apart oraz teraz Marvel’s Spider-Man 2. Każda z tych produkcji została doceniona tak samo przez krytyków, jak i przez graczy — ale przy nowym Pająku poczułem coś, czego do tej pory na obecnej generacji nie doznałem.

Taką grą miał być Ratchet & Clark: Rift Apart, jednak niezmiennie twierdzę, że ta gra… byłaby w stanie działać na PS4. Cała idea riftów była bardzo efektowna i imponująca podczas rozgrywki, ale też była nieco „oszukana” — co szczególnie było widać po premierze tej gry na pecetach, gdzie całość wyglądała dobrze na sprzętach niekoniecznie z najwyższej półki. To też był nieco inny typ gry i chociaż wyglądał świetnie, działał nienagannie i dobrze wykorzystywał wszystkie funkcje DualSense’a, to nie było tam „tego czegoś”. To za to jest w Spider-Manie 2.

Spider-Man 2 to pierwsza prawdziwa gra na PS5

Spider-Man 2 to oczywiście w większości to samo, co poprzednie odsłony serii — ale to dobrze. System bujania się na sieciach po Nowym Jorku, walka i płynność w tym wszystkim to wyższy poziom komfortu rozgrywki, który sprawia, że szybka podróż może przestać istnieć. Budowanie tego od zera nie miałoby żadnego sensu, więc dobrze, że Insomniac udoskonala coś, co i tak działało już świetnie.

Nie będę recenzował Spider-Mana 2 — to robił już Kamil Świtalski i gorąco Was zachęcam do przeczytania tego tekstu, zresztą ze zdecydowaną większością absolutnie się zgadzam — ale chciałbym docenić rzeczy, które Insomniacowi wyszły świetnie. A trochę ich jest.

Latanie na sieciach i wszystkie nowe mechaniki z tym związane to coś niesamowitego. Feeling podczas latania po tym świecie jest niezwykły i z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że żadna inna gra nie oferuje przemieszczania się po mapie na takim poziomie. Połączenie bujania się, wszystkich wykupywanych później umiejętności pozwalających na szybsze, płynniejsze czy dłuższe latanie, oraz siecioskrzydła i tuby powietrzne to doskonałe połączenie. Jak już pisałem, dopiero na późnym etapie gry zrozumiałem, że w ogóle jest tu tryb szybkiej podróży — a i tak z niego raczej nie korzystałem, ze względu również na ilość angażujących aktywności na mapie, które skutecznie odciągają nas od misji głównych i sprawiają, że wbicie platyny jest niemalże obowiązkiem.

Jeśli jednak już zdecydujecie się na szybką podróż, to ta… naprawdę jest szybka. Całość trwa dosłownie kilka sekund — podobnie jak przełączanie się między Peterem a Milesem. Nie ma mowy o oglądaniu ekranu ładowania przez kilkadziesiąt sekund czy — o zgrozo — ponad minuty. Wszystko dzieje się w kilka sekund, czemu towarzyszą również bardzo płynne i pasujące animacje. Do tego tu też w niektórych momentach mamy wspomniany koncept riftów i wszystkie lokalizacje renderują się w moment — nie ma mowy o sytuacji, w której coś się nie wczyta.

Nie mogę również zapomnieć o ray-tracingu i innych dodatkach. W Spider-Manie 2 zobaczymy swoje odbicie w metalowym pasku na drzwiach, na maskach samochodu czy w balonach wiszących przy uczelni. Dowolne elementy odbijają w sobie cały świat, co jest niesamowite — i na PS5 wcześniej tego nie widziałem. Ponadto przelatując obok budynków, widzimy, co jest w środku. Fakt, że czasem niektórzy siedzą i kołyszą się na kanapie w pomieszczeniu 2 × 2 m, ale tak czy siak, coś się dzieje, coś się tam rusza, widzimy jakąkolwiek akcje a nie puste okna. Do tego warto wspomnieć o wykorzystaniu całej technologii zaklętej w DualSense'ach, która jest tutaj świetnie wykorzystywana.

Spider-Man działa bez zająknięcia, wygląda zjawiskowo i daje graczowi same pozytywne emocje. Tutaj naprawdę trudno jest się do czegokolwiek przyczepić pod względem technicznym — ale jeśli chodzi o rozgrywkę i fabułę to tak samo trudno mi tu znaleźć jakikolwiek większy problem. I niech dowodem moich słów będzie to, że przed ostatnią misją końcowa miałem wyczyszczoną na 100%, a po ukończeniu fabuły wbiłem platynowe trofeum… pierwsze od 2018 roku. Insomniac Games niespodziewanie wyrosło na prymusa.

Grafika wyróżniająca: Kamil Świtalski / Antyweb

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu